16 December 2013

Boże Narodzenie


Izajasz 9,1-6; Ew. wg Łukasza 2,1-20


Kontekst Izajasza
Izajasz głosił proroctwo o Mesjaszu, kiedy Izrael znajdował się w beznadziejnej sytuacji
zagrożenia ze strony wielkiego mocarstwa, a potem został wyprowadzony do Babilonu.
Był to czas ciemności, w sensie politycznym, ekonomicznym, ale przede wszystkim duchowym.
Potem wprawdzie Izrael wrócił z wygnania, ale dawna chwała czasów Dawida i Salomona nigdy nie powróciły.

Kontekst Łukasza
Izrael żył już kilku wieków w swoim kraju, ale pod okupacją rzymską. Nie było wolności, królestwo Dawida nie zostało odnowione. Podczas gdy wcześniej Bóg przemawiał ciągle poprzez proroków, teraz już od 400-tu lat milczał.
Sytuacja wyglądała beznadziejnie. Czy Izrael kiedykolwiek będzie jeszcze niepodległy? Czy Rzymianie kiedykolwiek opuszczą Izrael?
Mimo beznadziejności sytuacji sporo Żydów żyło w oczekiwaniu zapowiedzianego Mesjasza. Niektórzy liczyli na przywódcę wojskowego i przygotowali się już do walki, aby wypędzić Rzymian.


Spis ludności
W pierwszych wersetach ewangelista podaje nam kontekst narodzin Jezusa. Nie jest to przypadkowe udzielenie informacji historycznej.
Spis ludności zostaje cztery razy wspomniany przez Łukasza, w sumie więcej słów używa pisząc o spisie niż o samym narodzeniu Jezusa. Pamiętajmy, że Biblia jest raczej oszczędna w słowach, więc spis ludności musiał być dla ewangelisty niezwykle ważny.
Obecnie trudno jest zrekonstruować o który spis ludności chodziło, ale dla czytelników Łukasza było to wiadomym. Mogli w ten sposób umieścić narodziny Jezusa w kontekście historycznym.

Czytamy o cesarzu Auguście, który przeprowadza spis ludności w całym imperium rzymskim. Kojarzy nam się to ze spisem ludności, przeprowadzonym przez Króla Dawida,  za co został on ukarany. Spis ludności często służy celom władzy, mocy i pychy.

Spisy ludności przeprowadzane były od czasu do czasu. Ich celem było ułatwienie ściągania podatków oraz rejestracja mężczyzn do służby wojskowej.
Na Bliskim Wschodzie I wieku n.e. spis ludności nie był wydarzeniem neutralnym. My wypełniamy formularze podatkowe, może czasami marudząc, ale z tego powodu nie bierzemy udziału w ostrych demonstracjach lub rewolucji przeciw władzy. W I wieku n.e. w Palestynie spisowi ludności zawsze towarzyszyły w wielu miejscach bunty, pojawiało się zagrożenie rewolucją i powstaniem.

Cesarz August zlecił spis ludności „całego świata” (gr.: oikomene); czując się suwerennym jego panem. Rzym chciał pokazać w bardzo wyraźny sposób, kto tu rządzi. Każdy musiał podporządkować się temu zarządzeniu okazując tym samym lojalność wobec Rzymu. 
Organizacja spisu ludności oznaczała więc bolesną konfrontację z władzą, konfrontację w sytuacji, która była tak inna, od tej zapowiadanej przez proroków.
W przeszłości Izrael miał własne królestwo i wspaniałych królów jak Dawid i Salomon. Potem został wyprowadzony na wygnanie babilońskie. Co prawda Izraelici wrócili i świątynia została odbudowana, ale odzyskanie niepodległości i odnowienie królestwa nie udało się. Izrael żył w nadziei i oczekiwaniu na przyjście Mesjasza, Króla, który usiądzie na tronie Dawida i  przywróci dawne królestwo, aby lud Boży mógł żyć w pokoju w swoim kraju. Rzeczywistość była całkiem inna: Izrael żył pod brutalną okupacją rzymską a cesarz rzymski uważał siebie za pana świata.

Cesarz sadził, że suwerennie zdecydował o spisie ludności, ale w rzeczywistości była to część planu Bożego.
Prorok Micheasz zapowiedział, że Mesjasz narodzi się w Betlejem, mieście Dawida (Ks. Micheasza 5,2). Podróż Józefa i Marii do Betlejem jest skutkiem „wszechmocnego” dekretu cesarza Augusta, ale dekret Augusta służy tylko planowi Bożemu.
Okazuje się, że ‘wszechmocny’ i ‘suwerenny’ cesarz rzymski jest tylko narzędziem w rękach Boga, powodującym, że Maria i Józef udają się do Betlejem. Podobnie jak kiedyś silny władca Nebukadnezar był narzędziem w ręku Boga wykonującym karę na Izraelu wyprowadzając ich na wygnanie (Jeremiasz 27,6); a król Cyrus był narzędziem Bożym (nawet namaszczonym), aby przyprowadzić Izrael z powrotem do ich ziemi (Izajasz 45,1).
Tak naprawdę nie cesarz, nie król lecz Pan Bóg rządzi suwerennie.
Mimo spisu ludności, cesarz sam nie wie, że właśnie podczas jego spisu rodzi się jedyny prawdziwy Król.

Cesarz August był pierwszym rzymskim cesarzem i założycielem imperium rzymskiego, który przyniósł światu pokój, tzw. PAX Romana. Otrzymał w 27 p.n.e. tytuł honorowy August, co oznacza ten który jest wywyższony, ten którego należy uwielbiać.
W Priene (obecnie w Turcji) odkryta została stara inskrypcja, napisana krótko przed narodzinami Jezusa, mówiąca o cesarzu Auguście jako Zbawicielu. „Narodziny boga Augusta jest dla świata początkiem dobrej nowiny (ewangelii), którą świętujemy. Cesarz jest Panem!”. W innej inskrypcji (w Karnassa) czytamy: „Boski cesarz August, syn boży, pan ziemi i morza, dobroczyńca i zbawiciel całego świata…”

To była oficjalna polityczna teologia w imperium rzymskim: cesarz jest zbawicielem i panem, on gwarantuje i daje pokój oraz dobrobyt a każdy obywatel powinien go czcić jak boga.
Właśnie podczas rządów tego „boga, zbawiciela” Augusta, rodzi się Mesjasz-Król, prawdziwy Książe Pokoju, Pan świata. A cesarz nawet o tym nie ma pojęcia.


Narodziny Jezusa
W takich okolicznościach Maria wydaje na świat swojego pierwszego syna. Łukasz podkreśla, że jest to pierworodny syn, posiadający prawa pierworodnego (Ks. Wyjścia 13,2; Ks. Liczb 3,12-13). Ponieważ Józef pochodził z rodziny należącej do bezpośredniej linii króla Dawida, oznacza to, że jego Syn jest bezpośrednim następcą króla Dawida i ma prawo zasiąść na tronie Dawida.

Józef i Maria dotarli do miasta skąd pochodził Józef i tam urodził się Jezus.
Tradycja mówi, że Maria od razu w nocy, po przybyciu do Betlejem urodziła Jezusa w stajni, ponieważ nie było miejsca w gospodzie.
Naszym problem jest to, że często nie czytamy co jest napisane, tylko czytamy, co sądzimy, że jest napisane. Tekst nie mówi, że Jezus od razu się rodzi. Grecki tekst raczej wskazuje na to, że nie było to od razu. Podczas gdy akurat byli w Betlejem, Maria urodziła Jezusa.

Prawie wszystkie tłumaczenia mówią, że nie było miejsca w gospodzie.
Jest to dziwne i nielogiczne tłumaczenie, ponieważ grecki wyraz tutaj używany (gr.: kataluma) oznacza pokój gościnny (dosł.: miejsce do przebywania). Użyty został dokładnie ten sam wyraz, kiedy Jezus mówi o sali górnej, gdzie uczniowie mają przygotować ostatnią wieczerzę (Ew. Łukasza 22,11).
Natomiast w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie zostało użyte normalne greckie słowo, które oznacza rzeczywiście gospodę, i jest to całkiem inny wyraz, (gr. :pandocheion) (Ew. Łukasza 10,34).
Prawdopodobnie w ogóle nie było gospody w tak maleńkiej miejscowości jak Betlejem.

Tradycja mówi, że Józef i Maria znaleźli miejsce w stajni, i tam urodził się Jezus. Ale co mówi tekst? W tekście biblijnym nie ma mowy ani o gospodzie, ani o stajni, ani o wole i ośle. Są to legendy pochodzące z III wieku, które miały ogromny wpływ na kształtowanie się święta Bożego Narodzenia i na sztukę o tematyce bożonarodzeniowej.
Jeśli nie w stajni, to gdzie Jezus się urodził? Domy wiejskie w Izraelu składały się z jednego pomieszczenia, gdzie ludzie i zwierzęta przebywały razem. Tylko bogaci posiadali osobne pomieszczenia dla zwierząt. Pierwszą część domu stanowiło miejsce gdzie zwierzęta przebywały w nocy (podczas dnia były na zewnątrz). Druga część domu posiadała zazwyczaj podwyższoną podłogę i tam było miejsce gdzie spali ludzie. Często koryto (lub żłobek) były wgłębieniem w tejże podwyższonej podłodze. W każdym więc wiejskim domu znajdowało się jedno lub więcej koryt (żłobków). Jeszcze do połowy XX wieku ludzie w Palestynie żyli w takich właśnie domach.
Często dobudowywano do domu albo też na dachu pokój dla gości (por. np. pokój zbudowany dla proroka Eliasza, 1 Królewska 17,19). O taki pokój tu chodzi. Ponieważ podczas spisu wielu ludzi było w drodze, pokoje gościnne były zajęte, a zresztą to na pewno nie było dobre miejsce na poród, ponieważ w takiej sytuacji takie pokoje były zatłoczone.


