25 October 2011

Dalszy rozwój Kościoła w Polsce


Początki Chrześcijaństwa w Polsce - cz. 2

W XII wieku Kościół posiadał mocno ugruntowaną pozycję na ziemiach polskich.
Struktury kościelne zostały rozbudowane za przykładem Zachodu, co skutkowało coraz bardziej skomplikowaną organizacją. Także sądy kościelne stały się coraz potężniejsze. Kościół kontrolował całe życie społeczne. To wszystko przyczyniło się do tego, ze Kościołowi wiodło się bardzo dobrze, szczególnie materialnie.

Zakony
Podobnie jak w całej Europie, w Polsce rozwijały się zakony. W roku 1200 było ok. 70 wielkich klasztorów w Polsce, ale w roku 1300 było ich już 300 (nie licząc mniejszych klasztorów oraz klasztorów Zakonu Krzyżackiego na Pomorzu).
Szczególnie szybko rozwijały się, posiadające coraz większy wpływ, klasztory zakonu cystersów.  Cystersi zakładali swe klasztory daleko od miast, wykorzystując pracę chłopów.  Cystersi jako misjonarze nie mieli zbyt dużo sukcesów (ich misja na Pomorzu nie powiodła się), natomiast byli bardzo sprawni w administracji i zarządzaniu, co przyniosło im powodzenie materialne. Cystersi mieli duży wkład w rozwój ekonomiczny, szczególnie w dziedzinach roli i zarządzenia posiadłościami.
Tzw. Księga henrykowska (z 1241 roku), zawierająca spis dóbr klasztoru cysterskiego w Henrykowie, daje dobry wgląd w życie ekonomiczne i społeczne tych czasów.

Podobnie zakony żebracze, jak dominikanie i franciszkanie, stały się wpływowe i potężne na ziemiach polskich. Powyższe zakony osiedlały się przede wszystkim w miastach. Ich mocną stroną było głoszenie kazań, których ludzie chętnie słuchali. Ich kazania wyróżniały się bogatym językiem, zawierały wiele przykładów z życia. W ten sposób przyczyniły się one do stworzenia nowego języka religijnego.
Także klasztory żeńskie rozwijały się dynamicznie i były wyjątkowo popularne. Do tego stopnia, że było wręcz za dużo kandydatek do życia zakonnego. Prawie wszystkie siostry były szlachciankami i pochodziły zazwyczaj z wyższych sfer społeczeństwa. Pójście do klasztoru było dla nich jedynym sposobem, aby studiować i rozwijać się.

Budynki kościelne zakonów żebrackich były  - w przeciwieństwie do innych klasztorów - otwarte dla wszystkich. Prezbiterium kościoła było przeznaczone wyłącznie dla braci zakonu, podczas gdy cała reszta budynku kościoła była dostępna dla wszystkich.

Zakony żebracze często wchodziły w konflikt z parafiami diecezjalnymi. Ze względu na swoją  popularność wśród ludu, klasztory zakonów żebraczych stawały się konkurencją dla parafii księży diecezjalnych.
Kult odpustów stał się od XIII wieku coraz bardziej popularny i zakony także dbały o możliwość otrzymania odpustów za odwiedzenie ich kościołów, co przynosiło dodatkowe dochody.

Pragnąc służyć pomocą w duchu chrześcijańskim, klasztory żebracze otwierały tzw. ‘szpitale’, które były nie tylko miejscem leczenia chorych, ale stanowiły domy schronienia dla biednych i wszystkich innych potrzebujących pomocy.

Kult świętych
W wielu miejscach rozpoczął się spontaniczne kult świętych. Rozwijały się różne formy kultu zmarłych założycieli lub przełożonych zakonów, mimo faktu, iż większość nie była formalnie kanonizowana.
Biskupi próbowali kontrolować kult świętach, ale lokalni nie kanonizowani ‘święci’ odgrywali bardzo ważną rolę w życiu religijnym Polaków.
Jednym z najważniejszych kanonizowanych polskich świętych był św. Stanisław, posiadający znaczenie ponadregionalne. Dzieło Życie św. Stanisława, napisane na potrzeby kanonizacji przez dominikanina Wincentego z Kielc, było popularną lekturą dla wielu pokoleń. Dzieło to dowodzi, że św. Stanisław jest centralną osobą w historii Polski.
Stanisław ze Szczepanowa (1030-1079) został zamordowany przez króla Bolesława Szczodrego. Uważano, że tzw. dzielnicowe rozbicie Polski (trwające od 1138 do 1320 r.), w którym Polska rozpadła się na części, jak członki poćwiartowanego Stanisława, była karą za zamordowanie biskupa (uważano ten czyn wręcz za świętokradczy). Jego kanonizacja w 1253 r. była postrzegana jako akt pokuty dla Polski za grzech polskiego króla.
Wyrażało to typowe dla zakonów żebraczych nadzieję i optymizm, że grzech można odkupić poprzez pokutę.
Wokół kultu św. Stanisława rozwijała się świadomość narodowa, w której nadzieja narodowa i religijna uległy całkowitemu przemieszaniu.

Inni ważni święci tego okresu, to np. św. Wojciech oraz św. Jadwiga (żona Henryka Brodatego, pochowana w klasztorze cysterskim w Trzebnicy).

