23 December 2011

Boże Narodzenie


Studium Biblijne: Ew. wg Łukasza 2,1-21
 
Spis ludności
Spis ludności zostaje cztery razy wspomniany przez Łukasza, w sumie więcej używa słów dotyczących spisu niż samego narodzenia Jezusa. Biblia zazwyczaj raczej jest oszczędna w słowach, więc wspomniany spis ludności musiał mieć duże znaczenie według Łukasza.
Obecnie trudno jest zrekonstruować o który spis ludności chodziło, ale niewątpliwie dla ówczesnych czytelników Łukasza było to wiadomym. W ten sposób mogli umieścić narodziny Jezusa w kontekście historycznym.

Spisy ludności odbywały się od czasu do czasu. Celem spisu miedzy innymi było ściągnięcie podatków oraz rejestracja mężczyzn w celu służby wojskowej.
Poprzez przeprowadzenie spisu, dotyczącego wszystkich obywateli imperium, Rzym pokazał wyraźnie, kto sprawuje rządzi. Każdy powinien dostosować się do zarządzenia okazując przez to lojalność wobec Rzymu. 

Cesarz August zlecił spis ludności „całego świata” (Gr.: oikomene); przez co chciał pokazać, że to on jest suwerennym panem nad całym światem.
Spis ludności oznaczał dla zwykłych obywateli, że zostaną skonfrontowani z tymi, którzy często w sposób skorumpowany nimi rządzą. Podczas spisów ludności, często występowały niepokoje, powstania i rozruchy. Wywoływały dyskusje i pytania ludzi, kto rządzi i dlaczego, kto żyje na koszt kogo ? Budziły na nowo pytanie kiedy ten niesprawiedliwy, skorumpowany system nareszcie zmieni się na lepszy?

Podczas wspominanej manifestacji suwerennej władzy cesarza rodzi się prawdziwy Król świata w sposób nie spostrzeżony przez rzymian. O narodzeniu Króla nie zostaje poinformowany ani cesarz August, ani namiestnik Syrii, lecz najbardziej pogardzani ludzi w społeczeństwie: pasterze.
Tu dostrzegamy to, co ciągle w Biblii powtarza się: strącił władców z tronów, a pokornych wywyższył (Ew. Łukasza 1,52).

Cesarz August był pierwszym rzymskim cesarzem i założycielem imperium rzymskiego, który przyniósł światu pokój tzw. PAX Romana. Otrzymał w 27 p.n.e. tytuł honorowy August, co oznacza ten który jest wywyższony, ten którego należy uwielbiać. Zachowały się inskrypcje, zawierające określenia: „Boski cesarz August, syn boży, pan ziemi i morza, dobroczyńcza i zbawiciel całego świata…”
W imperium rozwijał się kult cesarza, w którym Cesarz był czczony jako bóg.

Suwerenny cesarz nakazuje spis ludności, ale jak się okazuje jest to częścią planu Boga.
Prorok Micheasz powiedział, że Mesjasz narodzi się w mieście Dawida Betlejem (Micheasza 5,2). Podróż Józefa i Marii do Betlejem jest skutkiem „wszechmocnego” dekretu cesarza Augusta, ale dekret Augusta służy tylko planowi Bożemu. Wielki i potężny Rzym jest tylko sługą wszechmocnego Boga.

Narodzenie się Jezusa
W Betlejem kiedy naszedł czas urodził się Jezus. Tradycja chrześcijańska mówi, że Józef i Maria przybyli do Betlejem, tam nie mogąc znaleźć miejsca w gospodzie zatrzymali się w oborze lub grocie, gdzie tej samej nocy urodził się Jezus.
Jednak dokładna lektura tekstu pokazuje coś innego.

Józef i Maria przyjechali do Betlejem, a gdy tam byli, nadszedł czas, aby porodziła albo też można by tłumaczyć, podczas gdy tam przebywali (w. 6). Nic w tekście nie wskazuje na to, że od razu Jezus się narodził. Tekst po prostu mówi, że Józef i Maria byli w Betlejem i podczas tego pobytu nadszedł czas narodzenia się syna.  

Tradycja chrześcijańska mówi, że Jezus narodził się w stajni lub w oborze. Jedynym co w tekście ewentualnie na to wskazuje jest fakt, że dziecko położono w korycie lub żłobie.
Domy wiejskie były wówczas małe i zawierały zazwyczaj tylko jedno pomieszczenie dla zwierząt i ludzi jednocześnie. Tylko bogatsi posiadali osobne pomieszczenie dla zwierząt. Pierwsza część domu była miejscem, gdzie zwierzęta mogły przebywać w nocy (podczas dnia były na zewnątrz). Druga część domu miała zazwyczaj podwyższoną podłogę i tam znajdowało się miejsce gdzie spali ludzie. Często koryto (lub żłobek) były wydrążone w tejże podwyższonej podłodze. Każdy dom wiejski zawierał jedno lub więcej koryt. W Palestynie ludzie żyli tak aż do lat 60-tych XX wieku.
Tekst biblijny nie mówi, że Jezus urodził się w stajni, ale jedynie, że włożono go do żłobka, koryta które posiadał każdy wiejski dom.  

Większość tłumaczeń Biblii zawiera tekst przetłumaczony jako, że nie było miejsca w gospodzie (w. 7).
Jest to dziwne i nielogiczne tłumaczenie, ponieważ w oryginale greckim został użyty wyraz (gr.: kataluma) oznaczający pokój gościnny (dosł.: miejsce do przybywania). Dokładnie ten sam wyraz został też użyty, kiedy Jezus prosi uczniów, aby przygotować salę na ostatnią wieczerzę (Ew. Łukasza 22,11). Ta sala nazwana jest po grecku kataluma.
Normalny wyraz oznaczający gospodę jest inny. Np. w przypowieści o dobrym Samarytaninie jest mowa o gospodzie, gdzie używany jest grecki wyraz oznaczający gospodę (Gr.: pandocheion, Ew. wg Łukasza 10,34). Poza tym jest bardzo mało prawdopodobnym, że w ogóle istniała wtedy gospoda w Betlejem, ponieważ było to małe miasteczko nie leżące na głównej trasie.
Oprócz tego, Józef pochodził z rodziny królewskiej z Betlejem. W starożytnej kulturze bliskiego wschodu więzi rodzinne były bardzo ważne. Skoro Józef miał rodzinę w Betlejem, jest to kulturowo nie możliwe, żeby nikt nie ugościł go z jego ciężarną żoną.
Domy wiejskie były wprawdzie niewielkie, ale nieraz dobudowywano pokój dla gości, albo na dachu, albo z tyłu domu (por. np.  pokój zbudowany dla proroka Eliasza, 1 Królewska 17,19). Grecki wyraz kataluma został również w tym wypadku użyty. Możemy sobie łatwo wyobrazić, że w czasie, gdzie wielu ludzi przybyło do swego miasta by się zapisać, wszystkie pokoje były pełne ludzi. W pełnym ludzi pokoju nie ma sprzyjających warunków dla rodzącego się dziecka.

Anioł głosi pasterzom
Pasterze należeli do najbiedniejszych chłopów, którzy wynajmowani byli do pilnowania stad należących do bogatszych. Żyli często całymi tygodniami na łąkach, wędrując z miejsca na miejsce daleko od miasta.
Pasterze byli nie tylko biednymi, ale też pogardzanymi przez większość ludzi. Przez taki rodzaj pracy wymagający ciągłego przemieszczania się nie byli w stanie trzymać się przepisów dotyczących Szabatu, co dla pobożnych Żydów było niezwykle ważne. Faryzeusze ustanowili, że głos i świadectwo pasterza nie liczy się w sądzie. Pasterze byli postrzegani jako niegodni zaufania, niemoralni, śmierdzący ignoranci.
Pasterze byli postrzegani i traktowani podobnie jak w wielu miejscach w Polsce i poza Polską widziani są i traktowani cyganie. I właśnie to oni jako pierwsi słyszą o narodzeniu się Mesjasza !

Na początku opowieści była mowa o najwyższych władzach świata, ale narodzenie rzeczywistego najwyższego władcy świata objawiona została ludziom z najniższych warstw społecznych. Cesarz i władze rzymskie nie dowiedzą się o tym.