Pasterze
Gdzieś w okolicy przebywali pasterze.
Pasterze byli istotni dla ekonomii Izraela, gdyż służba w świątyni potrzebowała setek tysięcy zwierząt rocznie na ofiarę. Tylko już na święto Paschy potrzebne było 30.000 jagniąt.
W Starym Testamencie znajdujemy często obraz dobrego króla jako dobrego pasterza, a także w literaturze poza Biblią znajdujemy taką symbolikę.
Jednak w I wieku n.e. pasterze stanowili najniższą warstwę w społeczeństwie.
Pasterze byli często ludźmi ubogimi, którzy aby dorobić troszczyli się o owce bogatych i wspólnie opiekowali się owcami całej wsi wędrując często całymi tygodniami po stepach w okolicy.
Pasterze musieli czuwać i pilnować stad w nocy, gdyż występowało zagrożenie dzikich zwierząt lub kradzieży.

Pasterze byli nie tylko najbiedniejszymi, ale też najbardziej pogardzanymi przez większość społeczeństwa. Nie byli w stanie przez specyfikę swojej pracy trzymać się przepisów dotyczących Sabatu, co dla pobożnych Żydów było wyjątkowo ważne. Faryzeusze ustanowili, że głos i świadectwo pasterza nie liczy się w sądzie. Pasterze byli postrzegani jako niegodni zaufania, niemoralni, ignoranci, którzy w dodatku śmierdzą.
Być może byli też widziani jako rytualnie nieczyści. Znane są rabińskie listy z I wieku, które wymieniają zawody zabronione dla Żydów, czyniące nieczystym. Na kilku z tych list, zawód pasterza jest określany jako nieczysty, zabroniony.
Pasterze byli postrzegani i traktowani jak w wielu miejscach w Polsce i poza Polską widziani i traktowani są cyganie. I właśnie oni jako pierwsi słyszeli o narodzeniu się Mesjasza!


Zwiastowanie aniołów
Pasterze przebywali podczas ciemnej nocy przy stadzie i nagle ujrzeli wielkie światło wokół siebie, co przypomina słowa Izajasza o ludu w ciemności, który ujrzy światło:
1 Lud, który chodzi w ciemności, ujrzy światło wielkie, nad mieszkańcami krainy mroków zabłyśnie światłość. 2 Udzielisz mnóstwo wesela, sprawisz wielką radość, radować się będą przed tobą, jak się radują w żniwa, jak się weselą przy podziale łupów.      (Izajasz 9,1-2)
Chwała Pańska oświeciła ich. Jest to język tzw. Epifanii: objawienia się Boga. W Starym Testamencie czytamy, że chwała Pańska napełniła świątynię Pańską (1 Królewski 8,10-11).
Chwała Pana jest określeniem obecności Bożej (Ks. Wyjścia 33,18-23), której w Starym Testamencie zwykli ludzi nie mogli doświadczyć. To, że chwała Pańska była wokół pasterzy oznacza, że rozpoczęła się nowa era.  
Oczywiście pasterze bali się, było to kompletnie niespodziewane i nie do wyobrażenia.

Tak jak u Zachariasza (1,12) i Marii (1,29-30), widok anioła budzi strach. Anioł nie jest słodką postacią jak w tradycji chrześcijańskiej niestety często się go przedstawia. W Biblii objawienie się anioła zawsze budzi strach u ludzi, gdyż oznacza to konfrontację świętości Bożej z grzesznością człowieka!
Anioł pański głosi pasterzom, że narodził się Mesjasz. Nie głosi tego rodzinie Marii i Józefa, lecz kompletnie obcym ludziom, gdyż narodzenie się Jezusa, Mesjasza, nie jest sprawą rodzinną, lecz dotyczy całego świata. Później widzimy, że Jezus definiuje swoją rodzinę inaczej, niż ludzie (Ew. Łukasza 8,19-21; 9,57-62; 12,51-53; 14,26).

Opowieść zaczęła się od najwyższych władz świata, ale narodzenie prawdziwego najwyższego władcy świata jest objawione najniższym warstwom w społeczeństwie. Cesarz i władze rzymskie nie dowiedzą się o narodzeniu się największego Króla, ale lokalni pasterze, biedni, pogardzeni, są pierwszymi, którzy o tym słyszą.
Dobra Nowina przyjdzie do wieśniaków, czytamy pokornych wywyższył (lub: biednych) (1,52).


Ewangelia
Anioł głosi wielką radość, dobrą nowinę, czyli Ewangelię (co oznacza dosłownie: dobra nowina). Dosłownie po grecku czytamy: ewangelizuje wam wielką radość.
Wyraz Ewangelia / dobra nowina jest używane w Starym Testamencie, szczególnie w Ks. Izajasza 40-66. Przyjście Pana do swego ludu jest nazwane dobrą nowiną (40,9). Rządy Boga, które przyniosą pokój i radość są dobrą nowiną (52,7).
Wśród Żydów I wieku n.e. bardzo popularna była tzw. Septuaginta, greckie tłumaczenie Starego Testamentu (np. Apostoł Paweł często cytuje właśnie z tego tłumaczenia). W Septuaginta w ks. Izajasza zostało użyte słowo Ewangelia kiedy Izajasz mówił o heroldzie ogłaszającym nadejście Pana (Ks. Izajasza 40,9), zbawcze rządy Boga w pokoju i sprawiedliwości (Ks. Izajasza 52,7) oraz też, że Mesjasz przyjdzie dla poniżonych (Ks. Izajasza 61,1-2).

Wyraz ewangelia, zwiastowanie dobrej nowiny, ma znaczenie nie tylko teologiczne, ale też polityczne.
W grecko-rzymskim świecie wyraz ewangelia miał polityczne znaczenie. Okres po (nagłej) śmierci cesarza lub wojnie oznaczał okres niepewności i zagrożeń. W momencie kiedy wojna kończyła się zwycięstwem, lub nowy cesarz obejmował rządy, heroldzi jeździli po całym imperium głosząc wszędzie: Ewangelia, zwiastujemy dobrą nowinę, mamy nowego cesarza! To była dobra nowina dla ludzi, bo oznaczała czas pokoju. Nowy cesarz oznaczał w oczach Rzymian ewangelie dla całego świata, gdyż gwarantowało to PAX Romana: pokój i dobrobyt (przynajmniej w teorii), oczywiście tylko dla posłusznych.


Zbawiciel, Chrystus, Pan
Anioł nie podaje imienia Jezusa, ponieważ imię nadają rodzice przy obrzezaniu w ósmym dniu życia dziecka. Ale anioł wyraźnie mówi kim jest: to Zbawiciel, Chrystus, Pan. Przypomina to słowa z Ks. Izajasza 9,1-7.

Narodził się Zbawiciel. Jest to znowu wyraz zarówno polityczny jak i teologiczny.
Wyraz zbawiciel (gr.: soter) był doskonale znany w grecko-rzymskim świecie. Jak już czytaliśmy wyżej, zachowały się inskrypcje, w których cesarz August został nazwany „Zbawicielem wszystkich ludzi…”
Ale także bogowie i np. lekarze byli nieraz nazywani zbawicielami.

W Starym Testamencie czytamy, że Bóg jest Zbawicielem, który ratuje swój lud (1 Samuela 10,19; Izajasz 45,15).
Zwiastowanie narodzenia się Zbawiciela w Imperium Rzymskim, oznaczało podważenie autorytetu władzy cesarza, odrzucenie cesarza jako zbawiciela, wiec stanowiło to w oczach rzymskich władz bunt przeciw władzy i było niebezpiecznym.

Zbawicielem jest Chrystus Pan.
Chrystus jest greckim tłumaczeniem hebrajskiego wyrazu Mesjasz, co oznacza namaszczony. W Starym Testamencie królowie i prorocy zostawali namaszczeni, w ten sposób przeznaczano ich do szczególnych zadań i powołania. Mesjasz jest namaszczonym przez Boga aby zbawić swój lud. Wiele miejsc w Starym Testamencie mówi o Mesjaszu, który przyjdzie do ludu Bożego, Żydzi żyli w oczekiwaniu Jego przyjścia.

Pan (po grecku kurios) jest tytułem zarówno politycznym jak i teologicznym.
Tytuł ten był szczególnie używany w przypadku, kiedy zwracano się do kogoś wyższego, szczególnie dobroczyńcy, lub patrona. Był to szczególny tytuł cesarza Augusta, podkreślający fakt, że jest on panem świata.
W Starym Testamencie Bóg jest Panem. W greckim tłumaczeniu Starego Testamentu (Septuaginta) wszędzie gdzie znajdujemy święte Imię Pana JHWH, jest to tłumaczone jako Pan (Gr.: kurios).
Jeśli w Nowym Testamencie Jezus jest nazwany Kurios jest to oczywistym dla ówczesnych Żydów, że oznacza to - w Jezusie sam Bóg JHWH się objawił, Jezus jest Bogiem. (por. 2 Koryntian 4,5; Filipian 2,11; 1 Koryntian 12,3)

Anioł nie mówi, że urodził się w Betlejem, co byłoby normalnym, lecz mówi, że urodził się On w Mieście Dawidowym, w mieście królewskim. Mesjasz jest Królem, który zasiądzie na tronie Dawida, jak Bóg obiecał.