Kult relikwii
Rozpoczął się okres masowych pielgrzymek. Wcześniej tylko szlachta i królowie pielgrzymowali do miejsc kultu świętych, aby pokutować lub błagać o szczególne dary (jak np. narodzenie się syna). Były to zazwyczaj pielgrzymki do odległych miejsc ‘świętych’.
Od XIII wieku zwykli ludzie, mieszczaninie i chłopi, zaczęli również pielgrzymować, przez co pielgrzymki nabrały całkiem innego charakteru. Były to pielgrzymki do lokalnych miejsc kultu, zazwyczaj do kościołów klasztorów zakonów żebraczych, w których miał miejsce jakiś cud, przypisany nie zawsze kanonizowanemu świętemu. Ponadto rozwijał się kult relikwii, traktowanych wręcz jak magiczne amulety, noszonych w procesjach w celu ochrony przeciwko klęskom i nieszczęściom.

Ważnym świętym dla Polski był również czeski biskup - św. Wojciech. Król Bolesław Chrobry kupił ciało Wojciecha od Prusów i przeniósł do katedry gnieźnieńskiej. W 1038 r., kiedy to Czesi najechali na Polskę, wywieźli ciało Wojciecha do Czech, gdzie  - do dzisiaj - znajduje się w katedrze św. Wita w Pradze. W 1127 r. (za panowania Bolesława Krzywoustego) ogłoszono, że cudownym sposobem głowa św. Wojciecha znalazła się w Gnieźnie i uroczyście umieszczono tę relikwię w katedrze gnieźnieńskiej.  

W całym kraju, w wielu miejscach, znajdowało się coraz więcej relikwii. Z inwentarza z 1110 roku wynika, że w katedrze krakowskiej znajdowały się cztery skrzynie z relikwiami różnych świętych. Normalnym procederem był wówczas handel relikwiami oraz fałszowanie ich. Wiele kościołów, w szczególności katedry, funkcjonowały jako mauzolea dla szczątków książąt i ‘świętych’ (często nie kanonizowanych), niejednokrotnie podarowanych przez królów innych państw.

Kościół w życiu człowieka
W średniowieczu Kościół był obecny niemal w każdej dziedzinie życia człowieka i regulował jego czas. Dzwony kościelne ustanawiały pory dnia i modlitwy (zegary mechaniczne nie istniały do XV w.), a kalendarz roczny organizowany był według świąt kościelnych.

W XIII wieku nastąpiły wielkie zmiany społeczne. Powstały nowe miasta, które zamieszkiwane były coraz częściej przez ludzi wolnych od wymagań szlachty. Społeczeństwo przybrało w związku z tym inny kształt.
W XIII wieku większość ludności na ziemiach polskich uważała siebie za chrześcijan, a wyznanie pogańskie prawie całkiem znikło z życia publicznego. W praktyce jednak wiara i praktyki chrześcijańskie mieszały się z praktykami pogańskimi. Zabobony i praktyki magiczne były nadal bardzo powszechne.  

Ilość parafii dynamicznie rosła. W XIV w. znajdowały się one nawet w najdalszych zakątkach ziem polskich.
Parafia zajmowała centralne miejsce w społeczeństwie, będąc miejscem spotkań wszystkich członków społeczności lokalnej, od chłopa po szlachcica. Parafia panowała nad życiem człowieka od urodzenia aż do śmierci.
Wszystkim ważnym wydarzeniom w życiu (jak np. urodzenie, ślub lub śmierć) towarzyszyły odpowiednie sakramenty. Sobór Laterański IV (1215 r.) uchwalił dekret, że każdy chrześcijanin ma obowiązek uczestniczyć co niedzielę we mszy oraz ma obowiązek przynajmniej raz w roku spowiadać się we własnej parafii (co zwiększało kontrolę kleru nad wiernymi).
W ten sposób każdy człowiek został całkowicie zintegrowany z Kościołem, a życie społeczne pokrywało się zupełnie z życiem parafialnym. Wszystko znajdowało się pod kontrolą kleru.
Kościół też starał się kontrolować małżeństwo, nie funkcjonujące początkowo jako sakrament, lecz będące sprawą prywatnego uregulowania pomiędzy rodzinami pary młodych. Kościół zaczął wymagać, że każdy ślub ma zostać zawarty w obecności Kościoła, reprezentowanego przez kapłana. Poza tym kapłan ma sprawdzać każdy zamierzony ślub pod względem zgodności z prawem kanonicznym, oraz każdy przyszły ślub ma odpowiednio wcześniej – przed zawarciem - zostać publicznie ogłoszony. W Polsce istniał bardzo duży opór przeciw tego rodzaju wymogom i nowinkom kościelnym, najdłuższej wśród szlachty, która opierała się temu do końca wieku XV.

Msza niedzielna, prowadzona po łacinie z kapłanem zwróconym twarzą do ołtarza, a tyłem do ludu, była centrum życia religijnego w społecznościach lokalnych.
W tym okresie lud bardzo rzadko przystępował do komunii (dwa, trzy razy w roku) z obawy o możliwą profanację. W XIII w. wprowadzono podniesienie hostii podczas konsekracji. Od tego momentu ludzie w miastach biegali od kościoła do kościoła, opuszczając msze zaraz po podniesieniu hostii, aby jak najczęściej widzieć podnoszoną hostię, wierząc, że patrzenie na nią ochroni ich przed złem, zapewni zdrowie i powodzenie w nadchodzącym tygodniu.

W pogańskich religiach niezwykle ważny był kult zmarłych. Kościół przejął ten zwyczaj chrystianizując istniejący kult pogański. Cmentarze stały się miejscami sakralnymi, odgrodzonymi od reszty świata. Msza nieraz zaczynała się krótką procesją po cmentarzu.
Chrystianizacja ziem polskich została dokonana, włączając jednak często i adoptując elementy zwyczajów pogańskich.

Edukacja
Edukacja pozostawała całkowicie i wyłącznie w rękach Kościoła. Istniały różne szkoły kościelne, które były bardzo ważne dla formacji kleru. Lektorzy tych szkół studiowali uprzednio na uniwersytetach zachodnich, jak np. w niemieckiej Kolonii, we Francji lub we Włoszech.