Możemy dostrzec tu kontrast: cesarz August, cesarz świata, czyli najważniejszy człowiek na świecie nie słyszy o narodzeniu się największego Króla, ale lokalni pasterze, biedni, pogardzeni, są pierwszymi, którzy się o tym dowiadują.
Dobra Nowina przyszła najpierw do wieśniaków, prostych ludzi pokornych wywyższył (lub: biednych) (1,52).

Podobnie jak w przypadku Zachariasza (1,12) czy Marii (1,29-30), widok anioła budzi u pasterzy wielki strach. Anioł bowiem nie jest postacią słodkiego dziecka jak w tradycji chrześcijańskiej często zostaje przedstawiony. W Biblii objawienie się anioła zawsze budzi strach u ludzi.
Pasterze przebywali ciemną nocą przy stadzie i nagle ujrzeli światło wokół nich co przypomina słowa Izajasza o ludu w ciemności, który ujrzy światło wielkie (Ks. Izajasza 9,1, por. Ew. Łukasza 1,79).
Anioł pański głosi pasterzom, że Mesjasz się narodził. Nie informuje o tym rodziny Marii i Józefa, lecz ludzi z zewnątrz, dość, że nie należących do rodziny, to na dodatek znajdujących się prawie poza społeczeństwem. Narodzenie się Jezusa nie jest bowiem sprawą rodzinną, lecz dotyczy całego świata, całej ludzkości.

Ewangelia
Anioł głosi dobrą nowinę, czyli Ewangelię (słowo ewangelia oznacza dosłownie: dobra nowina).
Wyraz Ewangelia - dobra nowina jest znane już ze Starego Testamentu. Wśród Żydów I wieku n.e. bardzo popularna był tzw. Septuaginta, greckie tłumaczenie Starego Testamentu (np. Apostoł Paweł często cytuje właśnie z tego tłumaczenia). W Septuaginta w Księdze Izajasza używane jest słowo Ewangelia w momencie, kiedy Izajasz mówi o heroldzie ogłaszającym nadejście Pana (Ks. Izajasza 40,9) oraz rozpoczęcie rządy Boga w pokoju i sprawiedliwości (Ks. Izajasza 52,7) oraz też, że Mesjasz przyjdzie dla poniżonych (Ks. Izajasza 61,1-2).

W grecko-rzymskim świecie wyraz ewangelia był znany i miał polityczne znaczenie. Okres po (nagłej) śmierci cesarza lub podczas wojny oznaczał okres niepewności i zagrożeń. W momencie zakończenia wojny, lub osadzenia na tronie nowego cesarza, heroldzi jeździli po całym imperium głosząc wszędzie: Ewangelia (dobra nowina) mamy nowego cesarza! To była dobra nowina dla ludzi, bo oznaczała czas pokoju.

Anioł ogłosił: Ewangelia, a więc dobra nowina, narodził się Król świata. Nie cesarz rzymski bowiem, lecz Jezus Chrystus jest prawdziwym Królem i Cesarzem. Ewangelia ma również polityczny wymiar gdyż przeciwstawia się rządom świata. Pasterze żyli w rzeczywistości rządzonej przez cesarza rzymskiego, ale anioł ogłosił im, że narodził się nowy, lepszy Pan, „cesarz”, co oznacza początek nowej rzeczywistości.

Anioł nie podaje imię Jezusa, ale wyraźnie określa kim jest: Zbawiciel, Chrystus, Pan. Wspomina to w słowach Ks. Izajasza 9,1-7.

Wyraz zbawiciel (gr.: soter) znane był  doskonale w grecko-rzymskim świecie. Zachowały się inskrypcje, w którym cesarz August został nazwany „Zbawicielem wszystkich ludzi…”
Ale także bogowie i np lekarze byli nieraz nazywani zbawicielami.
W Starym Testamencie wyraz Zbawiciel jest szczególnie używany w odniesieniu do Boga, który ratuje swój lud Izraelski (np. 1 Samuela 10,19, Izajasza 45,15. 21 i inni).
Narodzenie się Jezusa kwestionuje status cesarza Augusta jako ‘zbawiciela’ gdyż tylko on prawdziwy Syn Boży jest prawdziwym Zbawicielem.

Chrystus jest greckim tłumaczeniem słowa Mesjasz, co oznacza namaszczony. Jest to osoba namaszczonego przez Boga aby zbawić swój lud. W wielu miejscach Starego Testamentu jest mowa o tym, że Żydzi żyli w oczekiwaniu na nadejście Mesjasza.

Pan (Gr.: Kurios), po grecku oznaczający tytuł honorowy (zwrot grzecznościowy), coś takiego jak szanowny panie, który był szczególnie używany jako zwrot do dobroczyńcy lub patrona (opiekuna, protektora). Potem był używany szczególnie w odniesieniu do cesarza Augusta.
W Septuagincie hebrajskie święte imię Boga JHWH zostało przetłumaczone jako Kurios. Jeśli w Nowym Testamencie Jezus jest określony słowem Kurios było to bardzo jasnym dla ówczesnych Żydów, że oznacza to objawienie się samego Boga JHWH w Jezusie a więc Jezus jest Bogiem. (por. 2 Koryntian 4,5; Filipian 2,11; 1 Koryntian 12,3)

Niemowlę w korycie, czyli w zwykłym domu chłopskim. To było dobra nowina dla pasterzy. Gdyby Mesjasz-Król, jak spodziewano, urodził się w pałacu w Jerozolimie, pasterze nigdy nie mogliby dotrzeć do Niego. Ale Jezus jest Bogiem, który stał się człowiekiem, On stał się jednym z nich, jednym z nas. Jezus urodził się w zwykłym wiejskim domu, podobnym do tych w których pasterze sami mieszkali. Mogli bez przeszkód do niego przyjść, bowiem tak blisko Bóg przyszedł do ludzi.

Wielkie, znaczące słowa określają Jezusa: Mesjasz, Pan, Zbawiciel.
Kontrast z rzeczywistością jest ogromny: dziecko, owinięte w kawałki tkanin położone w korycie w chłopskim domu. Patrząc na to ludzkimi oczami to nie były dobre warunki dla nowonarodzonego Mesjasza-Króla, ale tak jak często u Boga, wszystko jest na odwrót i inaczej niż my ludzie się spodziewamy.

Wojska aniołów
Nagle pojawia się wojsko, armia aniołów. Wyraz w Starym Testamencie oznacza wojska Boga (1 Królewski 22,19; 2 Chronik 33,3; Jeremiasza 8,2).
Świątynia w Jerozolimie była do tej pory miejscem gdzie niebo i ziemia, Bóg i człowiek się spotykają. Świątynia była centrum życia religijnego Żydów, i dla nich było to nawet centrum kosmosu. Ale Bóg zwiastuje narodzenie się Mesjasza nie w tejże Świątyni, lecz na zewnątrz, a do tego ludziom przez wszystkich pogardzonych, będących poza społeczeństwem.
Strącił władców z tronów, a pokornych wywyższył (Ew. Łukasza 1,52)
Jest to wyraźny znak, że nowy świat, nowa era, która zaczęła się z Mesjaszem, jest całkiem inna. Świątynia jerozolimska nie będzie już centrum, lecz Jezus, Mesjasz jest centrum i On jest wśród ludzi.

Na ziemi pokój ludziom… Izrael żył w nadziei na przyjście Mesjasza, który przyniesie im pokój.
Cesarz August przyniósł pokój, Pax Romana dla ludzi, ale aniołowie głoszą, że nie cesarz, lecz Mesjasz przyniesie rzeczywisty pokój dla wszystkich ludzi. Jest tu już aspekt uniwersalny, Mesjasz przyszedł nie tylko dla ludu Izraela, lecz dla całej ludzkości (por. Ew. Łukasza 1,55. 73. 78-79; 2,10. 14).
Pokój oznacza więcej niż koniec wojny. Jest to hebrajski wyraz sjalom, co oznacza pokój w sensie pełnym: pokój, sprawiedliwość, szczęście, zdrowie (por. Ks. Izajasza 9,5,; Ks. Micheasza 5,4). Mesjasz przyniesie nowy pokój między człowiekiem a Bogiem.
Sjalom jest dla tych których sobie upodobał. Bóg daje pokój ludziom, których sobie upodobał, których wybrał. Nie oznacza, jak nieraz źle tłumaczono, że jest to dla ludzi dobrego serca.