Są to wielkie słowa. Jesteśmy przyzwyczajeni do tych tytułów, bardzo trudno nam wyobrazić sobie, co to znaczyło dla pasterzy.
Spróbujmy sobie to wyobrazić: Przez 400 lat Bóg milczał. Przez 400 lat Izrael nie słyszał głosu Pana, to tak długi okres jak od czasów Reformacji do czasów obecnych. Pasterze, nic nie znaczący w oczach ludzkich, nie mający prawa zabierać głosu w sprawach prawnych otrzymują wiadomość przez anioła, przerywającą 400 lat milczenia Boga.
Anioł głosi, że Mesjasz, którego oczekiwali, nareszcie przyszedł. To było dla nich coś takiego, jakby dzisiaj Anioł nam się objawił głosząc, że właśnie teraz Jezus wrócił.


Znak
Znowu widzimy wielki kontrast. Słowa są wielkie, niesamowite, ale znak jest tak inny.
Znajdziecie niemowlę owinięte w pieluszki i położone w korycie.
Ale to jest dopiero wielka i radosna nowina dla pasterzy. Król zazwyczaj rodzi się w pałacu, nieosiągalnym dla prostych wieśniaków takich jak pasterze. Tylko dostojnicy, szlachta i inni ważni ludzi mogą go odwiedzić. Do pałacu pasterze nie byli by wpuszczeni, aby złożyć hołd narodzonemu Królowi.
Ten długo oczekiwany, wielki król narodził się w biednych, zwykłych wiejskich warunkach. Zwykli ludzie przecież dokładnie to samo robią z niemowlętami: owijają w pieluchy i kładą w korycie, które, jak już się dowiedzieliśmy, znajdowało się w każdym wiejskim domu.
Mesjasz stał się człowiekiem, stał się jednym z nich, jednym z nas. Jezus urodził się w zwykłym wiejskim domu, takim w którym pasterze sami mieszkali. Mogli bez przeszkód do niego wejść, tak blisko Bóg przyszedł do ludzi.


Wojska aniołów
Wtedy nagle pojawiało się wielkie wojsko aniołów. W naszej tradycji mówimy i śpiewamy o chórze aniołów, który pięknie śpiewał, i znamy odpowiednie obrazki i ilustracje do tego.
Ale tu znowu stara tradycja zwodzi nas co powoduje, że nie dokładnie czytamy to, co rzeczywiście jest tam napisane.
W greckim tekście nie ma mowy ani o chórze, ani o śpiewaniu.
Jest to potężna armia aniołów. Użyty w tym miejscu grecki wyraz, tłumaczymy w Starym testamencie jako zastępów: Pan Zastępów (1 Królewski 22,19; 2 Chronik 33,3; Jeremiasza 8,2) jest pojęciem militarnym.

Aniołowie nie śpiewają, lecz wołają, właściwie skandują. Musiało to wywołać niesamowite wrażenie na pasterzach. Wyobraźmy sobie ogromną armię składającą się z dziesiątek tysięcy żołnierzy, która skanduje podczas ulicznej demonstracji.
Jest to wyraz potęgi militarnej.
A co skandują?
Chwała na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie.

Świątynia w Jerozolimie znajdowała się w miejscu gdzie niebo i ziemia, gdzie Bóg i człowiek się spotykają. Świątynia była centrum życia religijnego Żydów, i dla nich stanowiła nawet centrum kosmosu. Świątynia była miejscem, gdzie była chwała Boga, zasłonięta za zasłoną, w najświętszym miejscu, gdzie tylko raz w roku mógł wejść najwyższy kapłan (Ks. Wyjścia 24,16-17; 33,1-10; 34,29-35). Tylko tam, w najświętszym miejscu, była chwała Boża.
Teraz nagle chwała Boża nie jest w świątyni, nie jest w stolicy, lecz jest tu na polu, daleko od miasta, daleko od kapłanów, od miejsca kultu, jest wśród najbiedniejszych ludzi.
Bóg zwiastuje narodzenie się Mesjasza nie w tej Świątyni, lecz na zewnątrz, daleko od społeczeństwa, wśród ludzi przez wszystkich pogardzonych.
Strącił władców z tronów, a pokornych wywyższył (Ew. Łukasza 1,52)
Oznacza to, że zaczęła się nowa era, nowe przymierze, o którym prorocy mówili w Starym Testamencie.
Pasterze żyli w rzeczywistości rządzonej przez cesarza rzymskiego, ale anioł ogłasza, że narodził się nowy, lepszy Pan, „cesarz”, co oznacza początek nowej rzeczywistości.
Zaczęła się nowa era, w której już nie są potrzebni kapłanie i kult ofiarny, aby pośredniczyć między ludźmi a Bogiem, lecz teraz PAN Bóg będzie mieszkał wśród ludzi (2 Koryntian 3,17-18; Hebrajczyków 12,18-29; Ks. Apokalipsa 21,23). Ten nowy świat jest całkiem inny. Nie świątynia, lecz sam Jezus Chrystus jest centrum tego nowego świata.

… Na ziemi pokój ludziom… Izrael żył w nadziei, że przyjdzie Mesjasz, który przyniesie pokój.
Cesarz August przyniósł pokój, Pax Romana dla ludzi, ale aniołowie głoszą, że nie cesarz, lecz Mesjasz przyniesie pokój dla wszystkich ludzi. Wyraźnie można tu dostrzec aspekt uniwersalny, Mesjasz jest nie tylko dla ludu Izraela, lecz dla całej ludzkości (por. Ew. Łukasza 1,55. 73. 78-79; 2,10. 14).
Pokój znaczy więcej niż koniec wojny. Jest to hebrajski wyraz sjalom, oznaczający pokój w pełnym wymiarze: pokój, sprawiedliwość, szczęście, zdrowie (por. Ks. Izajasza 9,5,; Ks. Micheasza 5,4). Mesjasz przyniesie nowy pokój między człowiekiem a Bogiem.
Sjalom jest dla tych których sobie upodobał. Bóg daje pokój ludziom, których sobie upodobał, których wybrał.

Na ziemi pokój ludziom….
Nie jest to chór, lecz armia, która głosi pokój na ziemi.
Podczas Bożego Narodzenia często mówi się o pokoju na ziemi. Państwa będące w stanie wojny zawieszają broń na dwa dni, jakby to oznaczało pokój…
W rzeczywistości nie ma pokoju na ziemi. Każdy z nas jest tego świadomy. W wielu miejscach na ziemi trwa wojna. Ale też tu, blisko, doświadczymy ciągle, że nie ma pokoju na ziemi. Ciągle wybuchają konflikty, mniejsze czy większe, konfrontowani jesteśmy ciągle z przestępstwem, korupcją, chorobą, głodem, biedą…. Krótko mówiąc, wszędzie, blisko czy daleko, grzech zakłóca pokój.
Narodziny Mesjasza oznaczają pokój na ziemi, prawdziwy pokój. Najważniejsze, oznacza to pokój między człowiekiem a Bogiem.
Ale podobnie jak w sytuacji wojny, zanim zapanuje pokój, należy walczyć i zwyciężyć, pokonując wroga. To jest rzeczywistość, także duchowa.
Jezus miał misję na ziemi, a ona oznaczała wojnę. Musiał pokonać największego wroga Boga i ludzi, mianowicie szatana, i pokonał go na krzyżu, a dowodem jego zwycięstwa jest zmartwychwstanie.
Także współcześnie doświadczamy, że szatan krąży po ziemi jak dziki lew, próbując zniszczyć co się da. Częstym celem jego ataków jest Kościół Chrystusowy - chrześcijanie.
Wiemy jednak, że Chrystus zwyciężył a my w Nim, a ostatecznie będzie pokój. Bóg obiecał nam nowe niebo i nową ziemię, na której będzie panował prawdziwy pokój pod rządami Króla Jezusa Chrystusa.

Podczas manifestacji suwerennej władzy cesarza rodzi się prawdziwy Król świata, który, inaczej niż cesarz, przyniesie prawdziwy Pokój, w sposób nie spostrzeżony przez rzymian. Narodzenie Króla nie zostaje głoszone ani cesarzowi Augustowi, ani namiestnikowi Syrii, lecz jest głoszone najniższym i najbardziej pogardzonym ludziom w społeczeństwie: pasterzom.
Już zaczyna się to, co ciągle w Biblii widzimy: strącił władców z tronów, a pokornych wywyższył (Ew. Łukasza 1,52).


Głoszenie pasterzy
Jak pasterze reagują? Czy tak jak Zachariasz - niewiarą? Czy jak Maria - wiarą?
Pasterze ruszają w drogę, szukają i znajdują dziecko, jak anioł im powiedział.
Potem głoszą mieszkańcom Betlejem co widzieli i słyszeli. Ci pogardzani, podejrzani, śmierdzący pasterze byli pierwszymi głosicielami Ewangelii.