W roku 1364 została założona przez dominikanów, za staraniami króla Kazimierza Wielkiego, Akademia Krakowska. Uczelnia ta była przede wszystkim przeznaczona dla kleru i szlachty. Dominowały studia prawa. Na początku nie było wydziału teologii, gdyż papież na to się nie zgodził.
Można zauważyć różne preferencje w owych czasach. W bibliotekach zakonów były preferowane książki teologiczne, podczas gdy w bibliotekach katedralnych i kapitułach preferowane były książki prawne, w szczególności prawo kanoniczne. Dla najwyższych warstw kleru prawo kościelne było ważniejsze od teologii.

Nauka na Akademii Krakowskiej znajdowała się pod silnym wpływem uniwersytetu Karola w Pradze. Charakter akademii był jednak o wiele bardziej kościelny, niż zamierzał to król Kazimierz Wielki.

Akademia Krakowska została założona jako uczelnia dla kleru i szlachty, ale ciekawym jest, że studenci rekrutowali się nie tylko z synów szlachty i kleru, ale także z synów mieszczan i bogatszych chłopów, pochodząc z całego kraju, zarówno z miast jak i ze wsi.
Akademia Krakowska była bardzo znaczącą dla kształtowania elit kraju. Tu spotykały się różne tradycje teologiczne (różnych zakonów) oraz prawne (katedry, kapituły), co dobrze wpływało na Kościół i na realizację reform wewnętrznych. Podczas gdy wcześniej przede wszystkim kopiowano istniejące książki, powstawało teraz dużo nowych dzieł w Krakowie. Dzięki Akademii Krakowskiej po raz pierwszy polskie chrześcijańskie poglądy i dzieła docierały do innych miejsc w Europie.

24 October 2011

Początki Chrześcijaństwa w Polsce


Tym artykułem rozpoczynamy nowy cykl tematyczny omawiający różne aspekty dziejów Reformacji na terenie Polski.
Poniższy artykuł przedstawia początki Kościoła w Polsce, począwszy od tzw. Chrztu Polskiego.

Chrzest Polski
Mieszko I, panujący od 960 r., uważany jest za twórcę państwa polskiego. W roku 966 przyjął on chrzest (prawdopodobnie w Ostrowie Lednickim lub w Gnieźnie) co jest uważane zarazem za symboliczny chrzest Polski. Chrzest Mieszka miał przede wszystkim wymiar polityczny. Przyjmując chrzest widział szansę wzmocnienia swojej pozycji i jedności narodu. Czuł się zagrożony od zachodu i od wschodu. Jako książę chrześcijański stał się realnym partnerem dla innych władców Europy, godnym do zawierania umów handlowych i sojuszy militarnych. Poza tym, Mieszko potrzebował stabilizacji wewnętrznej; jednolita religia obejmująca całe państwo wzmacniała pozycję władcy.

Należało teraz schrystianizować naród. Prawdopodobnie na przełomie 967 i 968 r. w celu przeprowadzenia misji w Polsce został powołany pierwszy biskup polski Jordan (nieznanego pochodzenia, zm. 982 r. ). Z nim przyjechali inni duchowni, aby lud nauczać nowej religii. Chrześcijaństwo było wprowadzane często pod przymusem: chrzest albo życie. Gwałtownie niszczono miejsca i obiekty kultu, a kapłanów pogańskich mordowano.

Prawdopodobnie działalność biskupa Jordana wyglądała następująco: przyjeżdżał z żołnierzami Mieszka do nowego miejsca, gdzie niszczyli oni obiekty kultu pogańskiego. Przez tydzień nauczano mieszkańców nowej religii, a w sobotę następował chrzest, gdzie od ludzi wymagano wyrzeczenia się szatana, a potem wyznania wiary chrześcijańskiej. Biskup Jordan odprawiał pierwszą mszę, wygłaszał kilka nauk i wracał do stolicy. Na miejscu zostawiano kapłana, który miał się troszczyć o nowych wiernych, nauczać ich dalej i organizować życie kościelne.
Działalność misyjna miała miejsce przede wszystkim na terenach wokół stolicy i innych pobliskich grodów. Tereny położone na peryferiach czekały długo (czasami aż do 200 lat) na misjonarzy.
Bolesław I Chrobry kontynuował dzieło swojego ojca, wprowadzając chrześcijaństwo na terenie Polski, również często używając środków siłowych. Około roku 1000 odbywały się już synody kościelne i istniało kilka diecezji.

Sytuacja w XI-XII wieku
W pierwszej połowie XI wieku nastąpił niespokojny okres buntów ludowych przeciwko rozwijającemu się systemowi feudalnemu, w którym Kościół miał niemały udział, obciążając ludzi wymaganiem dziesięciny. W wielu miejscach kościoły zostały zniszczone, a kler wymordowany lub wypędzony.

Król Kazimierz Odnowiciel (1016-1058) odbudował i zorganizował struktury kościelne oraz przeniósł stolicę państwa i Kościoła do Krakowa.
Kościół zorganizował na terenie Polski diecezje, stając się jednocześnie coraz wyraźniej podmiotem politycznym. Książęta i zamożni fundując nowe kościoły i diecezje czuli się ich właścicielami i często wtrącali się w sprawy kościelne.
W ten sposób powstała dość szybko gęsta sieć parafii. Pod koniec XII w. w województwie gnieźnieńskim było ok. 800-1000 kościołów.

