04 November 2019

Zapewnienie dla wątpiących


Ci, którzy nie czują jeszcze żywej wiary w [Jezusa] Chrystusa, lub pewnej ufności serca, pokoju sumienia, troski i opieki z dziecięcego posłuszeństwa i chwały w Bogu przez Jezusa Chrystusa, niemniej używają środków, przez które Bóg obiecał dokonać te rzeczy w nas, ci nie powinni się trwożyć, kiedy słyszą o potępieniu, ani też stawiać samych siebie pośród potępionych, ale powinni pilnie trwać w posługiwaniu się tymi środkami i pragnąć gorąco godziny obfitszej łaski i oczekiwać jej z całą czcią i pokorą.
Dużo mniej powinni być przerażeni nauką o potępieniu ci, którzy pragną poważnie nawrócić się do Boga, podobać się jedynie Jemu i być wyzwolonymi z tego ciała śmierci, a nie mogą jeszcze dotrzeć tak daleko na drodze pobożności i wiary jak bardzo chcieliby, ponieważ Bóg, który jest miłosierny obiecał, że nie zgasi tlącego się knota, ani nie złamie trzciny nadłamanej [Izaj. 42:3; Mt. 12:20].
Niemniej nauka ta jest słusznie straszna dla tych, którzy bez względu na Boga i Chrystusa Jezusa w zupełności oddali się troskom tego świata oraz przyjemnościom ciała, tak długo, jak nie nawrócą się całkowicie do Boga. 
Kanony z Dordrechtu, Rozdział I, artykuł 16


W kościele znajdują się różni ludzie, różnie reagujący na Ewangelię. Są ci w kościele, którzy regularnie uczęszczają, są aktywni, słuchają Słowa Bożego. Mają świadomość, że są winni wobec Boga i są przekonani do prawdy Ewangelii. Jednak czują się słabi, nie mają pewności, czy są zbawieni i wybrani. Są z pewnością wierzącymi, ale walczą z wątpliwościami.
Kanony z Dordrechtu, zgodnie z Pismem Świętym, zachęcają ich, aby się nie poddawać i nie pozwolić, by opanowało ich zniechęcenie. Szatan chce, aby chrześcijanie mieli wątpliwości, strach i ciągle próbuje osłabić ich wiarę. Poza tym niestety sporo kościołów też naucza, że nie można mieć pewności wiary, gdyż od nas samych zależy według nich, czy wytrwamy czy odpadniemy od wiary. Biblijne nauczanie o wiecznym wybraniu przez Boga stanowi wielkie pocieszenie dla nas, szczególnie w naszych słabych momentach. Jesteśmy zbawieni, ponieważ Bóg tego chce, i On daje nam siłę, abyśmy wytrwali. Nie oznacza to jednak, że wszystko idzie gładko, możemy mieć wątpliwości, ale to nie oznacza, że nie mamy wiary. Możemy mieć pewność, że ani szatan, ani ktokolwiek nie może wyrwać nas z rąk Chrystusa (Rz. 8:34-36).
Dlatego zachęcamy braci i siostry, którzy wątpią, aby trwali dalej, i pragnęli gorąco godziny obfitszej łaski i oczekiwali jej z całą czcią i pokorą. (Kanony z Dordrechtu, Rozdział I, artykuł 16). Nie wiemy często, dlaczego Bóg pozwala na to, że wątpienie lub inne trudności utrudniają nam życie w wierze, ale wiemy na pewno, że On nigdy nie daje nam czegoś, co jest za ciężkie dla nas, i nie odbierze nam wiary, którą kiedyś nam dał.