Dzisiaj
Tradycja chrześcijańska uczyniła z Bożego Narodzenia święta miłej atmosfery i słodkich obrazków, święto choinki, święto prezentów i jasełek a przede wszystkim święto dużej ilości jedzenia.
Dzisiaj wszyscy świętujemy Boże Narodzenie, Narodzenie Mesjasza, Zbawiciela, Króla.
Prawie cały świat świętuje. W wielu miejscach gdzie jest wojna, właśnie dzisiaj jest zawieszenie broni. Dlaczego? Ponieważ uznają Króla? Wiemy dobrze, że tak nie jest.
Szatan tak wykorzystał to święto, że Boże Narodzenie stało się częścią kultury świata. Choinki stoją nawet w krajach muzułmańskich.


Żyć jak obywatel Królestwa
Dla wielu wierzących dzisiaj wiara chrześcijańska stała się prywatną sprawą. Na co dzień żyjemy w społeczeństwie i jesteśmy zazwyczaj dobrze zasymilowani, a w domu i w niedziele żyjemy w świecie chrześcijańskim. Traktujemy wiarę chrześcijańską jako coś wyłącznie duchowego. Wiara oznacza zbawienie, wieczne życie i przygotowuje nas do wiecznego życia z Bogiem w niebie.

Jezus głosił, że Królestwo Boże już jest na tej ziemi. Jeszcze nie w pełni; w pełni dopiero będzie kiedy On wróci. Ale działanie Jezusa na ziemi, Jego Królestwo już jest. Naszym zadaniem jako wierzących jest, aby to było widoczne w świecie.
Jesteśmy obywatelami nie tego świata, lecz Królestwa Bożego. To oznacza pełne posłuszeństwo, podobnie jak oczekiwane jest ono od wszystkich obywateli poszczególnych krajów. Posłuszeństwo to życie według woli Bożej.

Ewangelia nie jest tylko sprawą prywatną, ale też publiczną. Ewangelia jest też polityczna, w tym sensie, że konfrontuje władze w różnych krajach, które zazwyczaj są bezbożne z faktem, że Pan Jezus Chrystus jest najwyższym Królem, najwyższym władcą, wymagającym posłuszeństwa.

Bycie wierzącym, bycie uczniem Jezusa, oznacza automatyczne przeciwstawienie się światu. To z kolej wywołuje opór ze strony świata, rządzących i obywateli świata. Bycie chrześcijaninem oznacza, że masz pokój Boży, ale nie masz spokoju na tej ziemi.
W pierwszym wieku przyznać się do Jezusa Króla oznaczało bunt polityczny przeciw władzom świata. Podobnie jest dzisiaj. Jeśli naśladujemy Jezusa i uznajemy tylko Jego za Króla, oznacza to, że jesteśmy niebezpiecznymi buntownikami w oczach świata. To powoduje wiele negatywnych, nawet agresywnych reakcji także w Europie.


Walczyć jak żołnierz Królestwa
Aniołowie nie tworzyli chóru pięknych śpiewających, słodkich postaci ze skrzydłami na niebie, lecz stanowili wojska Pana Boga, które głosiły, że nareszcie Bóg przyszedł aby przejąć władze na ziemi.
Mesjasz przyniesie prawdziwy pokój, ale najpierw nastąpi wojna. Szatan, wielki przeciwnik, nie chce tego pokoju, lecz chce zniszczyć wszystko co pochodzi od Boga.
Boże Narodzenie oznacza dla nas, że mamy gwarancje Pokoju, ale też, że musimy walczyć, bo żyjemy jeszcze w rzeczywistości wojny.

Życie chrześcijańskie oznacza więc życie aktywne (por. np. List do Efezjan 6,1-10). Ewangelia nie jest czymś prywatnym, lecz ma zarówno wymiar duchowy, jak i społeczny i polityczny. Chrześcijanie powinni być aktywni, Jezus w wielu miejscach sam o tym mówi (najmocniej chyba w Ew. wg Mateusza 25,31-46).
Żyjemy z łaski, nie możemy wpaść w pułapkę, że dla Boga musimy pracować. Ale życie w wierze musi być życiem aktywnym.
Wiele rzeczy w naszym świece wydaje nam się absurdalnymi, i nie wierzymy, że cokolwiek na lepsze może się zmienić. Ale cała Ewangelia Boga jest absurdalna. Dziecko leży w korycie, a to dziecko jest Królem, o wiele wyższym niż cesarz August, o wiele wyższym niż prezydent Ameryki.


Boże Narodzenie oznacza, że Bóg działa w naszej rzeczywistości.
Oznacza to, że Bóg mówi do władców, że nie oni, lecz On sam jest Panem świata.
Ewangelia Bożego Narodzenie jest niewygodna. To głoszenie - oto mamy Pana, Króla, Zbawiciela - Jezusa Chrystusa, i to jedynie Jemu należy się chwała i posłuszeństwo. Zastanów się dobrze, czy naprawdę chcesz obchodzić Święta Bożego Narodzenia ?
Pamiętaj, że to zobowiązuje Cię do posłuszeństwa Bogu.
Cały świat świętuje Boże Narodzenie w milutkiej atmosferze, bez zobowiązań, większość nie ma pojęcia o co chodzi i dlaczego właściwie świętują. Nie wiadomo komu i czemu oddają chwałę: choince, prezentom, jedzeniu czy dziwnej postaci w stroju krasnala.
Świętowanie Bożego Narodzenia jest bardzo radykalnym opowiedzeniem się za naszym Królem Jezusem Chrystusem ze wszystkimi konsekwencjami – zerwaniem z grzechem, poddaniem się Bogu i posłuszeństwem Mu.

06 December 2013

Przypowieść o robotnikach w winnicy



Ewangelia wg Mateusza 20,1-16

1 Albowiem Królestwo Niebios podobne jest do pewnego gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem najmować robotników do swej winnicy. 2 Ugodziwszy się z robotnikami na jednego denara dziennie, wysłał ich do swojej winnicy.
3 I wyszedłszy około godziny trzeciej ujrzał innych, stojących na rynku bezczynnie, 4 więc rzekł do nich: Idźcie i wy do winnicy, a ja, co się należy, wam zapłacę, 5 i oni poszli. Znowu o szóstej i o dziewiątej godzinie wyszedł i uczynił tak samo. 6 A wyszedłszy około jedenastej znalazł jeszcze innych stojących i mówił do nich: Dlaczego tutaj bezczynnie przez cały dzień stoicie? 7 Oni na to: Nikt nas nie najął. Mówi do nich: Idźcie i wy do winnicy.
8 A gdy nastał wieczór, mówi pan winnicy do rządcy swego: Zwołaj robotników i daj im zapłatę, a zacznij od ostatnich aż do pierwszych. 9 Podeszli tedy najęci o godzinie jedenastej i otrzymali po denarze. 10 A gdy podeszli pierwsi, sądzili, że wezmą więcej. Lecz i oni otrzymali po denarze. 11 Wziąwszy tyle szemrali przeciwko gospodarzowi, 12 mówiąc: Ci ostatni jedną tylko godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, cośmy znosili ciężar dnia i upał. 13 A on odrzekł jednemu z nich: Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy. Czy nie ugodziłeś się ze mną na denara? 14 Bierz, co twoje, i idź! Chcę bowiem temu ostatniemu dać, jak i tobie. 15 Czy nie wolno mi czynić z tym, co moje, jak chcę? Albo czy oko twoje jest zawistne dlatego, iż ja jestem dobry?
16 Tak będą ostatni pierwszymi, a pierwsi ostatnimi.


Kontekst
Całość 19,13-20,34 mówi o przywróceniu porządku świata oraz o innych wartościach Jezusa. Znajdujemy tu następujące tematy:
-    Ważność pewnych ludzi (19,13-15); odwrócenie porządku: dzieci zamiast dorosłych.
-    Bogactwo może być poważną przeszkodą aby wejść do Królestwa (19,16-26); odwrócenie: zamiast myśleć o swoich pieniądzach należy miłować bliźniego.
-    Wynagrodzenie za naśladowanie Jezusa (19,27-30); wynagrodzenie nie w pieniądzach.
-    Jeruzalem nie będzie miejscem chwały, lecz klęski (20,17-19);
-    władza i status (20,20-28); odwrócenie: zamiast pozwolić sobie służyć, należy samemu służyć i być najmniejszym.

Istnieje też pewne podobieństwo do przypowieści o marnotrawnym synu. W obu przypowieściach występuje osoba z autorytetem, która okazuje wyjątkowe miłosierdzie i łaskę, oraz osoba, która protestuje przeciw tej łasce.
Tematem przypowieści nie są pracownicy w winnicy, lecz miłosierdzie i łaskawy jej właściciel.

Kontekst kulturowy
Przypowieść oddaje w realistyczny sposób sytuacje w Palestynie I wieku n.e.
Robotnicy bez stałej pracy stali zazwyczaj w pewnych określonych miejscach przy placach lub targach, gdzie przychodzili pracodawcy potrzebujący robotników. Zwyczaj ten w niektórych miejscach na Bliskim Wschodzie istnieje aż do dziś.