Kościół powiększał swój majątek, często dzięki darom zamożnych. Posiadł całe wioski i miasta wraz z mieszkańcami. Dla przykładu, arcybiskup Gniezna w XII wieku posiadał ok. 150 wsi, a pod koniec XIV wieku 11 miast i 330 wsi.
Kościół posiadał ogromne dochody z cła, dziesięciny z pracy na roli oraz podatków od ludności. Biskup dysponował tymi dochodami i mógł sam decydować, czy przekaże je na rzecz parafii, czy zatrzyma dla siebie.
Kościół stał się finansowo i politycznie niezależny. Otrzymał coraz więcej przywilejów i posiadał swoje niezależne sądy.
Chrześcijaństwo stało się w Polsce religią państwową.

Najważniejsze były przede wszystkim publiczne praktyki religijne i religijne zachowania publiczne, które można kontrolować, czyli: przestrzeganie niedziel, chrzty, pogrzeby chrześcijańskie, post i pokuty. Szczególnie ważną praktyką religijną był wówczas post (praktykowany w każdy piątek oraz podczas Wielkiego Postu).
Istotnym przejawem życia kościelnego była msza. Udział wiernych sprowadzał się przede wszystkim do określonych rytualnych gestów i śpiewów oraz do udziału w procesjach. Księża parafialni byli zazwyczaj bardzo słabo przygotowani, nie znając zbyt dobrze liturgii oraz ówczesnego języka liturgicznego, czyli łaciny. Jedynie kazanie było wygłaszane po polsku. Ważnym elementem mszy było przyniesienie darów do ołtarza. Msza prawdopodobnie była odprawiana twarzą do ludzi.

W ciągu XII wieku rozwija się także życie klasztorne. Szczególnie benedyktyni i cystersi byli aktywni w Polsce. Cystersi odegrali ważną rolę w rozwoju rolnictwa, przynosząc nowe techniki ułatwiające prace na roli.

W 1180 roku miał miejsce synod kościelny i jednocześnie zjazd książąt w Łęczycy, podczas którego biskupi otrzymali prawo nietykalności ich uposażenia. Książęta zrezygnowali z prawa do zabierania własności zmarłego biskupa, jak było to dotąd w zwyczaju.

Reformy w XIII wieku
Wiek XIII jest okresem odnowienia wewnętrznego i odnowienia jedności kraju, w którym Kościół odegrał ważną rolę.
Powstały napięcia między królem a Kościołem. Tak jak w innych miejscach Europy, także w Polsce miała miejsce walka o inwestyturę. Kościół dążył do całkowitej niezależności od władz świeckich. Arcybiskup Gnieźnieński Henryk Kietlicz (1115-1219) żądał wprowadzenia reform gregoriańskich (nazwa reform od imienia papieża Grzegorza VII), co oznaczało: wolne wybory biskupów przez kapituły katedralne, zrzeczenie się przez książąt prawa do inwestytury (czyli prawa do ustanowienia biskupów), zwolnienia własności Kościoła od wszelkich podatków państwowych. Żądał także wprowadzenia w życie wszystkich uchwał z Łęczycy.

Papieżem wówczas był Innocenty III (1161-1216), który w całej Europie wprowadzał reformy kościelne zwane gregoriańskimi, gotów wszędzie ingerować, aby tylko wzmocnić pozycję i potęgę Kościoła.
Gdyby wszystko się udało, żadna świecka władza nie mogłaby w jakikolwiek sposób przeszkodzić działaniu Kościoła w dążeniu do celu: supremacji Kościoła nad państwem.
W Polsce, żaden z książąt nie był w stanie cokolwiek zrobić przeciwko arcybiskupowi Kietliczowi, a poza tym książęta byli między sobą zbyt podzieleni, aby móc wspólnie oprzeć się zamierzeniom arcybiskupa.
Król Władysław Laskonogi (1161-1231) jednakże nie ustąpił, powodując konflikt, w wyniku  którego arcybiskup obłożył króla klątwą, na co król odpowiedział nakazem banicji arcybiskupa. Papież potwierdził działania arcybiskupa i wezwał kler polski do posłuszeństwa  arcybiskupowi, co oznaczało nic innego jak nawoływanie do buntu przeciwko władcy Polski. Arcybiskup Kietlicz tryumfował osiągnąwszy swój cel. Nie zdołał uniknąć jednak problemów
wewnątrz Kościoła. Pragnął on odnowić oblicze moralności kleru, m.in. poprzez nałożenie obowiązku celibatu, przez co miał wielu przeciwników wśród samych biskupów. Bezwzględność, jaka go charakteryzowała, już z zasady przysparzała mu wielu wrogów. Następny papież Honoriusz III nie stanął już po jego stronie, Kietlicz zmarł w 1219 r. opuszczony przez wszystkich.

Arcybiskup Kietlicz zapoczątkował serie konfliktów między Kościołem a państwem, które były kontynuowane przez następnych królów i biskupów. Skutkiem tego była utrata przez Kościół państwowego charakteru, natomiast coraz silniejsze stały się związki z zamożną szlachtą, wśród której rekrutowano następców biskupów.

Pod koniec XIII wieku zapanowała pewna stabilizacja w kraju, ale sytuacja kościelna była bardzo daleka od obrazu Kościoła, który znajdujemy w Nowym Testamencie.

10 October 2011

Przypowieść o dobrym Samarytaninie


Ewangelia wg Łukasza 10,29-37

Pewien znawca Prawa wstał i zadał Mu podchwytliwe pytanie:
Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?         (Pytanie 1)

On mu odpowiedział: Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?    (Pytanie 2)

Tamten powiedział: Będziesz miłował Pana, swego Boga,            (Odp. na pyt. 2)
z całego swego serca, z całej swojej duszy, z całej swojej siły
i całym swoim umysłem, a swego bliźniego jak siebie samego.

Wtedy Jezus oznajmił: Słusznie odpowiedziałeś.                         (Odp. na pyt. 1)
Tak czyń, a będziesz żył.