Głoszenie pasterzy
Jak reagują pasterze? Podobnie jak Zachariasz z niedowierzaniem? Czy podobnie jak Maria, z wiarą?
Pasterze ruszają w drogę, szukają i znajdują dziecko, tak jak anioł im powiedział.
Potem głoszą mieszkańcom Betlejem co widzieli i słyszeli. Ci pogardzeni, podejrzani, śmierdzący pasterze byli pierwszymi głosicielami Ewangelii.

Dzisiaj
Tradycja chrześcijańska uczyniła z Bożego Narodzenia rodzinne święta miłej atmosfery i słodkich obrazów, choinki, prezentów, jasełek a przede wszystkim święta smacznego obfitego jedzenia. Często w tej przecudownej scenerii gubi się prawdziwy przekaz i znaczenie narodzenia Jezusa. Prawdziwy przekaz Ewangelii Bożego Narodzenia staje się niewygodny.
Boże Narodzenie oznacza, że Bóg działa konkretnie w historii, oznacza rozpoczęcie się nowej ery w historii ludzkości. Narodzenie Jezusa oznacza nie tylko pokój ale też wojnę wypowiedzianą sługom ciemności.

Dla wielu dzisiaj wiara chrześcijańska stała się sprawą wyłącznie prywatną. Na co dzień funkcjonujemy w społeczeństwie, które z chrześcijaństwem niewiele ma wspólnego i jesteśmy zazwyczaj dobrze zasymilowani, a w domu i w niedziele żyjemy w świecie chrześcijańskim. Traktujemy wiarę chrześcijańską jako coś wyłącznie duchowego ukrywając ją czasami głęboko i dbając aby reszta świata tego nie dostrzegła.
A wiara nasza powinna być dla nas najważniejsza, oznacza przecież zbawienie, wieczne życie, przygotowuje nas do wiecznego życia z Bogiem w niebie.
Jezus głosił, że Królestwo Boże już jest na tej ziemi. Jeszcze nie w pełni; ale już jest, w pełni  będzie dopiero kiedy On powróci. Z narodzeniem Jezusa na ziemi Królestwo Boże już się zaczęło. Naszym zadaniem jako wierzących jest, aby to było widoczne na świecie.
Aniołowie zwiastujący narodzenie Jezusa nie byli chórem pięknych śpiewających słodkich postaci ze skrzydłami na niebie, jak przedstawia się ich na wielu obrazach. Aniołowie stanowili wojska Pana Boga, które głosiło, że nareszcie Bóg przyszedł, aby przejąć władze na ziemi.
Mesjasz przyniesie prawdziwy pokój, ale najpierw nastąpi wojna. Szatan, wielki przeciwnik, nie chce tego pokoju, lecz chce zniszczyć wszystko co pochodzi od Boga. Boże Narodzenie oznacza jednocześnie pokój i wojnę na ziemi i w tej rzeczywistości żyjemy dziś. Jest to duchowa wojna, walka, ponieważ szatan pragnie jak najwięcej zniszczyć i zniewolić ludzi, osłabić ich aktywność, uśpić.

Życie chrześcijańskie nie oznacza sielanki i biernego samozadowolenia, ale życie aktywne, życie nie pozbawione walki (por. np. List do Efezjan 6,1-10). Ewangelia nie jest sprawą prywatną, lecz ma zarówno wymiar duchowy, jak i społeczno-polityczny. Chrześcijanie powinni być aktywni, co Jezus niejednokrotnie podkreślał (najmocniej chyba w Ew. wg Mateusza 25,31-46).
Wiemy, że żyjemy z łaski, nie możemy wpaść w pułapkę, że na zbawienie musimy zapracować. Ale życie w wierze, życie chrześcijanina powinno być aktywnym życiem, główną częścią czego powinno być głoszenie Ewangelii swoim życiem i słowem.

Być wierzącym, być uczniem Jezusa, oznacza automatycznie przeciwstawianie się światu. To z kolei oznacza opór świata, opór rządzących światem, i obywateli świata. Bycie chrześcijaninem oznacza, że posiadasz pokój Boży, ale nie masz spokoju na tej ziemi.
W pierwszym wieku przyznać się do Jezusa Króla oznaczało bunt polityczny przeciw władzom świata. Podobnie jest dzisiaj. Jeśli naśladujemy Jezusa, oznacza to, że jesteśmy dla zadowolonego z siebie, biernego świata buntownikami.

16 December 2011

Studium Biblijne: Księga Izajasza 40,1-11


1 Pocieszajcie, pocieszajcie mój lud, mówi wasz Bóg!
2 Mówcie do serca Jeruzalemu i wołajcie na nie, że dopełniła się jego niewola, że odpuszczona jest jego wina,
bo otrzymało z ręki Pana podwójną karę za wszystkie swoje grzechy.
3 Głos się odzywa: Przygotujcie na pustyni drogę Pańską, wyprostujcie na stepie ścieżkę dla Boga naszego!
4 Każda dolina niech będzie podniesiona, a każda góra i pagórek obniżone;
co nierówne, niech będzie wyrównane, a strome zbocza niech się staną doliną!
5 I objawi się chwała Pańska, i ujrzy to wszelkie ciało pospołu, gdyż usta Pana to powiedziały.
6 Głos mówi: Zwiastuj! I rzekłem: Co mam zwiastować?
To: Wszelkie ciało jest trawą, a cały jego wdzięk jak kwiat polny.
7 Trawa usycha, kwiat więdnie, gdy wiatr Pana powieje nań.
Zaprawdę: Ludzie są trawą!
8 Trawa usycha, kwiat więdnie, ale słowo Boga naszego trwa na wieki.
9 Wyjdź na górę wysoką, Zwiastunie dobrej wieści, Syjonie!
Podnieś mocno swój głos, zwiastunie dobrej wieści, Jeruzalem!
Podnieś, nie bój się!
Mów do miast judzkich: oto wasz Bóg!
10 Oto Wszechmocny, PAN przychodzi w mocy, jego ramię włada.
Oto ci, których sobie zarobił, są z nim, a ci, których wypracował, są przed nim.
11 Jak pasterz będzie pasł swoją trzodę, do swojego naręcza zbierze jagnięta
i na swoim łonie będzie je nosił, a kotne będzie prowadził ostrożnie.


Pierwsza część Księgi Izajasza (rozdz. 1-39) dotyczy proroctw głoszonych przez proroka Izajasza, zawierających wołanie do nawrócenia się i groźby kary i sądu. Uparty lud Izraela nie nawrócił się do Boga, nie posłuchał Słowa Bożego głoszonego przez proroka i został w końcu wyprowadzony ze swej ziemi przez babilońskiego króla Nebukadnesera. Izrael zmuszony zostaje do życia w odległym i obcym kraju. Jeruzalem i inne miasta judejskie zostają zniszczone. Co najgorsze Świątynia PANA zostaje zniszczona a wszystkie bogactwa z niej zrabowane i wywiezione do królewskiego pałacu w Babilonie. Wygnanie było dla Izraela karą za grzechy. Lud Izraela był nieposłuszny, nie ufał PANU Bogu, lecz odwrócił się od Niego oddając cześć fałszywym bogom. W końcu Bóg wyprowadził Izrael po wielokrotnych ostrzeżeniach na wygnanie.
Czasy niezależnego królestwa Izraela skończyły się; świątynia i miasto Jeruzalem zostały kompletnie zniszczone. Czy lud Izraela ma jeszcze szansę na powrót do swej ziemi?

W rozdziale 40 księgi Izajasza zaczyna się nowa część, zwana księgą pociechy.
Ta część księgi, od rozdziału 40, ma całkiem inny ton. Są to proroctwa skierowane do ludu Izraela na wygnaniu w Babilonie. Jerozolima leży w gruzach, wydaje się, że nie ma już nadziei na powrót. To sytuacja ok. 150 lat po śmierci proroka Izajasza (który umarł w 701 p.n.e.., Król Cyrus zdobył Babilon w roku 539 p.n.e.)
Izajasz nie chce zostawić ludu Bożego bez pociechy, bez nadziei na odnowienie w przyszłości. PAN Bóg troszczy się o Swój lud. Jego troska jest pociechą dla ludu Bożego w bardzo trudnej sytuacji. Dotyczyło to wtedy ludu Izraela, a teraz nas chrześcijan.