Dwie rzeczy w przypowieści stanowią jednak przesadę i nie brzmią realistycznie w uszach ówczesnych słuchaczy.
To, że właściciel kilkukrotnie udaje się na rynek w poszukiwaniu robotników jest nierealne i nieekonomiczne. Dlaczego właściciel winnicy nie był lepiej przewidujący i nie potrafił określić od razu ilu robotników potrzebuje i dlaczego nie zauważył ostatnich robotników wcześniej i ich nie wynajął?
Identyczne wypłaty dla wszystkich robotników niezależnie od ilości godzin pracy są nierealistyczne a bunt pierwszych robotników jest bardzo zrozumiały.
Należy jednak pamiętać, że chociaż przypowieści zazwyczaj w ogólności oddają rzeczywistość, nie znaczy to, że każdy aspekt musi być realistyczny. W przypowieściach Jezus używa elementy z codziennego życia, aby za ich pomocą wyjaśniać Królestwo Boże.

Praca robotnika w I wieku n.e. była trudna a bezrobocie było powszechnym problemem. Życie było dla wielu niewolników znacznie
łatwiejsze niż dla wolnych robotników.
Robotnicy bez stałej pracy nie mieli żadnych praw i byli często wykorzystywani oraz otrzymywali niską zapłatę.
Robotnicy dzienni byli zazwyczaj bardzo biedni, dlatego Tora wymagała wypłacania im zapłaty przed zachodem słońca, ponieważ potrzebowali pieniędzy aby przeżyć (Ks. Kapłańska / 3 Mojż. 19,13; Ks. Powt. Prawa / 5 Mojż. 24,14-15).

Normalny dzień pracy stanowił ok. 12 godzin, od wschodu do zachodu słońca. Zapłata za jeden dzień pracy dla robotnika stanowiła jeden denar. Było to też minimum aby przeżyć.


Analiza tekstu

w. 1:
albowiem, wskazuje na to, że przypowieść nawiązuje do poprzednich słów o wynagrodzeniu.
W tym przypadku porównanie w przypowieści nie dotyczy sytuacji, lecz osoby: Królestwo niebios jest jak gospodarz posiadający winnicę.
Winnica jest często powracającym symbolem Izraela w Biblii (np. Izajasz 5,1-7; 27,2-6) oraz jest tematem dla innych przypowieści (Ew. Mateusza 21,28-32 i 21,33-41).

w. 2:
Denar był rzymską jednostką pieniężną. Jeden denar stanowił normalne wynagrodzenie robotnika za jeden dzień, ale było to także minimum potrzebne do przeżycia.

w. 3:
Aż do dzisiaj istnieje zwyczaj na Bliskim Wschodzie, że bezrobotni stoją codziennie w określonym miejscu na rynku wiejskim, czekając na ewentualnego pracodawcę, aby chociaż na jeden dzień mieć pracę.
Pracodawca nie określa ile zapłaci, tylko, że będzie to sprawiedliwa wypłata.
Kilkukrotnie wraca do miasta co jest dziwne i nieekonomiczne. Doświadczony gospodarz powinien już rano wiedzieć ilu robotników potrzebuje.
Możliwym jest, że dzieje się dlatego, ponieważ gospodarz współczuje bezrobotnym, którzy bez pracy nie mają jedzenia. Dlatego ciągle wraca aby sprawdzić, czy pozostali mają już pracę, a jeśli nie, to wynajmuje ich też.
Każdy raz obiecuje sprawiedliwą wypłatę, chociaż jeszcze nie wiadomo ile to wynosi.
Trzecia godzina to 9 godz. rano, więc jedenasta to godz. 17.00.

w. 8-9:
Gospodarz nagle zostaje nazwany pan (Gr.: kurios), wyraz, który też używany jest aby zwracać się do Boga.
Niespodziewanie pojawia się zarządca właściciela. Skoro ma zarządcę (można też tłumaczyć: kierownika), dlaczego to nie on szedł pięć razy do rynku aby szukać pracowników? To byłoby bardziej logicznym.
Zarządca ma wypłacić zapłatę. Grecki wyraz oznacza określenie wypłaty za pełny dzień pracy. Wszyscy otrzymują tyle samo, co kłóci się z naszym ludzkim poczuciem sprawiedliwości. Dla właściciela ważniejszym jest to, że każdy dostanie wystarczająco, aby mógł kupić jedzenie dla siebie i rodziny, niż ‘sprawiedliwość’, która wymaga, że krócej pracujący otrzymają niższe wypłaty.

Kolejność wypłaty jest nielogiczna. Gdyby zostało wypłacone najpierw pierwszym, otrzymaliby i odeszliby szczęśliwi.  Wszyscy byliby szczęśliwi i nie wiedzieliby, że wszyscy otrzymali tyle samo mimo różnego czasu pracy.
Odwrotna kolejność powoduje marudzenie i sprawia, że ludzie odchodzą niezadowoleni. Dlaczego właściciel robi sobie takie kłopoty? Widocznie chce, aby wszyscy widzieli łaskę, którą okazuje innym.

w. 10-11:
Pierwsi pracownicy marudzą, bo nie otrzymują więcej niż uzgodniono z nimi. Problemem nie jest, że niektórzy otrzymują za mało, lecz to, że niektórzy otrzymują za dużo, czego inni nie akceptują.

w. 12:
Zrównałeś ich z nami – jest to podobny bunt jak w przypadku starszego syna w przypowieści o synu marnotrawnym.

w. 13-15:
przyjacielu – nie jest to normalny grecki wyraz oznaczający przyjaciela, lecz jest grzecznościową formą używaną, kiedy mówi się do nieznajomego.

Tak jak ci, którzy otrzymali pieniądze mogą z nimi uczynić co chcą, tak samo pan może czynić co zechce ze swoimi pieniędzmi.
Pan nie jest tylko sprawiedliwy, ale też pełen łaski i miłosierdzia.
Pierwsi pracownicy chcą być bardziej bogaci, chcą mieć więcej, ale pan chce dać więcej od siebie.
Oko jest zawistne (w. 15), oznacza, że człowiek jest zazdrosny, brakuje mu hojności (por. Przysłów 22,9).
Przypowieść nagle się kończy, urywa się. Słuchacz musi sam dokończyć. Kim on sam jest w tej przypowieści.

w. 16
Jezus kończy mówiąc, że ostatni będą pierwszymi. Jest to powtórzenie dokładnie tych samych słów zaraz przed przypowieścią (19,30), tworzące w ten sposób ramę wokół omawianej przypowieści.
Wielu komentatorów uważa, że ten werset nie należał oryginalnie do przypowieści. Już Chryzostom zauważył, że nie za bardzo pasuje do treści przypowieści.
Jeżeli czytamy w kontekście całości (19,13-20,28) widzimy, że ten werset jest podsumowaniem całości: pierwsi będą ostatnimi, czyli odwrócenie porządku, w Królestwie Bożym wszystko jest inaczej niż ludzie myślą.

Znaczenie
W historii przypowieść ta często bywała interpretowana alegorycznie, podczas gdy pięć kolejnych przypadków wynajęcia robotników oznaczało różne okresy w historii zbawienia (Adam do Noego, Noe do Abrahama, Abraham do Mojżesza, Mojżesz do Chrystusa, Chrystus do czasu obecnego), lub reprezentowały różne okresy w życiu człowieka.
Jednak nic w przypowieści nie wskazuje na taką interpretację.

Niektórzy uważają, że przypowieść krytykuje praktyki wykorzystywania robotników przez bogatych właścicieli. Być może taka krytyka tkwi w przypowieści, ale na pewno nie stanowi jej najważniejszego przesłania.
W Biblii winnica często symbolizuje Izrael. Jednak nie jest jasnym, czy w tej przypowieści też tak jest, nic nie wskazuje na to, że chodzi szczególnie o Izrael.

Jakie jest zatem znaczenie przypowieści?
Jeżeli pierwsi słuchacze byli faryzeuszami i uczonymi w piśmie, znaczenie może być takie, że należy akceptować grzeszników i celników w Królestwie Bożym.
Jednak bardziej logicznym jest, że pierwsi słuchacze byli przede wszystkim uczniami Jezusa, gdyż cały bliższy kontekst (19,23 – 20,28) stanowią rozmowy Jezusa z uczniami.

Najbardziej powszechną jest interpretacja, że przypowieść uczy, jak wielka jest łaska Boża, on daje niezasłużenie i chce, aby wszyscy mieli wystarczająco. Przypowieść na pewno mówi o dobroci Bożej, ale nie kontrastuje przy tym uczynków i łaski (nawet ci ostatni robotnicy musieli pracować aby otrzymać wypłatę). Wypłata przy tym nie jest zbyt duża, jeden denar stanowi normalną wypłatę, która jest jednocześnie też minimum potrzebnym aby przeżyć. Gdyby łaskawość i hojność Boża była podkreślona, to wypłata byłaby większa niż tylko jeden denar.

Przypowieść skupia się na dobroci właściciela (ale nie hojności) oraz na proteście pierwszych robotników.
Przypowieść uczy nas, że Bożej sprawiedliwości, sposobu w jaki Bóg traktuje ludzi, nie można oceniać według naszych ludzkich standardów. Boża sprawiedliwość jest inna i może nawet spowodować protest u wierzących.

