23 January 2018

15 January 2018

1 Tymoteusza 2:8-15



11 Kobieta niech się uczy w cichości i w pełnej uległości; 12 nie pozwalam zaś kobiecie nauczać ani wynosić się nad męża; natomiast powinna zachowywać się spokojnie. 13 Bo najpierw został stworzony Adam, potem Ewa. 14 I nie Adam został zwiedziony, lecz kobieta, gdy została zwiedziona, popadła w grzech; 15 lecz dostąpi zbawienia przez macierzyństwo, jeśli trwać będzie w wierze i w miłości, i w świątobliwości, i w skromności.

Tekst stanowi bezpośrednią kontynuację poprzedniego fragmentu, więc najlepiej byłoby czytać go w całości.

w. 11
Apostoł Paweł chce, by kobiety (lub żony) w kościele słuchały nauczania, a nie same aktywnie nauczały. Chodzi tu o nauczanie formalne prowadzone przez nauczycieli kościoła (pastor, starszy).

Wyraz cichość może oznaczać absolutną ciszę, lub spokojny sposób słuchania innych (jak np. Dz. Ap. 22:2). Kontekst określa dokładne znaczenie. Tu najwyraźniej chodzi o respekt dla nauczyciela. Chodzi o ciszę podczas nauczania, nie podczas całego nabożeństwa. Paweł nie uważał, że kobiety / żony muszą być cicho podczas całego nabożeństwa. W Koryncie istniał także problem z zachowaniem między innymi kobietami. Tam też Apostoł pisze, że kobiety mają być cicho podczas nauczania (1 Kor. 14:26, 34-35), ale mogą modlić się, prorokować (1 Kor. 11:5).

Wyraz uległość miał różne niuanse w języku greckim I wieku. Wyraz ten był używany między innymi w kontekście relacji męża i żony, ale nie tylko. Żona ma podlegać mężowi (Ef. 5:25), ale tu chodzi o inny rodzaj podległości, mianowicie podporządkowanie się nauczycielowi, sytuacji nauczania.
Kobieta w kościele nie podlega nauczycielowi w taki sam sposób jak jest uległa mężowi.
Oznacza tu: słuchanie nauczyciela z szacunkiem.
Oznacza to, że kobieta słucha z pełną uwagą, przyjmując co mówi nauczyciel.

W Efezie, gdzie działał Tymoteusz, popularny był kult Artemidy. Wokół tego kultu istniała dość agresywna forma feminizmu, mająca wpływ na całe społeczeństwo miasta, podobnie jak we współczesnym świecie, w wielu miejscach. Feminizm jednak oznacza bunt przeciwko Bożemu porządkowi w stworzeniu, więc oznacza bunt przeciwko samemu Bogu.

To, że kobieta powinna słuchać i uczyć się w cichości implikuje, że ma się uczyć, rozwijać w wiedzy i poznaniu. W synagogach mężczyźni i kobiety siedzieli osobno, tylko mężczyźni mieli obowiązek chodzić do synagogi a tylko chłopcy pobierali nauczanie.
Nauczanie Apostoła Pawła w tym świetle jest rewolucyjne: kobiety tak samo powinny się uczyć, nie są mniej inteligentne niż mężczyźni. Jest to całkiem zgodne z nauczaniem i zachowaniem Jezusa, który rozmawiał z kobietami i nauczał je, w związku z czym wprawiał w zdumienie swe otoczenie (np. Jn. 4:27).

w. 12
Niektórzy twierdzą, że Apostoł Paweł zabrania tu tylko fałszywego nauczania przez kobiety. Jest prawdą, że Apostoł jest zaniepokojony z powodu fałszywych nauczycieli, ale w rozdziałach 2-3 Paweł pisze o nauczaniu Kościoła w ogólności. Kontekst nie wskazuje w żaden sposób na to, że chodzi tylko o fałszywe nauczanie.
Inni twierdzą, że kobieta może nauczać mężczyzn, ale nie może nauczać z autorytetem lub nauczać w sposób wynoszący się nad mężczyznami.
Inni twierdzą na podstawie słowa nie pozwalam, że jest to osobista opinia Pawła, ale grecki tekst oraz kontekst wskazuje na ogólną prawdę dla wszystkich.