Izajasz mówi do grupy ludzi smutnych, którzy stracili nadzieję, którzy zostali brutalnie wyrwani ze swej ziemi, zmuszeni do przesiedlenia się do obcego, dalekiego kraju, do ciężkiej niewolniczej pracy, porównywalnej do tej wykonywanej w niewoli egipskiej. Lud Izraela mógł poszczycić się piękną przeszłością, posiadał królestwo z którym inne kraje liczyły się, miał Boże obietnice, a teraz stracił wszystko. Psalm 137 doskonale oddaje i opisuje uczucia Izraela w tym czasie.

W owych czasach wszystkie ludy wokół Izraela wierzyły, że istnieje wielu bogów, a każda ziemia i naród posiada swoich, przy czym jedni są silniejsi, a inni słabsi. Czyżby PAN Bóg Izraela przegrał z bogami babilońskimi?

W tej beznadziejnej sytuacji, rozbrzmiewa głos:
Pocieszajcie, pocieszajcie mój lud, mówi wasz Bóg!
Mówcie do serca Jeruzalemu i wołajcie na nie,
że dopełniła się jego niewola, że odpuszczona jest jego wina,
bo otrzymało z ręki Pana podwójną karę za wszystkie swoje grzechy.

Bóg nie zapomniał o ludu przymierza, mimo ich grzechów i beznadziejnej sytuacji.
Bóg mówi do swego ludu; że ich nie opuścił ich, i pragnie do nich wrócić. Bóg chce, żeby jego lud znowu żył w wolności i radości w przymierzu z Nim.
Niewola Izraela dopełniła się. Izrael zapłacił karę za swoje grzechy. Sąd i wyrok z pierwszego rozdziału Izajasza zostały wykonane. Czas kary został wypełniony.
PAN Bóg jest wiernym Bogiem przymierza, który dotrzymuje swojego Słowa. Nawet podczas odbywania kary Bóg nie przestaje być wiernym Bogiem przymierza.
Bóg nadal mówi językiem przymierza do ludu, jak czytamy też w innych miejscach, na przykład w Izajasz 41:8-10:
8 Lecz ty, Izraelu, mój sługo, Jakubie, którego wybrałem,
potomstwo Abrahama, mojego przyjaciela.
9 Ty, którego pochwyciłem na krańcach ziemi i z najdalszych zakątków powołałem,
mówiąc do ciebie: Sługą moim jesteś, wybrałem cię, a nie wzgardziłem tobą:
10 Nie bój się, bom Ja z tobą, nie lękaj się, bom Ja Bogiem twoim!
Wzmocnię cię, a dam ci pomoc, podeprę cię prawicą sprawiedliwości swojej.

PAN Bóg przymierza jest Bogiem, który karze, ale jest także Bogiem, który zbawia.
Bóg, który wyzwolił Izrael z niewoli egipskiej, teraz chce wyzwolić go z niewoli babilońskiej.
PAN Bóg jest władcą, to On utwardził serce egipskiego faraona, ale też uwolnił Izrael mimo silnej armii egipskiej. Bóg ratuje Swój lud używając różnych środków, które z ludzkiego punktu widzenia mogą wydawać się czasem dziwne. Bóg sprawia, że pogański, perski król Cyrus za pomocą wojsk Medów i Persów zdobył Babilon i w ten sposób stał się królem największego mocarstwa na ziemi. Z tej pozycji pozwala na powrót ludu Izraelskiego do Jeruzalem, aby tam żyli i uwielbiali swego Boga.
Bóg mówi o Cyrusie: On moim pasterzem, wykona całkowicie moją wolę (Izajasz 44,28). Bóg nazywa nawet Cyrusa namaszczonym, czyli mesjaszem (Izajasz 45,1).

W Babilonie Izrael żył wśród innych kultów i bogów. Znajdowała się tam ogromna świątynia boga Marduka. Dla niego Babilończycy zbudowali ogromną wieżę, tzw. ziggurat, która miała prawie 100 m wysokości, a więc była wyższa niż większość współczesnych budynków. Taka budowla wyglądała imponująco, więc Bóg, dla którego została zbudowany musiał być silny.
Ale Bóg mówi: Tak mówi Pan, Król Izraelski i jego Odkupiciel, Pan Zastępów:
Ja jestem pierwszy i Ja jestem ostatni, a oprócz mnie nie ma Boga. (Izajasz 44,6).
Bóg Izraela jest jedynym Bogiem, i nie ma innych poza nim. To, że w tej chwili świątynia Boga leży w gruzach nic nie zmienia tego faktu, ziggurat nie udowadnia istnienia boga Babilonu. Bóg jest jedynym, i On jest w stanie wyzwolić swój lud.

Bóg wróci do swego ludu, ale należy poczynić przygotowania przed Jego nadejściem.
Głos mówi: Przygotujcie na pustyni drogę Pańską, wyprostujcie na stepie ścieżkę dla Boga naszego! (w. 3). Należy więc przygotować drogę dla Boga.
Drogi na bliskim wschodzie w tych czasach nie były dobrymi i wygodnymi. Było w nich wiele dziur, nierówności szczególnie po okresie deszczowym. 
Istniał wówczas zwyczaj, że przed planowanymi odwiedzinami króla, który pragnął odwiedzić miasta w swoim królestwie, wcześniej wysyłano herolda, posłańca, który informował wszystkich mieszkańców, że król wybiera się do nich z wizytą. Oznaczało to wówczas, że ludzie energicznie przystępowali do pracy i naprawiali drogę, aby wyglądała dobrze i co najważniejsze, aby była przejezdna. Wszystkie dziury zostawały załatane, wszystkie nierówności wyrównane (w. 4).
Tekst mówi o przygotowaniu drogi przez pustynię, przez, jak tekst hebrajski dokładnie określa, bardzo dziki i nie kultywowany teren. Tutaj tym bardziej jest potrzebne dobre przygotowanie drogi dla Króla, ponieważ droga jest w złym stanie, prowadzi przez pustynie, przez stepy, przez dzikie tereny.

Bóg chce przyjść do swego ludu, ale lud powinien przygotować drogę, musi się przygotować na przyjęcie PANA.
Bóg opuścił Izraela z powodu jego grzechów. Nasze grzechy są przeszkodą, bowiem Bóg jest święty. W Prawie Mojżeszowym znajdujemy wiele przepisów dotyczących tego, jak człowiek może przyjść do Boga. Nie można tak sobie, ponieważ Bóg jest święty a my jesteśmy grzesznikami.
Powinniśmy przygotować drogę dla PANA, to znaczy zerwać z naszymi grzechami i zwrócić się ku Boga, czyli, nawrócić się.

W dalszym tekście czytamy (znowu) o celu przyjścia PANA: I objawi się chwała Pańska, i ujrzy to wszelkie ciało pospołu, gdyż usta Pana to powiedziały (w. 5).
W wyzwoleniu ludu Izraela ukazuje się chwała Pańska, podobnie jak wcześniej w wyzwoleniu z Egiptu. Cała ludzkość usłyszy o wielkich czynach Boga.
Już w Starym Testamencie znajdujemy aspekt uniwersalny. Słowa herolda skierowane są do całego świata, ostatecznie dobra nowina, że Bóg nawiedzi swój lud jest dobrą nowiną dla całego świata. W Chrystusie Bóg nawiedził swój lud, nawiedził ludzkość, a na krzyżu Chrystus wyzwolił człowieka od niewoli grzechu, abyśmy mogli wrócić do ojczyzny, którą jest dla nas Królestwo Boże.
Usta Pana to powiedziały, jest to gwarancją, że jest to prawda, gdyż Bóg jest wierny i dotrzymuje swojego Słowa.

Czytamy dalej:
6 Głos mówi: Zwiastuj! I rzekłem: Co mam zwiastować?
To: Wszelkie ciało jest trawą, a cały jego wdzięk jak kwiat polny.
7 Trawa usycha, kwiat więdnie, gdy wiatr Pana powieje nań.
Wyraz tłumaczony jako wdzięk po hebrajsku brzmi hesed, to słowo posiadające wiele znaczeń i bardzo ważne w Biblii. Oznacza ogólnie miłosierdzie i dobroć, ale też oznacza siłę, lub lojalność albo solidarność.
Jest to wyraz często używany w tekstach o przymierzu. Bóg jest ‘lojalny’ wobec swego ludu, ale Bóg też wymaga lojalności od partnera w przymierzu, czyli od ludu.
Lojalność człowieka jest niestety krótkotrwała jak kwiat polny: cała jego lojalność jest jak kwiat polny…
Człowiek jest niczym, jak trawa szybko usycha. Człowiek ciągle zawodzi i nie dotrzymuje swoich obietnic, ciągle się odwraca się od Boga. Trawa usycha, kwiat więdnie, ale Bóg jest całkiem inny: ale słowo Boga naszego trwa na wieki.