Lecz on, chcąc siebie usprawiedliwić, zapytał Jezusa:
a kto jest moim bliźnim?                                                               (Pytanie 3)

Jezus nawiązując do tego, powiedział:                   (Pytanie 4: przypowieść)

Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i napadli na niego
bandyci, którzy nie tylko go obrabowali, ale też poranili, zostawili na
pół umarłego i odeszli.
Przypadkiem schodził tą drogą pewien kapłan, zobaczył go i ominął.
Podobnie Lewita, gdy przyszedł na to miejsce, zobaczył go i ominął.
Natomiast pewien Samarytanin, który tamtędy podróżował i również
obok niego przechodził, kiedy go zobaczył ulitował się.
Podszedł do niego, opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem,
wsadził go na swoje zwierzę, zawiózł do zajazdu i opiekował się nim.
Następnego dnia wyjął dwa denary, dał karczmarzowi i powiedział:
Zajmij się nim, a jeśli coś więcej wydasz, oddam ci, kiedy będę wracał.

Jak ci się wydaje?
Który z tych trzech okazał się bliźnim tego, co wpadł w ręce bandytów?

Tamten odpowiedział: Ten który okazał mu miłosierdzie.               (Odp. na pyt. 4)

 Jezus na to: Idź i ty czyń podobnie.                                               (Odp. na pyt. 3)


Kontekst
Przypowieść o dobrym Samarytaninie należy analizować nie zapominając o jej miejscu w kontekście szerszej dyskusji teologicznej. Ponieważ sam dialog jest krótki a przypowieść stosunkowo długa, często ignorowany zostaje kontekst dialogu, co powoduje, że przypowieść pozostaje niczym więcej niż zachętą do pewnego etycznego działania.

Struktura
Dialog składa się z dwóch sekcji, obejmujących po dwa pytania i dwie odpowiedzi, z czym przypowieść jest częścią odpowiedzi.

Pierwsza sekcja
1.      Znawca Prawa, pytanie 1:
Co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?
2.      Jezus, pytanie 2:
Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?
3.      Znawca Prawa, odpowiedź na pyt. 2:
Miłuj Boga i bliźniego swego
4.      Jezus, odpowiedź na pyt. 1:
Tak czyń, a będziesz żył

Druga sekcja
5.      Znawca Prawa, pytanie 3:
Kto jest moim bliźnim?
6.      Jezus, pytanie 4:
(po opowiedzeniu przypowieści)
Kto w przypowieści okazał się bliźnim?
7.      Znawca Prawa, odpowiedź 4:
Ten który okazał mu miłosierdzie
8.      Jezus, odpowiedź na pyt. 3
Idź ty i czyń podobnie

Znawca prawa wstał – był to zwyczajowy sposób wyrażenia szacunku dla nauczyciela. Zwrócił się do Jezusa słowami Nauczycielu (rabbi) – co oznacza, że widział Jezusa jako równego sobie, jako znawcę, nauczyciela.  
Znawca prawa chciał przetestować Jezusa, ale z kontekstu nie wynika jasno na czym miałby polegać ten test.
Najprawdopodobniej znawca Prawa oczekiwał jakiegoś typowego żydowskiego wyjaśnienia spełnienia wymogów Prawa w celu otrzymania życia wiecznego.
W tradycji żydowskiej istniały dwie możliwości:
1. można było powiedzieć, że otrzymanie życia wiecznego jest darem, na który nie można zasłużyć
2. można było zgodnie z tradycją rabińską podkreślić spełnienie Prawa, (co też Jezus czyni)

Znawca podsumowuje Prawo łącząc dwa teksty z Ks. Powtórzonego Prawa (V Mojż.) 6,5 oraz Księgi Kapłańskiej (III Mojż.) 19,18. W innych miejscach Jezus sam podsumowuje Prawo w tenże sposób (|Ew. Mateusza 19,16-22; Ew. Marka 10,17-22; Ew. Łukasza 18,18-23).
Połączenie tych dwóch tekstów, jako podsumowanie, zostało już wcześniej dokonane w judaizmie. Przykazanie miłości i miłosierdzie zajmuje centralne miejsce w judaizmie.

Znawca Prawa chce konkretnie wiedzieć kim jest bliźni, a Jezus w odpowiedzi opowiada mu przypowieść, chcąc przez to skłonić go do samodzielnego przemyślenia tej kwestii i udzielenia sobie odpowiedzi na swoje pytanie.

Kontekst historyczny
Wszyscy kapłanie izraelscy byli podzieleni na 24 grupy, każdy z nich musiał dwa tygodnie rocznie służyć w świątyni (por. 2 Ks. Kronik 24,1-19; Ew. Łukasza 1,8). Około połowa kapłanów mieszkała wtedy w Jerychu.

Samarytanie byli znienawidzeni przez Żydów. Po wygnaniu z północnego Izraela, Asyryjczycy przesiedlili ludzi z innych rejonów Izraela, z nakazem służby izraelskiemu Bogu. Samarytanie akceptowali tylko Pięcioksiąg a ich świętym miejscem była góra Gerizim. Samarytanie byli porównywani z Filistyńczykami (por. Sirach 50,25-26). Niektórzy rabinowie twierdzili, że jedzenie chleba otrzymanego od Samarytanina jest równoznaczne z jedzeniem wieprzowiny.
Nie wszyscy oczywiście byli aż tak skrajni. Istniały kontakty handlowe pomiędzy Żydami a Samarytanami.