Ludzka sprawiedliwość uważa, że ten kto mniej pracuje otrzyma mniejszą wypłatę. Właściciel jednak chce wszystkim dać tyle, ile potrzebne do życia, gdyż ostatni robotnicy nie mieliby wystarczająco, aby kupić jedzenie dla swoich rodzin.
Oko jest zawistne (w. 15): Człowiek ciągle porównuje swoją sytuację z sytuacją innych. O ile więcej on zarabia niż ja, dlaczego on ma większy samochód niż ja? itp  Dlaczego on może tak daleko jechać na wakacje a ja nie? Sprawiedliwość oznacza wtedy, że inni nie mogą mieć więcej niż ja. Jesteśmy niezadowoleni z tego, co mamy, i zazdrośni, bo inni mają więcej niż my. Sprawiedliwość oznacza wtedy to, co jest dobre dla mnie, a niesprawiedliwość jest tym, co jest niedobre dla mnie. To perspektywa egoistyczna i egocentryczna.

Wynagrodzenie nie jest złe samo w sobie. Jezus zapewniał uczniów, że wynagrodzenie, które otrzymają jest wielkie (19,28-29). Za naśladowanie Jezusa otrzymamy wynagrodzenie. Tylko nie zostaje ono wyliczone w sposób ludzki, lecz w Boży sposób. Boży sposób jest całkiem inny: pierwsi będą ostatnimi (por. też 20,20-28). Ludzka logika tu już nie działa (w. 10). Bóg jest suwerenny i sądzi jak chce.
To jest wezwanie dla nas, aby akceptować Bożą sprawiedliwość.
Jest wezwaniem dla wierzących aby nie wpaść w grzech porównywania.
Musimy przestać chcieć być pierwszymi, bo będziemy ostatnimi.

Pedro Snoeijer

02 December 2013

List Jakuba 1,2-8



Studium Biblijne

2 Poczytujcie to sobie za najwyższą radość, bracia moi, gdy rozmaite próby przechodzicie, 3 wiedząc, że doświadczenie wiary waszej sprawia wytrwałość, 4 wytrwałość zaś niech prowadzi do dzieła doskonałego, abyście byli doskonali i nienaganni, nie mający żadnych braków.
5 A jeśli komu z was brak mądrości, niech prosi Boga, który wszystkich obdarza chętnie i bez wypominania, a będzie mu dana. 6 Ale niech prosi z wiarą, bez powątpiewania; kto bowiem wątpi, podobny jest do fali morskiej, przez wiatr tu i tam miotanej. 7 Przeto niechaj nie mniema taki człowiek, że coś od Pana otrzyma, 8 człowiek o rozdwojonej duszy, chwiejny w całym swoim postępowaniu.


Wielu chrześcijan nie ma łatwego życia. Często spotykają ich najróżniejsze problemy finansowe, zawodowe, rodzinne, problemy z dziećmi, straszne choroby, śmierć. To próby, które wierzący musi przejść w doczesnym życiu.
Ktoś, kto zaufał Bogu, żyje w Jezusie Chrystusie wie, że życie bez problemów, o którym marzy każdy, życie pełne szczęścia będzie dane mu w przyszłości - życie wieczne z Bogiem. To wspaniała przyszłość dla każdego kto wierzy w Jezusa Chrystusa jako jedynego Zbawiciela.

Obecnie jednak żyjemy jeszcze na tej ziemi pełnej problemów, cierpienia, grzechów i skutków grzechu.
Niektórych spotyka więcej trudności niż innych, ale właściwie wszyscy doświadczamy ich w mniejszym czy większym stopniu. Wielu wierzących w różnych stronach świata przeżywa szczególne próby, prześladowanie z powodu wiary w Jezusa Chrystusa. Prześladowanie tam przybiera różne formy - trudności ze znalezieniem pracy, wyśmiewanie ze strony znajomych czy członków rodziny, ale często: więzienie, tortury i śmierć.

Apostoł Jakub nie pisze, jeśli próby przechodzicie, ale gdy. Grecki tekst jest wyraźny: próby przyjdą na pewno. Każdego człowieka spotykają próby i trudne sytuacje. Decydującym jest wtedy jak na to reaguje.
Naszą naturalną reakcją na trudności jest ucieczka, aby ich nie doświadczać. Czasami może to się udać, ale zazwyczaj nie jest to możliwym.

Jakub zwraca uwagę, że próby mają dla wierzącego szczególne znaczenie. Mianowicie, Bóg chce przez to wzmocnić jego wiarę. Nie można tego jednak rozumieć tak, że Bóg jest autorem wszelkiego zła, które nas spotyka i prób których doświadczamy. Księga Hioba naucza, że Bóg nie powoduje zła, zło jest bowiem dziełem szatana, ale Bóg może na to pozwolić. Dla Jakuba próby są dowodem tego, że Bóg działa w naszym życiu.

Jakub poleca: poczytujcie to sobie za najwyższą radość. Powinniśmy mieć właściwe nastawienie wobec spotykających nas prób i doświadczeń. Mogą one mieć dobry skutek dla życia wierzącego. Wiemy przecież, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują (Rzymian 8,28).
To nie są puste słowa, nie jest to łatwe pocieszenie dla kogoś, kto akurat tkwi w trudnościach. W Biblii czytamy, że pierwsi chrześcijanie byli prześladowani i cieszyli się z tego powodu (np. Dz. Apostolskie 5,41; 16,25). Brzmi to nieludzko, ale staje się możliwym, że radujemy się w momencie cierpienia i próby właśnie przez działanie Ducha Świętego, Który mieszka w każdym wierzącym.  

Nasze nastawienie wobec prób powinno być pozytywne a reakcją - radość. Brzmi to dziwnie i nie jest łatwe. Oczywiście sama próba nie jest radosna. Samo cierpienie i trudności nie są sytuacjami radosnymi. Nie są one źródłem radości wierzącego. Radość wierzącego jako reakcja na próby wypływa ze świadomości, że nic się nie dzieje bez woli Bożej (Ew. Mateusza 10,28-31). Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują (Rzymian 8,28). Bóg współdziała ku naszej wytrwałości.
Paweł też pisze: chlubimy się też z ucisków, wiedząc, że ucisk wywołuje cierpliwość (Rzymian 5,3). Wyraz tłumaczony tu jako cierpliwość (gr. hupomone), oznacza również wytrwałość. 
Wytrwałość dosłownie tłumaczone oznacza: nie paść, wstać w trudnej sytuacji.

Wytrwałość prowadzi do doskonałości. Grecki wyraz użyty tutaj (teleios) oznacza osiągnięcie celu, stanie się kompletnym, dojście do dojrzałości, kompletności. Przez próby nasza wiara i życie staje się bardziej dojrzałe (por. Rzymian 5,3-4; 1 Piotra 1,6-7).
Celem prób jest wytrwałość (por. Ew. Łukasza 8,15; 2 Tessaloniczan 1,4; Objawienia 2,2; 13,10).
Doskonałe dzieło (w. 4) oznacza doskonałego chrześcijanina, który osiągnął cel, a celem jest wieczne życie z Bogiem.
Wieczne życie jest o wiele ważniejsze niż wszystko co dzieje się na ziemi w naszym ziemskim życiu. Dlatego i Jakub i Apostoł Paweł mogą w ten sposób pisać, chlubiąc się z ucisków, ponieważ nieznaczny chwilowy ucisk przynosi nam przeogromną obfitość wiekuistej chwały, (2 Koryntian 4,17)

To wszystko łatwo mówić jeśli sami nie cierpimy. W sytuacji próby i ucisku nie jest wcale łatwo. Nie zawsze wiemy wtedy jak konkretnie reagować. Z historii jednak znamy dużo przykładów chrześcijan, którzy w radosny sposób reagowali na cierpienie i prześladowanie. Ich sposób reagowania na trudności nie wynikał z faktu, że byli tak wspaniałymi i dobrymi chrześcijanami ale ponieważ Duch Święty dał im cierpliwość i mądrość aby we właściwy sposób mogli reagować.
Potrzebna nam mądrość w sytuacji próby, mądrość, której sami nie posiadamy. Otrzymujemy to w odpowiednim czasie od Boga, który jako dobry Ojciec, daje swym dzieciom tylko dobre i potrzebne rzeczy (Ew. Mateusza 7,7-12).
Bóg pragnie, abyśmy przychodzili do niego, kiedy przechodzimy próby, czy tragiczne doświadczenia. Bóg wtedy nie napomina nas, nie mówi nam, że źle zachowujemy się, lecz cieszy się, że w trudnościach szukamy pomocy u Niego i daje nam chętnie mądrość i pomoc.

Mądrość jest jednym z centralnych tematów w Starym Testamencie. Mądrość w Biblii oznacza praktyczne życie pobożnego i wierzącego człowieka. Ten kto jest pobożny jest mądry, podczas gdy bezbożny jest niemądry, głupi (por. 1 Koryntian 1,18). Wierząca osoba oznacza mądrą osobę. A prawdziwa mądrość pochodzi tylko od Boga (Przysłów 2,6).