W momencie, kiedy człowiek uświadomi sobie jakie jest jego miejsce i kim jest wobec Boga, kiedy człowiek uzna, że jest grzeszny wobec świętego Boga i się nawróci, wtedy droga dla Boga zostaje przygotowana, wtedy Bóg może przyjść.
10 Oto Wszechmocny, Pan przychodzi w mocy, jego ramię włada.
Oto ci, których sobie zarobił, są z nim, a ci, których wypracował, są przed nim.
11 Jak pasterz będzie pasł swoją trzodę, do swojego naręcza zbierze jagnięta
i na swoim łonie będzie je nosił, a kotne będzie prowadził ostrożnie.

Używane po hebrajsku imię przymierza Boga, którego żydzi przez respekt do Niego nie wymawiają to: JHWH, PAN. Wszechmocny Bóg przyjdzie, mocny, jedyny Bóg, ale też JHWH, Bóg przymierza.

Bóg jest nie tylko mocny. On jest także Dobrym Pasterzem dla Swego ludu. Izajasz mówi o Bogu jako pasterzu, słowami przypominającymi nam Psalm 23 czy też przypowieści Jezusa o dobrym pasterzu. Podobnie jak pasterz jest pełen troski i miłości do swej trzody, tak wszechmocny Bóg jest pełen miłości do swego ludu.

W Nowym Testamencie czytamy o Janie Chrzcicielu, który nawołuje lud Izraela do nawrócenia się, ponieważ Królestwo Niebios jest już blisko. Jan Chrzciciel jest heroldem, który ma przygotować drogę, ponieważ nareszcie długo oczekiwany PAN nawiedzi swój lud. Naród izraelski powrócił co prawda z wygnania babilońskiego, ale nie oznaczało to dla nich prawdziwego końca wygnania. Wiele żydów w czasie Jezusa uważało, że nadal żyją na wygnaniu, a kara została przedłużona. Po powrocie z Babilonu Izrael nie odzyskał swojego niezależnego królestwa żyjąc pod okupacją rzymską. Niezależne królestwo, w którym wielki król z rodu Dawida zasiądzie na tronie wydawało się być bardziej odległe niż kiedykolwiek.
Wtedy Jan Chrzciciel głosi: Albowiem ten ci to jest, o którym Izajasz prorok mówił, wypowiadając te słowa: Głos wołającego na pustyni: Gotujcie drogę Pańską, Prostujcie ścieżki jego (Ew. Mateusza 3,3, cytując Izajasz 40,3).
W Chrystusie Jezusie Bóg w końcu odwiedza swój lud, w Jezusie Bóg zszedł na ziemię aby żyć wśród swojego ludu. A na krzyżu Jezus naprawdę wyzwolił człowieka z niewoli grzechu. 
Chrystus jest Królem z rodu Dawida. Nie w sposób spodziewany przez wielu żydów, lecz w większym wymiarze. Jest Królem Królestwa Bożego, które rozpoczęło się podczas Jego życia.

Izrael został ukarany za winy. Była to kara a jednocześnie symbol prawdziwej kary. Kary za grzech nikt nie jest w stanie znieść, jedynie Jezus mógł znieść ją na krzyżu. Tylko w Chrystusie możemy powiedzieć, że odpuszczona jest nasza wina (w. 2).

Prorok Izajasz kierował te słowa nie tylko do Izraela żyjącego w beznadziejnej sytuacji podczas wygnania babilońskiego. Słowa Izajasza skierowane są także do nas współcześnie żyjących w beznadziejnej sytuacji wygnania i niewoli grzechu.
Często wydaje nam się, że nie jest tak źle, Często sądzimy, że w naszym przypadku sytuacja nie przedstawia się tak beznadziejnie, nie zaliczamy się przecież do największych grzeszników. Często też nie chcemy po prostu spojrzeć na siebie samych w prawdzie, bo konfrontacja ze swoimi grzechami jest niewygodna. Jeżeli jednak zdobędziemy się na zupełną szczerość to stwierdzimy, że nie jesteśmy wolni od grzechu. Z tej niewoli grzechu nie jesteśmy w stanie sami siebie o własnych siłach wyzwolić. Beznadziejna sytuacja.
W Księdze Izajasza czytamy jednak: Pocieszajcie, pocieszajcie mój lud, mówi wasz Bóg! Ponieważ nawiedził nas, i chce być z nami, w Chrystusie.

Warunkiem, aby Bóg mógł przyjść do nas jest przygotowanie drogi dla PANA, czyli nawrócenie się. Co to oznacza? Łatanie dziur w drodze, wyrzucanie śmieci, czyli porzucenie grzechu i grzesznego stylu życia. Wyrzucenie wszystkich przeszkód, które utrudniają Królowi w przyjściu do Swego ludu.
W ten sposób otwieramy się na Boga, na Jezusa Króla. Te słowa pocieszenia wypowiedziane przez Izajasza dotyczą także nas, dotyczą każdego kto wierzy w Chrystusa.

23 November 2011

Przypowieść o bogatym głupcu


Ewangelia wg Łukasza 12,13-21

13 Wtedy ktoś z tłumu odezwał się: nauczycielu, nakłoń mego brata, aby podzielił się ze mną spadkiem. 14 Lecz On odpowiedział: Człowieku, kto Mnie ustanowił sędzią lub rozjemcą miedzy wami?
15 I powiedział do nich: Uważajcie i wystrzegajcie się wszelkiej chciwości, bo nawet jeśli ktoś opływa w bogactwo, życie jego nie od tego zależy.

16 Opowiedział im przypowieść: Pewnemu zamożnemu człowiekowi pole wydało obfity plon. 17 Rozważał więc: Co tu zrobić? Gdzie ja pomieszczę swoje zbiory? 18 W końcu powiedział: Tak uczynię: Zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i w nich zgromadzę całe moje zboże i dobra. 19 I powiem sobie: Masz wielkie bogactwa złożone na wiele lat, odpoczywaj, jedz, pij i wesel się. 20 Ale Bóg oznajmił mu: Głupcze, tej nocy zażądają od ciebie twojej duszy! Czyje więc będzie to, co zgromadziłeś?
21 Tak będzie z każdym, kto zgromadzi skarby dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem.

Kontekst
Temat bogactwa i sposób radzenia sobie z nim dość często występuje zarówno w Starym Testamencie, jak w innej literaturze tradycji żydowskiej (por. np. Syrach 31,5-11), jak też i w kulturze grecko-rzymskiej.

Całość Ewangelii wg. Łukasza 12,4-59 obraca się wokół tematów takich jak lęk, niepokój i poczucie bezpieczeństwa. Najpierw jest mowa o tym kogo należy się bać (w. 4-5), a potem, że nie należy się bać i martwić (w. 7).
W wersetach 13-14 Jezus mówi, że nie przyszedł po to aby dzielić, ale następnie w w. 51-53 Jezus wspomina, że spowoduje podział.

Podobnie jak w przypadku innych przypowieści, także tę należy rozpatrywać w kontekście.
W poprzednim fragmencie Jezus mówił o wytrwałości w prześladowaniu, kiedy nagle narracja zostaje przerywana przez pojawienie się osoby potrzebującej Jego pomocy. Wydaje się, że temat nie ma nic wspólnego z kontekstem.
Mianowicie, ktoś przychodzi do Jezusa z konkretnym, prawnym problemem. Nauczyciele byli specjalistami w dziedzinie Prawa i często byli proszeni, aby sądzić w konkretnych sprawach. Jezus jednak inaczej widzi swoją misję.
Wspomniana prośba nie dotyczyła pośredniczenia Jezusa miedzy dwoma braćmi. Ten, który prosił, był przekonany, że ma prawo do części spadku i chciał, aby Jezus wykonał jego życzenie; chciał użyć Jezusa do własnych celów.
Problem jest następujący: ojciec umiera i zostawia wszystko swoim synom jako całość. Synowie powinni albo wspólnie gospodarować, albo podzielić gospodarstwo. Rabini twierdzili, że jeśli jedna ze stron domaga się podziału majątku, powinno tak się stać. Rzymskie prawo wymagało zgody obu stron. Prawo Mojżeszowe nie opisuje wszystkich możliwości (Ks. Liczb 27,1-11; Ks. Powt. Prawa 21,16-17), dlatego nauczyciele Prawa sądzili w konkretnych przypadkach.