Przypowieść – znaczenie.
Przypowieść funkcjonuje jako wyjaśnienie tekstu biblijnego, mianowicie przykazania miłowania swego bliźniego jak siebie samego (Ks. Kapłańska 19,18). Wyjaśnienie tekstu z Tory (Prawa) za pomocą przypowieści było normalną praktyką w tradycji rabińskiej.
Całość przypowieści ma 7 strof, jak pokazano w podziale tekstu na początku artykułu. Pierwsze trzy są charakteryzowane przez ciąg: przychodzić, czynić, wychodzić.
Bandyci przyszli, zrabowali, pobili i uciekli.
Kapłan przyszedł, widział, ominął i poszedł dalej, podobnie Lewita.
Przy Samarytaninie ciąg zostaje przerwany: przychodzi, widzi, ale nie odchodzi, lecz zaczyna działać.  

Scena 1
Droga z Jeruzalem do Jerycho (ok. 30 km), to droga stroma prowadząca przez górską pustynię (Jeruzalem jest położone na wysokości ok. 820 m. nad poziomem morza, Jerycho na wys. 240 m.n.p.m). Droga ta było znana jako niebezpieczna, podróżni często byli tam atakowani.
Tamtędy przechodzi ktoś, kto zostaje zaatakowany przez bandytów. Nie znajdujemy więcej informacji na temat pokrzywdzonego człowieka. Zakłada się, że jest Żydem, ale nie ma stuprocentowej pewności.

Na Bliskim Wschodzie żyły i żyją różne grupy etniczne i religijne. Istotnym dla nich jest odróżnienie, oddzielenie od innych grup. Przynależność do poszczególnej grupy można rozpoznać przez mowę (język) oraz przez ubranie. Podróżny zostaje obrabowany z wszystkiego, nawet z ubrań, i do tego zostaje dotkliwie pobity, jest nieprzytomny, prawie nie żyje. W związku z tym rozpoznanie jego przynależności do którejś z grup staje się niemożliwe. Nie posiada już ubrań i ze względu na swój ciężki stan nie może mówić. Człowiek ten stracił tożsamość. Kiedy później kapłan, Lewita lub Samarytanin przechodzą, nie są w stanie go zidentyfikować, nie są w stanie określić czy poszkodowany jest Żydem.

Scena 2 - Kapłan
Grecki tekst nie wyjaśnia, czy kapłan szedł pieszo, czy jechał, ale można zakładać, że jechał na zwierzęciu. Kapłanie należeli do najwyższej warstwy społeczeństwa, do elity i żaden kapłan nie przebywałby takiej drogi na pieszo. Tylko biedni chodzili przez pustynię.

Kapłan nie pomógł, ominął i uciekł. To zachowanie było prawdopodobnie uznawane przez większość słuchaczy jako słuszne.
Kapłan był więźniem własnego systemu prawnego. Aby zrozumieć sposób myślenia kapłanów, można przeczytać np. Księgę Mądrości Syracha 12,1-7, gdzie m. in. zostało zapisane: Dawaj bogobojnemu, a nie wspomagaj grzesznika. Dobrze czyń biednemu, a nie dawaj bezbożnemu, odmów mu chleba swego … (w. 4-5a). Te księgi deuterokanoniczne nie znajdują się w Biblii, ale mimo to odgrywały ważną rolę dla pobożnych Żydów I wieku n.e. i były ważne w kształceniu myślenia teologicznego.
Pomoc grzesznikom mogłaby więc oznaczać działanie przeciw Bogu, a różnica między grzesznikiem a obcym prawie zanikała w myśleniu kapłanów. Do tego nieszczęścia, które człowieka spotykały, były często widziane jako kara Boska (por. np. Ew. Łukasza 13,1-4), więc pomaganie takiemu człowiekowi oznaczałoby działanie przeciwko woli Boskiej.

Innym problemem były nieczystości rytualne. Gdyby kapłan dotknął martwego ciała, byłby siedem dni rytualnie nieczysty (Ks. Liczb 19,11-22), kapłanom nawet było zabronione mieć kontakt z martwymi ciałami (Ks. Kapłańska 21,1-4; 22,4-7). Nie tylko dotknięcie ciała, ale nawet dotknięcie przedmiotów, których dotkały zwłoki, lub nawet cień padający na zwłoki mógłby uczynić kapłana nieczystym. Według rabińskiego nauczania wymagane jest trzymanie odległości przynajmniej 4 łokci (ok. 2,20 m) od zwłok.
Nieczystość oznaczała dla kapłana również zakaz przybliżania się do rodziny, zakaz jedzenia chleba ze świątyni. Po za tym byłby to wstyd w jego miejscu zamieszkania gdyby wrócił nieczysty ze służby w świątyni.
Kapłan jadący drogą i widzący leżącego nieprzytomnego człowieka nie byłby w stanie ocenić, czy żyje czy nie. W celu określenia stanu leżącego musiałby się przybliżyć, ale gdyby okazało się, że poszkodowany nie żyje, kapłan byłby nieczysty. Dlatego też tutaj omija on leżącego, zachowując bezpieczną odległość. Wielu pobożnych Żydów, słuchaczy Jezusa, opisane tutaj zachowanie pochwaliłoby i uznało jako słuszne.

Z drugiej strony jednak istniały też inne przykazania, np. nakaz pogrzebania opuszczonych zwłok człowieka.  
Najważniejszą dla pobożnego Żyda była zasada, aby zawsze ratować życie ludzkie, aby to czynić można było w praktyce złamać wszystkie przekazania.
Nie wiemy, czy kapłan i Lewita sądzili, że leżący człowiek jest martwy, czy też ciężko ranny. W obu przypadkach jednak istniał obowiązek, mimo nakazu czystości, aby albo pogrzebać ciało, albo pomóc i ratować życie ludzkie. Okazuje się, że zarówno dla kapłana jak i dla Lewity najważniejsza była czystość rytualna.
Kapłan okazał się więźniem panującego rabińskiego systemu prawnego ( systemu nakazów i zakazów).