Struktura gramatyczna wskazuje jednoznacznie na to, że Apostoł Paweł w tym zdaniu zabrania kobietom dwóch różnych rzeczy: nauczania oraz wynoszenia się nad mężczyznami lub nad mężami. (Grecki wyraz może oznaczać zarówno mężczyznę jak i męża). Rozumienie tekstu tak, że chodzi tylko o nauczanie w sposób wynoszący się jest więc niewłaściwą interpretacją greckiego tekstu. 

Wyraz grecki wskazuje nie na nauczanie w sensie ogólnym, lecz na nauczanie z autorytetem podczas nabożeństwa. Czasownik związany z rzeczownikiem, który w Nowym Testamencie używany jest,
aby określić dokładne przykazanie tego, co Jezus i Apostołowie nauczali. To głoszenie woli Bożej z autorytetem (gr.: didaskalia, por. 1 Tym. 4:11; 6:2; 2 Tym. 2:2; Tut. 1:11; Dz. Ap. 2:42; Rz. 12:7).
Prowadzenie takiego nauczania jest przeznaczone tylko dla poszczególnych wybranych i powołanych osób, nie dla każdego (1 Kor. 12:28-30; Ef. 4:11). W kościele nie każdy może nauczać, tylko ci, którzy zostali powołani, co Kościół musi rozpoznać, oraz którzy są przygotowani, czyli posiadają wiedzę i są w stanie wykładać innym (dar nauczania). (1 Tym. 5:17; 2 Tym. 2:2). Zadaniem nauczyciela w Kościele jest, aby przekazać nauczanie apostolskie dalej, aby nauczać wiernych Słowa Bożego, oraz jego zastosowania w codziennym życiu (por. Ef. 4:11-16).
Nauczanie Kościoła zawsze ma autorytet, co oznacza też pewną formę władzy nad innymi chrześcijanami (1 Tes. 5:12; Hb. 13:17). Na podstwie listów Apostoła Pawła wnioskujemy jednoznacznie, że tylko apostołowie i starsi zboru mają taki autorytet (1 Tym. 3:5; 5:17).
Z listów Apostoła wyraźnie wynika, że kobieta nie może być starszym więc nie może sprawować autorytetu nad całym kościołem lub nad mężczyznami w kościele.
Tekst mówi tu wyraźnie o sytuacji w Kościele, Paweł nie zabrania kobietom rządzić mężczyznami w sensie politycznym lub w szkolnictwie itp.

Kobieta nie może nauczać w formalnych kontekstach nauczania Kościoła, czyli podczas nabożeństwa lub w innych formalnych sytuacjach i przy tym nie może nauczać Pisma Świętego, teologii. Paweł nie pisze o nauczaniu w innych kontekstach lub jeśli chodzi o inne tematy, dziedziny.
Dlatego jasnym jest, że Apostoł nie twierdzi, że mężczyzna nigdy nie może się czegoś nauczyć od kobiety, sam Tymoteusz pobierał nauki u swojej babci (2 Tym. 1:5).Paweł pozwala kobietom nauczać inne kobiety (Tyt. 2:3-4), ale zabrania im nauczać mężczyzn.
W innych miejscach czytamy, że małżonkowie Pryscylla i Akwila razem nauczali Apollosa (Dz. Ap. 18:26), lub o kobietach prorokujących (Dz. Ap. 21:9; 1 Kor. 11:5) oraz pełniących inne służby (Rz. 16:1-3; Fil. 4:2).
Kobieta może też korygować lub napominać mężczyznę, ważna jest tylko sytuacja i kontekst: nie podczas publicznego nabożeństwa lub innych sytuacji publicznego nauczania.

w. 13-14
Chrześcijanie często zadają sobie pytanie: czy wszystko, co czytamy w Biblii, w ten sam sposób obowiązuje do dzisiaj jak obowiązywało pierwszych chrześcijan. Musimy mieć świadomość, że pewne sprawy w Nowym Testamencie są związane z kulturą, np. święty pocałunek, o którym Apostoł pisze do Koryntian (1 K. 16:20). Z drugiej strony nie oznacza to, że teksty zawierające elementy kulturowe nie obowiązują nas.