Człowiek ten pragnął, aby Jezus potwierdził jego prawa do spadku i przyznał mu rację. Odpowiedź Jezusa była natomiast inna niż spodziewana.

W greckim tekście znajdujemy bardzo rzadki wyraz, który występuje w Nowym Testamencie tylko w tym miejscu: meristés, co oznacza „ten który dzieli”. Występuje tu pewna gra słów. Wyraz ten jest bardzo podobny do innego wyrazu: mesités, co oznacza, „ten który jednoczy”.
Jezus nie chce sądzić, nie chce dzielić, lecz pragnie pojednać, jednoczyć.

Analiza przypowieści
Po tym Jezus opowiada przypowieść.
Cała przypowieść umieszczona jest w kadrze stworzonym przez dwa powiedzenia z tradycji mądrości (w. 15 i 21).
Uważajcie i wystrzegajcie się wszelkiej chciwości, bo nawet jeżeli ktoś opływa w bogactwo, życie jego nie od tego zależy (werset 15).
Zawiera to ostrzeżenie: do życia potrzebne są materialne rzeczy, ale nie oznacza tego, że im więcej posiadasz, tym lepiej żyjesz.
Ta wypowiedź, ostrzegająca przed chciwością, daje klucz do zrozumienia przypowieści. Bogaty rolnik z przypowieści jest ilustracją chciwości, której należy się wystrzegać.

Nie jest określone w jaki sposób bohater rozważanej przypowieści stał się bogaty, nie znajdujemy też krytyki jego bogactwa.
Bogaci i bogactwo w Ewangelii wg Łukasza, zwracającego szczególną uwagę na biednych i pomoc biednym, ma zazwyczaj skojarzenia i znaczenie negatywne (por. Ew. Łukasza 1,52-52; 6,24). 
Temat bogactwa i rozkoszowania się bogactwem jest powszechnie znany i nie jest nowością. Por. np. Psalm 49, Ks. Koheleta 2,1-11; Ks. Hioba 31,24-28. Temat ten znajdujemy także w Księdze Mądrości Syracha (11,18-19), która nie jest częścią Biblii, ale dla Żydów I wieku n.e. stanowiła ważne źródło wiedzy i mądrości życiowej. Temat ten był także podstawą rozważań w literaturze i filozofii greckiej i rzymskiej.

W przypowieści bogaty otrzymuje jeszcze więcej bogactwa, na które nie musiał dodatkowo pracować - bogactwo w postaci niespodziewanie obfitego plonu.
Kwestią nie jest, czy dobrym jest otrzymanie takiego bogactwa (jest to widocznie dar od Boga), lecz pytaniem jest, co z tym zrobi?

Przez jakiś czas człowiek ten zastanawia się co robić. Nie znajdujemy w tekście ani słowa na temat wdzięczności, lecz tylko troskę o to, gdzie należy umieścić ‘swoje’ zbiory.
W całej przypowieści wraca podkreślenie tego, że człowiek ów widzi wszystko jako własne: moje zbiory, moje spichlerze, moje zboże i dobra. Pragnie zatrzymać wszystko tylko dla siebie.

Człowiek zastanawia się co zrobić, rozważa problem nie z innymi, lecz sam ze sobą (w. 19). W Ewangelii Łukasza mówienie do samego siebie w sensie zastanawiania się ma również negatywne skojarzenia (por. Ew. Łukasza 5,21-22; 6,8; 9,46-47).
Na Bliskim Wschodzie żyje się o wiele bardziej wspólnotowo niż w zindywidualizowanej Europie, tam nigdy nie rozważa się tak ważnych decyzji w pojedynkę. Normalnym procederem jest, jeżeli ktoś myśli o zbudowaniu większych spichlerzy, że rozmawia długo o tym z innymi. W owych czasach miejscem podobnych dyskusji była brama miejska.
Człowiek z przypowieści jednak nie rozmawiał o swoim problemie z innymi, lecz dyskutował ze sobą (jak grecki tekst dosłownie mówi w wersecie 17). Jest to subtelne zwrócenie uwagi na to, że człowiek ten nie chciał dzielić się z innymi i był być może samotny, odcięty od społeczeństwa.

Teraz chce się weselić. Po grecku znowu gra słów: eufrainō oznacza rozkoszować się we wszystkich aspektach dobrym życiem. Jest to wyraz rzadki, w brzmieniu bardzo podobny do wyrazu euforiō, co oznacza owocować w wielości (w wersecie 16 tłumaczony wydać obfity plon).

W następnym wersecie (20) Bóg przemawia do niego nazywając go głupcem. Grecki tekst używa tu wyrazu afron, który w Septuagincie (żydowskie greckie tłumaczenie Starego Testamentu, popularne w I w. n.e.) zawsze oznacza kogoś buntującego się przeciw Bogu lub nie liczącego się w ogóle z Bogiem. Jest to w języku greckim nowotestamentowym najmocniejszy wyraz określający głupiego.
Bogaty myśląc, że materialna obfitość (w. 16: euforeō) przyniesie mu dobre życie (w. 19: eufrianō = weselić się) jest w rzeczywistości głupcem (w. 20: afrōn).   

Wyraz tłumaczony jako zażądają (w. 20, Grecki: apaiteō) jest wyrazem oznaczającym zwykle proszenie o coś z powrotem, wymaganie spłacenia pożyczki. Jego dusza była pożyczona, a właściciel, którym jest Bóg, zażąda teraz swojej własności z powrotem.
On dostał niespodziewanie wielkie bogactwo i myślał, że to jego własność, ale się pomylił; wszystko co ma, otrzymał od Boga, nawet jego dusza nie należy do niego.
Bóg nazywa go głupcem. Nie znajdujemy w tekście żadnego oskarżenia, ani nawet pytania, dlaczego egoistycznie chce zatrzymać wszystko dla siebie, dlaczego nie przeznacza część swoich dóbr na pomoc biednym. Bóg mówi do niego: spójrz na siebie szczerze: wszystko zgromadziłeś, ale co posiadasz naprawdę? (Por. Psalm 49,11).
Tu kończy się przypowieść. Nie słyszymy odpowiedzi głupca, nie znamy jego dalszej historii.

Na zakończenie znajdujemy drugą wypowiedź z tradycji mądrości (w. 21). Sprawia ona pewną trudność w tłumaczeniu. Dosłownie brzmiałoby to następująco:
   Tak będzie z każdym, kto gromadzi skarby dla siebie,
   A nie gromadzi bogactwa dla Boga.
Grecki używa dwukrotnie czasownika strony czynnej, co w większości tłumaczeń nie jest widoczne. 
Głupiec więc pracuje i inwestuje swój czas i energię w gromadzenie bogactw materialnych dla siebie, zamiast poświęcać swoją energię i pracę w służbę Bogu (czyli ofiarowanie Bogu).
W obu przypadkach chodzi o aktywną czynność człowieka. Życie i gromadzenie tylko dla siebie, albo życiem i gromadzeniem dla Boga, w jednym i w drugim przypadku jest to coś aktywnego. (Por. Ew. Łukasza 12,33-34.)

Na początku (w. 15) dostrzegamy ogólną zasadę: życie nie zależy od bogactwa.
Na końcu (w. 21) znajdujemy drugą ogólną zasadę: bogactwa należy używać, jako darów od Boga. Dary otrzymane od Boga należy Mu zwrócić.

Zastosowanie
Przypowieść zadaje pytanie o znaczenie życia. Jest komentarzem do twierdzenia, że jakość życia nie zależy od bogactwa (w. 15).

Wprawdzie sama przypowieść nie wspomina o trosce dla biednych, ale z całości Ewangelii Łukasza wiemy, że bogaci mają odpowiedzialność za biednych, co oznacza również konkretną troskę i pomoc materialną (por. np. Ew. Łukasza 11,41; 12,33; 16,9).
Przypowieść nie mówi bezpośrednio o pomocy biednym w sposób materialny, ale każdy Żyd wiedział, że być bogatym przed Bogiem oznaczało troszczenie się w sposób konkretny o biednych. Bogaty w przypowieści był chciwy, co jest dokładnym przeciwieństwem do pomagania biednym.