Jeżeli prosimy Boga, prośmy z wiarą, bez wątpienia. To też brzmi łatwiej niż w rzeczywistości wydaje się do zrealizowania. Należy jednak dobrze rozumieć tekst.
Grecki wyraz nie wyraża wątpienia intelektualnego, ale raczej konflikt lojalności. Na przykład ktoś kto chce zaufać jednocześnie Bogu i mamonie (Ew. Mateusza 6,24). Ktoś kto nie chce się do końca zdecydować: być wierzącym i oddać swoje życie Bogu, ale i jednocześnie jeszcze chce być z tego świata (Ew. Jana 15,19). Ktoś, kto nie może zdecydować, do kogo chce należeć: do Boga czy do świata (Jakuba 4,4).
Jezus wyraźnie powiedział, że nie można służyć dwóm panom: Żaden sługa nie może dwóm panom służyć, gdyż albo jednego nienawidzić będzie, a drugiego miłować, albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi. Nie możecie Bogu służyć i mamonie. (Ew. Łukasza 16,13).  
Jeżeli nie do końca chcemy służyć Bogu i jemu oddać całe nasze serce i życie, nie ma za bardzo sensu prosić o cokolwiek Boga. Bóg oczekuje lojalności. Jak możemy Go o coś prosić, jeśli jednocześnie mówimy, że nie ufamy Mu do końca?
Ten kto wątpi i nie może się zdecydować komu zaufać, jest jak fala morska, która porusza się we wszystkie strony. Grecki wyraz nie oznacza samej fali, ale ruchliwość i niestabilność morza: morze jest cały czas w ruchu w różnych kierunkach, nie ma stabilności. Tak jest z człowiekiem, który wątpi, nie ma pewnej wiary, nie wiadomo co myśli, w co wierzy…

Człowiek, który wątpi i nie chce się całkiem decydować po której stronie stoi, nie powinien dziwić się, że nie otrzyma tego o co prosi.
To człowiek rozdwojonej duszy (w. 8). W Starym Testamencie czytamy, że grzesznik ma podzielone serce (Psalm 12,2, Ozeasza 10,2, w Biblii Brytyjce tłumaczone jako nieszczery, w Tysiąclatce: obłudny). Ten natomiast, który szuka Boga z całego serca otrzymuje błogosławieństwa (Psalm 119,2).
Wszystko albo nic! Nie można być tylko trochę wierzącym, tylko trochę służyć Bogu, tylko trochę zaufać. Ufamy Bogu, albo nie ufamy Mu. Jeśli nie ufamy Bogu, ufamy światu, co oznacza, że wybraliśmy przeciwko Bogu i za szatanem.
Jezus mówi, że Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej (Ew. Mateusza 22,37).
Bóg chce całego naszego serca i życia. W zamian otrzymujemy w Jezusie Chrystusie przez wiarę, z łaski wieczne życie z Nim. A w doczesnym życiu otrzymujemy siłę, mądrość, wytrwałość i radość.


11 November 2013

Przypowieść o złym słudze



Ew. wg Mateusza 18,21-35

21 Wtedy przystąpił Piotr do niego i rzekł mu: Panie, ile razy mam odpuścić bratu memu, jeżeli przeciwko mnie zgrzeszy? Czy aż do siedmiu razy?
22 Mówi mu Jezus: Nie powiadam ci: do siedmiu razy, lecz do siedemdziesięciu siedmiu razy.

23 Dlatego Królestwo Niebios podobne jest do pewnego króla, który chciał zrobić obrachunek ze sługami swymi. 24 A gdy zaczął robić obrachunek, przyprowadzono mu jednego dłużnika, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów. 25 A ponieważ nie miał z czego oddać, kazał go pan sprzedać wraz z żoną i dziećmi, i wszystkim, co miał, aby dług został spłacony.
26 Wtedy sługa padł przed nim, złożył mu pokłon i rzekł: Panie! Okaż mi cierpliwość, a oddam ci wszystko. 27 Tedy pan ulitował się nad owym sługą, uwolnił go i dług mu darował.
28 A gdy ów sługa wyszedł, spotkał jednego ze swych współsług, który był mu winien sto denarów; i pochwyciwszy, dusił go, mówiąc: Oddaj, coś winien. 29 Wtedy współsługa jego, padłszy na kolana, prosił go mówiąc: Okaż mi cierpliwość, a oddam ci wszystko. 30 On jednak nie chciał, lecz odszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu.
31 A współsłudzy jego widząc to, co zaszło, zasmucili się bardzo i poszedłszy, opowiedzieli panu swemu wszystko, co się stało.
32 Wtedy przywołał go pan jego i rzekł mu: Sługo zły! Wszystek tamten dług darowałem ci, boś mnie prosił. 33 Czy i ty nie powinieneś był zlitować się nad współsługą swoim, jak i ja zlitowałem się nad tobą? 34 I rozgniewał się pan jego, i wydał go katom, żeby mu oddał cały dług.
35 Tak i Ojciec mój niebieski uczyni wam, jeśli każdy nie odpuści z serca swego bratu swemu.


Kontekst
Piotr zadaje bardzo osobiste pytanie, ile razy należy komuś przebaczyć. Pytanie to jest związane z tematem poprzedniego fragmentu (w. 15-17), który mówi o traktowaniu grzesznika wewnątrz społeczności chrześcijańskiej.
Grzech powoduje zawsze zranienia i zakłóca harmonię w społeczności wierzących. Osobiste przebaczenie jest kluczem do dobrych relacji międzyludzkich, natomiast jego brak może niszczyć wspólnoty.
Gdy poprzednie wersety dotyczyły troski o to, aby nie stracić grzesznego brata, obecny fragment dotyczy mojej postawy wobec grzesznika, który mnie osobiście skrzywdził.

Po modlitwie Ojcze Nasz, Jezus jeszcze raz dodatkowo podkreśla, jak ważne jest przebaczenie (Ew. Mateusza 6,14-15), temat, który dalej rozwija w tej przypowieści.

Według nauczania rabińskiego, należało komuś przebaczyć do trzech razy. Propozycja przebaczenia aż siedem razy jest więc wyjątkowo miłosierna dla Żyda, ale dla Jezusa nie wystarczająca.
Siedemdziesiąt siedem razy przebaczyć…… - dla słuchaczy I wieku brzmiało to absurdalnie. Oznaczało to przebaczenie nieskończoną ilość razy. To jest dokładnie czego Jezus wymaga: zawsze przebaczać. W przypowieści wyjaśnia dlaczego tak powinniśmy czynić.
Przypowieść tę znajdujemy tylko u Mateusza, nie ma paraleli w innych Ewangeliach.
Nie jest skierowana do ludzi (Żydów) w ogólności, lecz do tych, którzy naśladują Jezusa.

Przypowieść
Przypowieść dotyczy króla i jego sług (lub też można tłumaczyć: niewolników). Dobry król, daruje niewyobrażalnie dużą sumę pieniędzy. W świetle długów wobec króla, długi jednego sługi wobec drugiego są niczym.
Przypowieść ta stanowi podobny typ jak opowiedziana przez proroka Natana Dawidowi (2 Samuela 12,1-7) przypowieść o owcy. Podczas słuchania słuchacz bulwersuje się i osądza główną postać przypowieści. Na końcu prorok mówi słuchającemu i oburzonemu Dawidowi: Ty jesteś tym człowiekiem! Podobnie w omawianej przypowieści przesłaniem jest to, abyśmy nie byli tacy jak ten sługa, który nie chciał przebaczyć swemu współsłudze.
W przypowieści król reprezentuje Boga, natomiast długi - nasze grzechy. Nawiązuje to do modlitwy Ojcze nasz (Ew. Mateusza 6,12), gdzie grzechy są (po grecku) nazwane naszymi długami.
Od razu po przypowieści (w. 35) Jezus komentuje to następująco: Bóg nie może przebaczyć temu, który sam nie chce wybaczyć swemu bliźniemu (por. Ew. Mateusza 6,14-15).

Dług
Sługa (albo można też tłumaczyć niewolnik) musi odpowiadać przed królem. W zasadzie było to możliwym, że sługa/niewolnik był winien większą sumę pieniężną swemu panu. Niewolnicy nie byli wolni, ale mogli zajmować bardzo ważne i wysokie stanowiska.
Dług stanowił dziesięć tysięcy talentów.
W I wieku n.e. talent był największą jednostką pieniężną stanowiącą 6.000 denarów. 1 Denar był zapłatą za 1 dzień pracy robotnika. Talent więc stanowił zarobki 20 lat pracy robotnika. Dla porównywania: roczne dochody z podatków z Galilei stanowiły ok. 200 talentów.
Liczba 10.000 była największą liczbą, która istniała wtedy po grecku. Dług stanowił 10.000 talentów = 300 ton srebra = wynagrodzenie za 200.000 lat pracy robotnika! Widzimy, że jest to niewyobrażalna, nierealnie wielka suma, której nikt nie byłby w stanie zapłacić. Przypowieści zazwyczaj są związane z rzeczywistością I wieku n.e., ale nie każdy szczegół musiał być realistyczny.
Nie znajdujemy informacji o przyczynie tak wielkiego długu sługi. Niektórzy proponowali, że był on odpowiedzialny za zbieranie podatków. Ale jest to spekulacja, tekst mówi tylko o długu, a właściwie przyczyna jego długu nie jest dla nas istotna.

Król
Król w przypowieści reprezentuje Boga Ojca (por. w. 35), co było zupełnie jasnym dla żydowskich słuchaczy z I wieku n.e.
Król darował wielką sumę, nie dającą się nawet ludzkimi liczbami określić. Jest to nierealne i absurdalne. Ale to dokładnie co Bóg czyni: Bóg przebacza naszą winę, grzech, który jest tak wielki, że w ogóle nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić jego rozmiarów. Łatwo lekceważymy powagę naszej winy, naszych grzechów, ale przebaczenie ich jest tak ogromne i absurdalne jak darowanie wspomnianej wielkiej sumy pieniędzy przez króla z przypowieści.