Jedynie kontekst może nam pomóc zrozumieć ten trudny werset we właściwy sposób. Ewa nie jest typem kobiety, która naucza fałszywej nauki, lecz raczej jest typem kobiety, która słucha fałszywego nauczania. Ewa nie nauczała w raju, lecz słuchała, czego wąż jej nauczał fałszywie o Bogu.

Apostoł Paweł odwołuje się do początku stworzenia, gdzie najpierw Adam został stworzony a dopiero potem Ewa. Adam nadał imię Ewie, co oznacza autorytet, ale też podkreśla różność, Adam i Ewa są równi, oboje stworzeni, jako człowiek na obraz Boga, ale są też różni i mają różne role.
Oczywiście mógłby Bóg stworzyć Ewę razem z Adamem, obu jednocześnie z gliny, ale nie uczynił tego, lecz stworzył Ewę z żebra męża, ponieważ taki był Jego zamysł. Ta kolejność w wyraźny sposób wskazuje na porządek w stworzeniu, który nie powstał dopiero po upadku w grzech, ani nie był wymysłem człowieka (mężczyzny), lecz jest to Boży porządek, którego nie możemy kwestionować (1 Mj. 2:18; 1 Kor. 11:9). Grecki tekst w argumentacji Pawła podkreśla kolejność: Najpierw Adam, potem Ewa. Z tego wynika tu i w 1 Kor. 11:3-11 logiczny wniosek, że porządek stworzenia (świata) oznacza, że mąż jest głową żony.
Różnica ról więc nie jest skutkiem upadku, lecz jest porządkiem stworzenia, dlatego dotyczy wszystkich. Z tego powodu nie można w żaden sposób twierdzić, ze różne role mężczyzny i kobiety oraz zakaz nauczania przez kobiety jest sprawą kultury I wieku. Możemy uwzględniać kulturę w naszym życiu lub praktyce Kościoła, ale tylko jeśli nie zaprzecza to Bożemu porządkowi stworzenia, który został objawiony w Piśmie Świętym.

w. 14
Ewa zgrzeszyła, ale Adam stał obok i nic nie powiedział, nie skorygował swej żony. Adam nie spełnił swego obowiązku, jako głowa swej żony, dlatego jego grzech jest w pewnym sensie większy. Podobny problem istniał w Efezie i w Koryncie: kobiety były (być może pod wpływem popularnego w tych czasach feminizmu) bardzo aktywne w społeczeństwie i także w kościele, a mężowie widocznie nie działali i nie korygowali ich. Jeśli żona grzeszy, a mąż to widzi i nic nie robi, tak samo grzeszy, gdyż zamiast być głową żony, sam jej ulega.
Pierwszy grzech więc nie był tylko grzechem Ewy, lecz stanowił nieposłuszną zamianę ról: Ewa przejęła inicjatywę, zdecydowała, a Adam milczał i akceptował wszystko, co zrobiła. Adam akceptował to, że wąż, zamiast niego, stał się przywódcą Ewy. Adam i Ewa razem oboje zgrzeszyli.
Problemem było, że Ewa zainicjowała słuchanie węża. Zaprzeczyła przez to swojemu miejscu i nie uznała, że mężczyzna ma się troszczyć o nią. Tu Apostoł Paweł nie pozwala, aby kobiety w Efezie głosiły swoją niezależność od mężczyzn. Jeśli kobiety zaczynają w kościele nauczać mężczyzn, czynią ten sam błąd jak Ewa w raju, mianowicie odwrócenie ról, które Bóg dał w stworzeniu.

w. 15
Werset 14 podaje pierwszy argument na to, co Apostoł głosił w w. 12. Werset 15 podaje drugi argument.
To, że nie można odwrócić ról porządku stworzenia też oznacza, że kobieta a nie mężczyzna rodzi dzieci. Kobieta ma przez to niesamowity przywilej: może być matką i nosić dziecko przez dziewięć miesięcy w swoim ciele. Mężczyzna nigdy nie może tego doświadczyć.