Przypowieść nie potępia samego bogactwa. Kwestią nie jest, czy bycie bogatym jest czymś dobrym czy złym, lecz jest to, co z tym czynimy oraz jakie miejsce zajmują rzeczy materialne w naszym życiu.

Żyjemy w społeczeństwie, które jest materialistyczne. Dla wielu – i dotyczy to także chrześcijan – jednym z najważniejszych celów w życiu jest to, aby ciągle więcej zarabiać, aby być w stanie kupić droższy samochód, droższe ubrania itd. Poza tym też, aby zapewnić sobie ubezpieczenie emerytalne, które przynosi największe zyski. Za tym kryje się myślenie, że im więcej posiadasz, tym lepsza jest jakość twojego życia i tym bardziej jesteś bezpieczny. Prawdziwe, pełne życie dla wielu oznacza posiadanie dóbr materialnych.
Dotyczy to także biedniejszych. Dla wielu biedniejszych bogactwo jest tak samo ważne jak dla zamożnych. Bogactwo jest może nieosiągalne dla nich, ale stanowi ideał do którego pragną dążyć.
Przypowieść bardzo wyraźnie przeciwstawia się obecnie popularnej mentalności. 

Obecny kryzys spowodowany jest przez ludzką chciwość. Banki i firmy mają na celu, aby mieć coraz większe zyski, nigdy nie jest dla nich wystarczająco dużo. Jest to skrajna forma chciwości, która w końcu niszczy pojedynczego człowieka ale i społeczeństwa. Tenże samą chciwość znajdujemy też u siebie. Być może posiadamy mniej i mamy mniejszy wpływ i możliwości, ale jest to ta sama chciwość, podobnie szkodliwa i niszcząca.

Jezus koryguje takie myślenie: wszystko co posiadamy, dostaliśmy jako pożyczkę od Boga. Ważne jest co z naszym bogactwem zrobimy.
Bóg chce, żebyśmy skoncentrowali się na Nim i na służeniu Jemu. Najlepsze, najkorzystniejsze i najbezpieczniejsze ubezpieczenie możemy znaleźć tylko w Nim.

Apostoł Paweł pisze, dlaczego pracujemy: po pierwsze abyśmy nie byli obciążeniem dla innych (1 Tesaloniczan 2,9) oraz abyśmy mieli czym dzielić się z tym, który jest w potrzebie (Efezjan 4,28). To stawia sprawy materialne w innym świetle.
Potrzebujemy pieniędzy aby żyć, zapłacić czynsz itd., aby inni nie musieli za nas płacić. Ale również powinniśmy dzielić się z innymi, którzy nie mieli tyle szczęścia jak my i nie posiadają tyle, aby byli w stanie się utrzymać.  

Przypowieść ta więc nie jest tylko dla bogatych, bycie głupcem skupionym na szukaniu bezpieczeństwa w materialnych dobrach jest czymś, co może dotyczyć wszystkich, nawet najbiedniejszych.
Jezus w rozważanej przypowieści zadaje nam konfrontujące pytanie: czy jesteśmy rzeczywiście inni, niż otaczający świat, czy pokładamy swoje nadzieje w materialnych dobrach, czy w Nim ?

01 November 2011

Przed Reformacją w Polsce


Początki Chrześcijaństwa w Polsce, cz. 4

Kryzys i napięcie
Podczas gdy wiek XIII był okresem rozkwitu i rozwoju Kościoła, wieki XIV i XV były okresem kryzysu, zarówno politycznego jak i duchowego. Nastąpił ogromny konflikt o władzę, powodujący, że równocześnie panowało dwóch papieży (w Avignon i w Rzymie w latach 1378-1417). Sobór w Konstancji zakończył ten okres, ale napięcie i krytyka władzy papieża nie ustały.

Rozwijał się tzw. koncyliaryzm - ruch dążący do reformy wewnątrz Kościoła, oparty na ustaleniach soborów: w Pizie (1409), Konstancji (1414-1416) i Bazylei (1431-1419), ograniczających władzę papieża. Koncyliaryzm widział Kościół jako ciało mistyczne, uważając, że najwyższą władzą Kościoła nie jest papież, lecz sobory powszechne. Odrzucał teokratyczny monarchistyczny model rządzenia Kościołem przez papieża.
W Polsce koncyliaryzm posiadał sporą ilość zwolenników. Szczególnie Akademia Krakowska i szlachta propagowała koncyliaryzm, jak też i wielu teologów, szczególnie w zakonach, jak np. Jakub z Paradyża, Jakub Kanty, Zbigniew Oleśnicki.
Ruch ten, bliski przyszłemu demokratyzmowi, był także atrakcyjny dla szlachty. To było między innymi powodem dlaczego szlachta, mimo antyklerykalizmu, nie dołączyła do Husytów. W połowie XV w. jednak papież wygrał spór i od tego momentu został najwyższym autorytetem.

To okres, w którym zakony reformujące, jak franciszkanie i dominikanie, rozkwitają także w Polsce. Od Franciszkanów pochodzi odłam tzw. Bernardynów, będący atrakcyjnym dla wielu, szczególnie dla tych, którzy powołanie chrześcijańskie traktowali poważnie.

W Polsce narastało napięcie między szlachtą i duchowieństwem. Kościół pragnął grać decydującą rolę w polityce państwa. Kościół chciał sam decydować w sprawie następców biskupów bez udziału króla (król był często w stanie skutecznie narzucić swojego kandydata). Materialno-finansowe i narodowo-polityczne interesy kościelne coraz bardziej się mieszały, jak wyrażone zostało to w Annales seu cronicae incliti Regni Poloniae (taki jest pełny tytuł) Jana Długosza, który uznał, że interesy państwa, są również interesami kościoła.
Kościół nadmiernie się wzbogacił. Szczególnie diecezja krakowska i gnieźnieńska, posiadające ogromny majątek oraz setki wsi i miasteczek.
Arcybiskup-Prymas gnieźnieński był pierwszą osobą w Kościele, a drugą w państwie, zaraz po królu. W XV wieku prymas był po śmierci króla jego zastępcą do momentu koronowania następnego, posiadając prawo zwołania zjazdu elekcyjnego. Arcybiskup-prymas miał również prawo koronować króla. W praktyce arcybiskup krakowski był równie ważny jak arcybiskup gnieźnieński.
Znaczna część członków rady królewskiej oraz senatu składała się biskupów i kleru Kościoła, co gwarantowało Kościołowi duży wpływu na sprawy polityczne. Król dbał także o swoje interesy, kontrolując faktycznie wybór nowych biskupów. W Europie, to zazwyczaj papież nominował następcę biskupa i trudno było się przeciwstawić jego wyborowi. W Polsce, to król często narzucał swoją wolę. Poza tym istniał zwyczaj od czasów króla Kazimierza Wielkiego, że król zastępował wakującego biskupa, do momentu ustalenia nowego.

Coraz ważniejszym dla wyższego kleru stawało się robienie kariery kościelnej, przynoszącej im ogromne zyski materialne oraz pozycję władzy.
Przy tym ilość sporów i napięć miedzy szlachtą i duchowieństwem rosła. Coraz więcej sporów dotyczyło spraw majątkowych, kwestii obowiązku płacenia kościołowi dziesięciny, podleganiu sądom kościelnym (których wyroki miały być wykonywane przez władze państwowe).

Prawo kanoniczne odgrywało coraz ważniejszą rolę w życiu społecznym. Często prawo kanoniczne było sprzeczne z ustawami królestwa lub lokalnymi. Np. władze powinny zgodnie z ustawami z XIII wieku chronić Żydów, co zostało potwierdzone przez przywilej udzielony Żydom przez Kazimierza Wielkiego. Natomiast prawo kanoniczne wypowiada się (od 1215 r.) przeciwko Żydom, co formalnie nigdy nie zostało przyjęte w Polsce (Kłoczowski, tytuł? s. 64).
Szlachta broniła swych posiadłości przeciwko ingerencji prawa kanonicznego, co powodowało wiele konfliktów między szlachtą a Kościołem. Prawnicy kościelni rozumieli sytuację i często dostosowywali prawa kościelne do lokalnej sytuacji lub doprowadzali do kompromisu. W ten sposób powstawały księgi prawa kościelnego specjalnie dla poszczególnych diecezji. 