Scena 3 - Lewita
Lewita prawdopodobnie widział, że przed nim jedzie kapłan. Droga bowiem przebiegała stromo w dół, więc doskonale można było zobaczyć kto jest w drodze.
Inaczej niż kapłan, lewita rzeczywiście podchodzi bliżej do rannego. Nie wiadomo właściwie dlaczego mu nie pomógł. Lewitów nie obowiązywały tak ostre reguły dotyczące czystości rytualnych jak kapłanów, ale on także nie pomógł.

Scena 4 - Samarytanin
Po kapłanie i lewicie obok leżącego przechodzi zwykły człowiek. Żydowscy słuchacze naturalnie oczekiwali, że teraz w opowieści kolej na Żyda – kolejność kapłan, lewita, Żyd częściej występowała w rozprawach i przypowieściach rabińskich.
Musiało być szokiem dla słuchaczy, że ten, który podchodzi do leżącego jest jednym ze znienawidzonych Samarytan. Samarytanie byli uznawani za heretyków, stanowiąc dla wielu Żydów gorszą grupę niż poganie.
Żydowski komentarz do Tory (Prawa) – Miszna - oznajmia, że ten kto je chleb od Samarytanina, jest jak ten, który je wieprzowinę, co było czymś niezwykle obrzydliwym dla pobożnego Żyda. Samarytanie byli wówczas nawet publicznie przeklinani podczas nabożeństw w synagogach.
Opowieść Jezusa, w której tenże znienawidzony Samarytanin okazuje się pomocny i miłosierny była bardzo odważna. Słuchacze mogliby wyrazić swój sprzeciw, niezadowolenie nawet w agresywny sposób.

Kapłan ominął z daleka, lewita przybliżył się ale i on uciekł, ale Samarytanin podszedł do rannego człowieka i rzeczywiście pomógł. Grecki wyraz splanchnizomai, tłumaczony jako litować się, jest w greckim bardzo mocnym wyrazem.
Gdyby bandyci znajdowali się jeszcze w pobliżu, mogliby także zaatakować Samarytanina. On jednak bez wahania udzielił pierwszej pomocy. Opatrzył mu rany, zalał je oliwą i winem – kolejność przy tym jest dość nietypowa. Wino i olej były wówczas używane do dezynfekcji i leczenia ran.
Znajdujemy tu echo Starego Testamentu, gdzie o Bogu powiedziano, że troszczy się w ten sposób o swój lud: Spowoduje, że zabliźnią się twoje rany i uleczy cię z twoich ciosów – mówi Pan… (Jeremiasz 30,17). Także u proroka Ozeasza czytamy o Bogu, który leczy i opatruje nasze rany (Ozeasza 6,1-10, por. także Micheasza 6,7-8).

Następnie Samarytanin bierze rannego człowieka na swoje zwierzę. Z tekstu nie wynika, czy Samarytanin siedzi razem z rannym na swoim zwierzęciu, czy tylko ranny na nim siedzi a on prowadzi. To byłoby wielkie poniżenie w kulturze bliskiego wschodu.
To, że posiadał zwierzę, a olej i wino wiózł ze sobą wskazuje na to, że prawdopodobnie był kupcem.
Potem zostaje całą noc w karczmie z rannym, co oznacza także poświęcenie.
To również było niebezpiecznie. Samarytanie byli znienawidzonymi, chęć zemsta była bardzo aktualna.
Samarytanin wjeżdżający z ciężko rannym Żydem do żydowskiego miasta, jest w podobnie niebezpiecznej sytuacji jak Indianin wjeżdżający z oskalpowanym cowboyem do miasta, Mimo jego postawie, chęci pomocy rannemu, jest widziany mimo to jako wróg.

Następnego dnia Samarytanin dał dwa denary, co wystarczyło na dwutygodniowy pobyt w karczmie. Ranny nie posiadał już nic i za nie opłacony pobyt w karczmie mógłby zostać aresztowany. Gdyby Żyd zapłacił za niego, mógłby liczyć na to, że kiedyś otrzyma swe pieniądze z powrotem, ale Samarytanin będąc na obcej i wrogo nastawionej mu ziemi nie mógł liczyć na zwrot długu.
Samarytanin czyni wszystko odwrotnie jak bandyci. Bandyci obrabowali, podczas gdy Samarytanin zapłacił za niego. Bandyci zostawili go, prawie umierającego, podczas gdy Samarytanin zatroszczył się o niego. Bandyci uciekli, podczas gdy Samarytanin obiecał, że wróci.

Pytanie
Pytaniem końcowym nie jest jak powinienem się zachować wobec Samarytan, czyli wobec obcych, a nawet wrogów. Pytaniem jest, kto był naprawdę bliźnim pobitego Żyda.
Dla kapłana i Lewity najważniejszym było utrzymanie rytualnej czystości, dlatego nie można ich nazwać bliźnimi rannego człowieka. Bliźnim był ten, który zauważył potrzebującego człowieka na swojej drodze i zareagował pomagając.

Pierwotnym pytaniem (w. 25) było kto otrzyma wieczne życie. Odpowiedź brzmi, że ci, którzy są w Izraelu (kapłanie, lewici) i sadzą, że są dziećmi Bożymi, są właściwie na zewnątrz, poza; lecz ci, którzy są na zewnątrz (Samarytanie), osiągną życie wieczne. Lud Boży jest o wiele większy niż tylko Izrael, a poza tym nie urodzenie, lecz żywa wiara decyduje o otrzymaniu wiecznego życia.