Druga grupa ludzi w kościele to ci, którzy którzy pragną poważnie nawrócić się do Boga, podobać się jedynie Jemu i być wyzwolonymi z tego ciała śmierci, a nie mogą jeszcze dotrzeć tak daleko na drodze pobożności i wiary jak bardzo chcieliby. Są to wierzący, którzy wpadają w grzech lub walczą długotrwale z konkretnym grzechem, z którym do końca sobie nie mogą poradzić.
Chcą wierzyć, ale trapieni są wątpliwościami, czy są naprawdę wybrani, czy są prawdziwymi chrześcijanami, zastanawiają się jak to jest możliwym, że chrześcijanin tak walczy z grzechem? Skutkiem tego jest, że wielu chrześcijan żyje w niepewności a nawet strachu jednocześnie pragnąc, by żyć z Bogiem.
Z pewnością możemy zachęcić tych braci i te siostry, gdyż fakt, że walczymy z grzechem i chcemy z nim walczyć i czujemy smutek z powodu naszego grzechu i klęski przecież świadczy o tym, że świętość Boża i straszność naszego grzechu nie jest nam obojętna. Bezbożny nie ma problemu z tym, że grzeszy i Bóg jest mu obojętny. Prawdziwie wierzący pragnie, aby móc skończyć grzeszyć. Jest to jasny znak wybrania i prawdziwej wiary!
Jeśli takie jest twoje zmaganie, Bóg Cię zachęca, gdyż obiecuje że nie zgasi tlącego się knota, ani nie złamie trzciny nadłamanej (Iz. 42:3; Mt. 12:20). Człowiek jest słaby i nikt nie wie lepiej o tym, niż Bóg, który nas stworzył. On nie chce pognębić grzesznika, lecz dać mu siłę. Nie od razu tyle siły, że już bez problemu uporamy się z grzechem. Całe życie na ziemi oznacza zmaganie i walkę z grzechem a zwycięstwo nie zależy od tego, jak bardzo się staramy i ile siły mamy, lecz zwycięstwo jest jedynie w Jezusie Chrystusie. Nie ty, lecz On zwyciężył nad grzechem i śmiercią. Dlatego tylko On daje wieczne życie, każdemu, kto wierzy, że jest grzesznikiem i tylko z łaski dzięki ofierze Jezusa Chrystusa może zostać zbawiony.
Także tu prawdą jest, że fakt, że się martwię o swoje grzechy i czuję smutek z tego powodu są pewnymi dowodami, że jestem prawdziwie wierzącym wybranym. Wtedy mogę wołać wraz z Apostołem Pawłem: Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci? Bogu niech będą dzięki przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! Tak więc ja sam służę umysłem zakonowi Bożemu, ciałem zaś zakonowi grzechu (Rz. 7:24-25).

Są chrześcijanie, którzy twierdzą, że skoro Bóg z wieczności wybiera kto będzie wybrany, nie ma znaczenia co my czynimy. Jeśli wtedy żyją jakby było to obojętne, należy ich ostrzegać. Biblia nawołuje każdego do nawrócenia. Jeśli jednak ktoś ma takie wątpliwości, ale pragnie być Bożym dzieckiem, możemy zapewnić, że jest wierzącym. Pragnienie bycia wybranym jest silnym znakiem wybrania, gdyż bezbożny nie jest tym zainteresowany. Niewierzący odrzuca Boga, dlatego Bóg jego odrzuca.

W bardziej poważnej sytuacji znajduje się trzecia grupa ludzi w kościele. Są to ci, którzy chodzą do kościoła, ale tak naprawdę nie interesują się prawdziwą Ewangelią. Nie żyją według Słowa Bożego, nie dążą do świętości, być może wierzą w przekręconą pseudo-ewangelię. Zniekształcili Jezusa tak, aby pasował do ich wyobraźni albo kompletnie o Nim zapomnieli.
Są to ci, którzy nie należą do ciała Chrystusa i nie powinni być w kościele. Słowo Boże mówi o nich tak: Wyszli spośród nas, lecz nie byli z nas. Gdyby bowiem byli z nas, byliby pozostali z nami. Lecz miało się okazać, że nie wszyscy są z nas (1 Jn. 2:19).
Oni odpadli od wiary, bo nigdy nie byli prawdziwymi wierzącymi, nie należeli do wybranych.
Przez jakiś czas żyli jak chrześcijanie i robili wrażenie na nas, że byli wierzącymi, ale niestety nimi nie byli. Są to ci, o których Jezus mówi w przypowieści o siewcy (lub o czworakiej roli). To nasionka zasiane na grunt skalisty lub wśród cierni: przez krótki czas się rozwijają, wygląda na to, że powstanie roślina dająca owoc, ale szybko umiera i ginie (Mt. 13:1-9). Jezus ostrzegał, że będą tacy w kościele, którzy prędzej czy później z powodu rozkoszy i umiłowania tego świata lub ucisku odpadną, ponieważ nie mają korzenia (Mt. 13:18-23).
Podczas gdy mogliśmy pocieszyć pierwsze dwie grupy w kościele, w tym przypadku nie ma powodu do pocieszenia, lecz powinniśmy ostro ostrzegać. Jeśli ci się nie nawrócą, zostaną potępieni i zginą na wieczność. Obietnice Boże nie są dla wszystkich, Jezus nie zbawił wszystkich, lecz tylko tych, którzy wierzą i trwają w wierze. Trwanie w wierze i codzienna walka z grzechem oraz pragnienie świętości są znakami prawdziwie wierzących.

Jednak nigdy nie możemy o niewierzącym mówić, że z pewnością jest niewybrany, nawet jeśli takie robi wrażenie. Bóg wie, kto jest wybrany, my tego nie wiemy, czy dana osoba jeszcze się nawróci zanim umrze. Bezbożnemu możemy i musimy jedynie głosić Ewangelię i ostrzegać, nawołując do nawrócenia się, a Bóg tylko wie, czy się nawróci czy nie. Dopóki człowiek żyje może się nawrócić.

Do wierzących mówimy o wiecznym wybraniu Bożym ku pocieszeniu. Natomiast do niewierzących nie mówimy o wybraniu Bożym, lecz nawołujemy ich do nawrócenia się do Boga.