Co roku należało zapłacić papieżowi dziesięcinę na podstawie dochodów z beneficjów Kościoła, liczone od wielkości majątku. Przeciętnie zbierano rocznie ok. 1000 grzywien (co jest równowartością ok. 20 wsi, lub 20.000 korców zboża). 
Poza tym istniał dodatkowy podatek kościelny od osoby, tzw. świętopietrze, do którego był zobowiązany każdy mieszkaniec ziem polskich (i również wielu innych krajów europejskich). Podatek ten był przeznaczony na utrzymanie urzędu papieskiego. Wywoływał on często spory, a wielu nie miało ochoty go płacić. Wiele diecezji nie płaciło tego podatku, a Rzym nie miał możliwości aby go ściągnąć, często więc rezygnował. Od XIV wieku wprowadzono księgowość parafialną, gdzie zaznaczano, kto zapłacił, a kto nie. Mimo to większość nie płaciła. Np. w 1340 r.  zebrano zaledwie 40 % świętopietrza.
Za tym szła rozbudowa administracji i biurokracji w strukturach kościelnych.
Duchowieństwo nie było całkiem wolne od płacenie podatków państwowych, co było też tematem ciągle powracających sporów.

Inkwizycja
Jak wszędzie w Europie, także i w Polsce Inkwizycja działała w „obronie prawdziwej”, ortodoksyjnej nauki Kościoła. Początkowo inkwizycja była odpowiedzialnością biskupów, zobowiązanych do poszukiwania i przesłuchiwania ewentualnych heretyków. Od 1231 roku obowiązek sądzenia heretyków powierzono Dominikanom.
Działalność inkwizycji rozpoczęła się na Dolnym Śląsku, na prośbę biskupa Wrocławia Henryka z Wierzysz. Udokumentowano, że w 12 lipca 1315 r., w Świdnicy zostało spalonych na stosie około pięćdziesięciu waldensów. Krótko potem stosy płonęły także w innych miejscach na Śląsku. W 1318 bullą papieską Inkwizycja na ziemiach polskich została formalnie ustanowiona.
Początkowo celem jej było szukanie różnych grup, jak Waldensi i biczownicy. Porównywalnie z innymi krajami na ziemiach polskich wydano stosunkowo małą ilość wyroków. Wygląda na to, że to raczej z powodu faktu, że po prostu było także stosunkowo mało „heretyków” w Królestwie Polskim. Mimo to oszacowano, że w pierwszych dekadach działalności Inkwizycji ok. 200 ludzi zostało skazanych na śmierć.
Od XV wieku, kiedy w Czechach rozwijał się Husytyzm, na terenie Polski rozwijała się działalność Inkwizycji.

Charakter kultury polskiej religijnej
W wiekach XIV i XV chrześcijaństwo w formie zachodniej docierało do wszystkich członków polskiego społeczeństwa, powodując jego przekształcenie. Podobnie jak w całej Europie, w Polsce ten okres był bardzo istotnym dla wykształcenia się ‘kultury’chrześcijańskiej.
Między innymi widoczne jest to w fakcie, że pod koniec XV wieku prawie wszyscy dawali swoim dzieciom chrześcijańskie imiona, rzadko spotykało się prawdziwe pogańskie imię. Trzeba przy tym pamiętać, że dawanie imion oraz ich znaczenie było w tych czasach o wiele ważniejsze niż dzisiaj.
Pogańskie myślenie magiczne, praktyki i zabobony natomiast nie zniknęły, nie zostały odrzucone jak głosi Biblia, lecz wsiąknęły w chrześcijaństwo, co można nawet do dzisiaj obserwować, np. w magicznym sposobie myślenia jak ‘czerwona kokardka’ przy wózku dziecięcym, mająca strzec go przed nieszczęściami, a także niechęć podawania ręki w progu, drzwiach domu, aby nie przyniosło to nieszczęścia oraz wiele innych zabobonów, mających swoje źródło nie w chrześcijańskiej wierze, lecz w mentalności pogańskiej.

Różne stare tradycje pogańskie nie zniknęły, lecz zostały zinterpretowane w sposób chrześcijański. Tak np. Boże Narodzenie zastąpiło pogańskie święto przesilenia zimowego. Kolacja wigilijna ma swoje źródło w słowiańskim pogańskim święcie dobrobytu i pomyślności, który był świętowany w czasach przedchrześcijańskich, we wspólnocie z duszami zmarłymi.
Także inne święta mieszały się z pogańskimi tradycjami. Jak np. Noc Świętojańska, jeszcze do dziś obchodzona w Polsce, zawierająca elementy pogańskiego kultu ognia.
Kalendarz roku, kolejność świąt i pór roku, który regulował życie chłopów, został zinterpretowany i zmieniony zgodnie z wiarą chrześcijańską. Święta kościelne były ważne dla chłopów, ponieważ stanowiły dla nich dni odpoczynku, w którym nie wolno było pracować. Oprócz ‘biblijnych’ świąt obchodzono sześć świąt maryjnych, które były także wolne od pracy.

Znaczenie Marii
W XII w. zaczęły się pojawiać ikony Matki Boskiej z Dziecięciem Jezus w Polsce. Ikony odgrywają bardzo ważną rolę w Kościele Wschodnim, gdzie są postrzegane jako ‘okna’ do nieba, dzięki którym można mieć realny kontakt ze sferą niebiańską, z Bogiem i świętymi. W XIV w. Polska była państwem, w którym żyła liczna mniejszość prawosławna na terenach wschodnich, co bez wątpienia miało dużo wpływ na rozwój kultury ikon w Polsce.
W XIV i XV w. ikony stają się coraz ważniejsze dla ludu, a w szczególności ikona Matki Boskiej, która od XIV w. znajduje się w klasztorze na Jasnej Górze.
Ikony maryjne były ważnymi celami pielgrzymek, ponieważ odpowiadały na potrzebę bezpośredniego i bliskiego kontaktu ze światem niebiańskim.

Maryja stawała się coraz ważniejsza w dewocji kościelnej i ludowej. Ludzie pragnęli poznać szczegóły życia Jezusa oraz życia Jego matki. Jeśli nie znajdowali poszukiwanych szczegółów w Ewangelii, szukali ich w tradycji, używając swojej wyobraźni atm, gdzie to było potrzebne (Kłoczowski Tytuł? 79). Dzieła, jak np. „Żywot Pana Jezusa Krysta”, opisujące takie szczegóły, były bardzo popularne od XV wieku.
Święta Rodzina stała się częścią pobożności ludowej. Święta Rodzina była kojarzona i mieszana z Trójcą Świętą, lecz z drugiej strony Święta Rodzina był też bardzo ludzka i funkcjonowała jako konkretny przykład dla codziennego życia.

Zakony
W tym okresie wiara chrześcijańska zaczęła dla większej grupy być sprawą przekonania, czego skutkiem było dzieło misyjne zakonów franciszkańskich i dominikańskich.
Ciekawym jest fakt, ze zakony żebracze nie głosiły kazań, grożąc karą i piekłem, lecz raczej próbowały pozytywnymi argumentami przekonać słuchaczy do zmiany życia.
Zakony żebracze miały duży wkład w rozwój życia chrześcijańskiego. Zaprzeczały idei, że tylko wewnątrz murów klasztornych można prowadzić prawdziwe życie chrześcijańskie.

Konkluzja
Chrześcijaństwo w Polsce zostało na początku narzucone, często pod przymusem. Kościół funkcjonował jako instytut polityczny i ekonomiczny państwa. Dla większości wiara nie była przekonaniem serca, lecz sprawą zewnętrzną, społeczną. Przez to wiele pogańskich tradycji w jakiejś formie długo przetrwało. Taka sytuacja umożliwiła wzbogacanie się kleru i nadużywanie przez niego - bez skrupułów - swojej pozycji.   
Istniało napięcie między królem, szlachtą a Kościołem, przy czym szlachta była dość antyklerykalna, ciągle walcząc o swoje prawa i niezależność od Kościoła. 
Od XIII wieku można obserwować zmiany. Powstają ruchy krytyczne, nawołujące do reformy i powrotu do źródeł wiary, czyli do objawienia Bożego. Nie bez znaczenia był także wpływ zakonów żebraczych przenoszących praktyki chrześcijańskie bliżej codziennego życia.