Kontekst, ciąg dalszy
Jak przypowieść funkcjonuje w całości dialogu między Jezusem a Znawcą Prawa?
Znawca Prawa zapytał: kto jest moim bliźnim? Na to Jezus odpowiada mu przypowieścią a potem pyta, kto był bliźnim dla rannego. Znawca Prawa jest teraz zmuszony sam odpowiedzieć na swoje pytanie.
Znawca Prawa oczekiwał od Jezusa jakiejś ograniczonej kategorii bliźniego, ale otrzymał odpowiedź, która zniszczyła wszelkie myślenie w kategoriach granic. Znawca Prawa chciał ograniczyć swoją odpowiedzialność w miłowaniu bliźniego, chciał wiedzieć, kto należy do kategorii ludzi, których ma miłować, a kogo nie. To typowy sposób myślenia faryzeuszów, którzy cały świat i życie podzielili w kategoriach, co wolno, a co nie, itd.
Jezus jednak likwiduje wszelkie ograniczenia. Pytanie „Kto jest moim bliźnim?” nie jest właściwym pytaniem, ponieważ nie jest możliwym, że ktoś może nie być moim bliźnim. Nie istnieją ludzie, nie mogący być twoimi bliźnimi. Innymi słowy, należy miłować wszystkich ludzi. Miłość nie definiuje bliźniego, lecz odkrywa go w konkretnej sytuacji.
Jezus zmienia pytanie o bliźniego; pytaniem nie jest, kto jest moim bliźnim, lecz prawdziwe pytanie powinno brzmieć: dla kogo ja muszę być bliźnim?
Jezus mówi: tak jest jak Ty masz się zachować, przy którym wyraz ty w greckim jest mocno podkreślony.

Znaczenie i cel
Znawca Prawa musi zrozumieć, że powinien stać się bliźnim dla każdego, kto jest w potrzebie. Spełnienie Prawa Bożego oznacza, że muszę miłować wszystkich ludzi, nawet swoich wrogów.
Można zadać pytanie, jak w ten sposób w ogóle ktoś może być zbawiony. Faktem jest, że nawet jeśli najlepiej się staramy, nie jesteśmy w stanie przez swoje działanie (uczynki) otrzymać wiecznego życia. Nie mogę usprawiedliwić siebie, nigdy nie mogę powiedzieć, że wystarczająco wszystko czyniłem. Boże wymagania, wymagania Prawa są za wysokie.
Otrzymujemy wieczne życie z łaski przez wiarę. Wiara jest zawsze aktywna i działająca. Wiara bez uczynków jest martwa – temat który ciągle powraca w Nowym Testamencie.
Miłowanie Boga bez miłowania innych jest rzeczą niemożliwą. Miłowanie nie jest tylko  uczuciem lecz oznacza także działanie, często ryzyko i niebezpieczeństwo.
Jezus wyjaśnił, że chodzi o miłowanie i w ten sposób mamy postrzegać Prawa. Trzymając się kodeksu prawa zawierającego dokładne listy jak się zachować, listy, który określają, kto jest bliźnim, a kto nie, tak jak rabinowie i faryzeusze, nie działa. To nie jest to czego Bóg od nas oczekuje.

Odpowiedź Jezusa jest zawstydzająca. Kapłanie i Lewici i wszyscy pobożni Żydzi dwa razy dzienne recytujący tzw. sjema, podstawowe wyznanie wiary Izraela, zawierające podsumowanie Prawa, mówiące przecież o miłości do Boga i bliźniego, nie rozumieją tego. Samarytanin, uważany za heretyka przez Żydów, pokazuje w praktyce co to znaczy, pokazując tym samym, że lepiej zna Prawo Mojżeszowe i wie jak się troszczyć o obcych i potrzebujących (Ks. Kapłańska 19,34). Było to niezwykle żenujące dla Żydów. Jak Znawca prawa ośmiela się więc pytać o definicję bliźniego?
Przypowieść Jezusa jest przy okazji też bardzo ostrym atakiem na społeczne przesądy i rasizm.

Zastosowanie
Zastosowanie można prosto podsumować krótkim zdaniem: idź i czyń tak!
Powinniśmy traktować poważnie, to co Jezus nauczał a to oznacza praktyczne życie w wierze.
Żyjemy w świecie, który nie jest wolny od różnych problemów, cierpiących, potrzebujących ludzi. Ta przypowieść nie pozwala nam zamykać oczy na to, co dziejecie z naszymi bliźnimi i żyć dalej. Każdy potrzebujący, którego spotykam na swojej drodze, jest moim bliźnim, lub inaczej, ja jestem bliźnim dla każdego potrzebującego na mojej drodze.
Przypowieść nie zawiera szczegółowych wskazówek w jaki sposób mam pomagać. Nowy Testament nie jest szczegółowym przewodnikiem, wyznaczającym dokładnie nasze działania. To jest co rabinowie i faryzeusze uczynili w skrajny sposób z Prawa. Ich system próbował określić dokładny sposób zachowania i postępowania w każdym nawet najmniejszym szczególe, aspekcie życia czego skutkiem był legalistyczny system nakazów i zakazów, czyniący z człowieka więźnia. Wielu współczesnych chrześcijan nie są również zupełnie wolni od podobnego systemu w mniejszym lub większym stopniu. System zakazów i nakazów wydaje się prosty, dokładnie opisujący zachowanie. Odpowiedzialność przerzuca się wtedy na system.
Biblia jednak nie jest takim systemem, Biblia, Ewangelia jest konfrontująca. Ewangelia nie mówi jak mam się zachować, lecz mówi kim mam być. Mam być zbawionym, to jest uwolnionym, wolnym, człowiekiem, żyjącym wiarą, z której wypływają moje dobre czyny.