Niewolnik i jego rodzina należały do swego pana i pan mógł go sprzedać, właściwie niewiele zyskując (niewolnik kosztował między 500 i 1500 denarów).
Sługa wyraża chęć odpracowania aby mógł zwrócić dług, ale właściwie jest to nierealne, gdyż nigdy nie będzie w stanie nawet drobnej części z tego spłacić.

Król z przypowieści okazał się wyjątkowo miłosierny i łaskawy, co nie jest realistyczne w ludzkim świecie. Król nie tylko nie ukarał sługi, ale nawet darował mu cały ogromny dług.
Król uczynił to, bo ulitował się nad nim. Jest to wyraz miłosierdzia, które jest cechą charakteru Boga i którą też widzimy u Jezusa (9,36; 14,14; 15,32; 20,34).
Jest to nieskończona i niezasłużona łaska, którą otrzymujemy od Boga. Nie musimy zapracować na przebaczenie, Bóg po prostu chce nam go dać w swojej łasce.
Bóg przebacza nam i my nawet nie jesteśmy w stanie do końca zrozumieć jak wielkie to jest, bo wielkość naszego długu jest poza granicami naszej wyobraźni.   

Dług drugiego sługi
Tak wspaniałomyślne okazanie łaski powinno przynieść owoce, ale niestety tak się nie staje.
Sługa, któremu tyle zostało darowane spotyka innego sługę, który jest mu winny pieniądze. Nie jest to ogromna suma (ok. 3 miesięczna wypłata za pracę). Jest to 1/6000 część sumy, która została darowana pierwszemu słudze. 
Drugi sługa w podobny sposób błaga o miłosierdzie, obiecując, że wszystko odda (co w tym momencie jest bardziej realistyczne).
Sługa miał prawo wymagać spłacenia długów pod groźbą kary. Działanie sługi nie było przekroczeniem prawa, ale jest kompletnie niezrozumiałe w świetle ogromnej łaski, którą otrzymał chwilę wcześniej. Szokujący jest ogromny kontrast między sposobem w jaki król go traktował a jak on sam, otrzymawszy taką łaskę, traktował kogoś innego z powodu stosunkowo małego długu.

Miłosierdzie jest cechą charakteru Boga, i dlatego miłosierdzie powinno charakteryzować też dzieci Boże, wierzących (por. Ew. Łukasza 6,36).
Ten, kto okazuje miłosierdzie, spotyka miłosierdzie (Ew. Mateusza 5,7), lecz ten, który sam nie okazuje miłosierdzia, nie może oczekiwać, że sam je otrzyma (List Jakuba 2,13).

Skutek
Król chciał łaskawie przebaczyć dług, którego sługa nigdy nie byłby w stanie spłacić. Ale Król nie chce przebaczyć braku miłosierdzia u sługi, którego spotkało miłosierdzie. Widocznie sługa nic nie zrozumiał na podstawie okazanej mu łaski.
Darowanie długu zostaje odwołane, ponieważ sługa okazał się nie godny otrzymania łaski. Kara jest teraz znacznie gorsza, nie zostaje sprzedany, lecz zostaje torturowany aż spłaci dług. Skoro nigdy nie będzie w stanie spłacić, implikuje to wieczną torturę.

Tematy

Wielkość, powaga grzechu
Wielu ludzi lekceważy grzech, sądząc, że są dobrymi ludźmi. Prawda jest taka, że każdy człowiek bez wyjątku jest grzesznikiem. My wszyscy mamy dług wynoszący 10.000 talentów wobec Boga. W żaden sposób nie jesteśmy w stanie sami go spłacić. Grzech jest czymś więcej niż czynienie zła. Grzech oznacza obrażenie świętego, suwerennego Boga Stworzyciela. 

Łaska
Wielu chrześcijan myśli zbyt łatwo o łasce. Łaska staje się dla wielu czymś normalnym i automatycznym, natomiast łaska nie jest normalna, lecz wyjątkowa a nawet absurdalna.
Boża łaska jest ogromna i niewyobrażalna. Każdy człowiek jest grzeszny, wszyscy zasłużyliśmy na wieczne potępienie, na piekło (Rzymian 3,1-20), a Bóg mimo to z niezasłużonej łaski darował nam całą winę i chce odpuścić nasze grzechy tylko pod warunkiem wiary w Jezusa Chrystusa.
Łaska nigdy nie jest ‘normalna’, lecz jest niesamowitym, niewyobrażalnym i niezasłużonym darem, darem którego rozmiarów tak naprawdę do końca nie jesteśmy w stanie zrozumieć.

Kim jest Bóg?
Dla wielu chrześcijan i teologów omawiana przypowieść jest trudna. Fakt, że Bóg jest jak król, który w końcu wysyła sługę na tortury jest dla wielu nie do przyjęcia, i sprawia, że odrzucają ideę, że król reprezentuje Boga.
Ewangelia jasno i wyraźnie naucza, że Bóg sądzi. Przebaczenie daje za darmo z łaski, ale nie jest to bez zobowiązań. Otrzymujemy przebaczenie na podstawie wiary. Wiara nie tylko oznacza przyjęcie Jezusa Chrystusa jako Zbawiciela, ale też całkowitą zmianę życia.

Charakter króla nie zmienia się w przypowieści. Król okazał wielką łaskę i miłosierdzie ale oczekuje owoców, mianowicie miłosierdzia od strony sługi. Sługa jednak okazuje się niegodny i dlatego zostaje osądzony.

Sąd Boży
Sąd Boży jest integralną częścią głoszenia Jezusa.
Gdyby nie było sądu, zbawienie nie byłoby potrzebne, gdyż zbawienie oznacza ratunek od sądu i potępienia.
Język przypowieści jest obrazowy. Król oddaje sługę swym katom, Bóg oczywiście nie ma katów, Bóg nie torturuje, ale obraz jest wyraźny: grzech sługi jest bardzo poważny i zasługuje na sąd, a on właściwie sam jest sobie winnym.
Przebaczenie nie oznacza, że już nie ma sądu. Przebaczenie oznacza, że Bóg nam nie policzy naszych grzechów, co stało się możliwym tylko przez ofiarę Jezusa Chrystusa.
Każdy, kto nie jest zbawiony, będzie osądzony w piekle z własnej winy, wcale nie dlatego, ponieważ Bóg tego chciał. Pragnieniem Boga nie jest wysłanie ludzkości do piekła ale jej zbawienie. Większość niestety odrzuca świadomie jedyny ratunek w Jezusie, więc można powiedzieć, że sami wybierają piekło.

Naśladowanie
Właściwą reakcją na miłosierdzie, łaskę i przebaczenie Boga jest nawrócenie, czego następstwem jest zmiana serca i życia, rozpoczęcie życia w wierze, życia, które zostaje uświęcone przez Ducha Świętego.
Oznacza to naśladowanie Jezusa, stawanie się coraz bardziej podobny do Niego (2 Koryntian 3,18).
Jezus przebacza, a więc wierzący naśladujący Go powinni również przebaczać.

Przebaczenie
Boża łaska jest niewyobrażalnie wielka, ale Bóg nie wybaczy temu, który sam nie chce wybaczyć.
Istnieje tu duszpasterski problem. Wielu ludzi zostało zranionych przez straszne grzechy innych (np. ofiary seksualnego molestowania, gwałtu, utrata dziecka w wypadku spowodowanym przez pijanego kierowcę, itp.). W obliczu tak strasznych losów, niektórzy mówią, że jest nieludzkim oczekiwać od ofiar strasznych grzechów, że wybaczą sprawcy. To jednak jest dokładnie to, czego Bóg oczekuje od nas.
Jest to skutek wiary. Człowiek sam nie jest w stanie wybaczyć, ale tylko przez działanie Ducha Świętego w życiu wierzącego.
W konkretnych sytuacjach wymaga to jednak cierpliwości i duszpasterskiej troski.
Celem jednak jest przebaczenie, bo tylko wtedy człowiek może całkiem uwolnić się od traumatycznych doświadczeń. Psycholodzy zresztą także potwierdzają jak ważne i dobre jest przebaczenie dla psychicznego zdrowia.

Powinniśmy spróbować zrozumieć ich cierpienie i trudności przebaczenia sprawcom. Ale także w takich sytuacjachmusimy głosić jak wielka jest łaska Boża, dająca wieczne życie, ale też wymagająca naszego przebaczenia innym. Sprawcy strasznych przestępstw są z pewnością grzesznikami, ale my nie jesteśmy w mniejszym stopniu grzesznikami. My wszyscy tak samo potrzebujemy łaski Bożej.

Narzuca się pytanie, czy w przypadku kiedy wierzący nie może lub nie chce przebaczyć komuś, może stracić zbawienie.
Decydującym dla zbawienia jest nasza wiara w Jezusa Chrystusa a żaden chrześcijan nie jest zupełnie wolny od grzechów. Tylko odrzucenie Jezusa Chrystusa oznacza stracenie zbawienia (por. Ew. Mateusza 12,31-32).

Istotnym w życiu chrześcijan - ludzi, którym Bóg przebaczył jest to, że żyją z łaski i dzięki Duchowi Świętemu stają się coraz bardziej podobnymi do Jezusa Chrystusa.
Społeczność tych którym przebaczono ma być społecznością, która też przebacza.