Stwierdzenie, że kobieta otrzyma zbawienie przez macierzyństwo jest trudne i było podstawą wielu różnych teorii. Jedynie samo Pismo Święte może wyjaśnić znaczenie. W tym celu należy wrócić do pierwszej księgi Biblii. Wersety 13-14 stanowiły bardzo krótki komentarz do I Mojż. 1-2., werset 15 nawiązując do I Mojż. 3-4. Szczególnie należy brać pod uwagę I Mojż. 3:15-16:
15 I ustanowię nieprzyjaźń między tobą a kobietą, między twoim potomstwem a jej potomstwem; ono zdepcze ci głowę, a ty ukąsisz je w piętę.
16 Do kobiety zaś rzekł: Pomnożę dolegliwości brzemienności twojej, w bólach będziesz rodziła dzieci, mimo to ku mężowi twemu pociągać cię będą pragnienia twoje, on zaś będzie panował nad tobą.

Są to słowa, które Bóg wypowiedział do Adama i Ewy zaraz po grzechu. Są słowami sądu ale i nadziei. Z łona matki Ewy ostatecznie narodzi się Mesjasz, który zbawi świat od gniewu spowodowanego przez ich grzech.
Ewa została stworzona z mężczyzny przez Boga, teraz sama stworzy, razem z Bogiem, syna, następnego mężczyznę (I Mojż. 4:1). Każde narodzenie niemowlęcia jest znakiem nadziei i łaski Bożej. Karą za grzech była śmierć, ale Bóg chce dać życie a matka może grać w tym ważną rolę.
W tym kobieta doświadcza skutków grzechu: rodzi dzieci w wielkich bólach. Także potem matka cierpi, Ewa straciła Abla przez morderstwo Kaina, i straciła Kaina, ponieważ został wygnany (1 Mj. 3:16; 4:1-7, 25).  


Paweł pisze, że kobiety dostąpią zbawienia (lub: uratowania) przez macierzyństwo. Nie może to oznaczać, że przez samo rodzenie dzieci, kobieta jest pojednana z Bogiem, gdyż byłoby to najwyraźniej wbrew nauczaniu Pisma Świętego, że tylko z łaski przez wiarę jesteśmy zbawieni (np. Ef. 2:8-).
Pawłowi chodzi tu o uświęcenie, jak też pisze w Liście do Filipian:
Przeto, umiłowani moi, (…) z bojaźnią i z drżeniem zbawienie swoje sprawujcie (Fil. 2:12).
Uświęcenie należy nierozerwalnie do zbawienia, gdyż bez uświęcenia nikt nie dojdzie do Boga (Heb. 12:14). Warunkiem, który Paweł stawia nie jest rodzenie dzieci, lecz trwanie w wierze i miłości.
Akceptowanie swojej roli, jako kobiety i matki należy do uświęcania życia, tak samo jak bycie głową i przywódcą należy do uświęcania życia w przypadku mężczyzny.

Paweł naucza kobiety: nie rywalizujcie z mężczyznami! Każdy ma swoją rolę, mężczyzna jest przywódcą w kościele i w małżeństwie, ale kobieta może coś uczynić, czego żaden mężczyzna nie może: rodzić dzieci, wspólnie z Bogiem ‘stworzyć’ człowieka.
W żaden sposób nie można twierdzić, że Biblia uczy, że kobiety są rodzajem ludzi drugiej kategorii, jak nauczali niektórzy rabinowie I wieku oraz też późniejsi ojcowie kościoła. Postawa Jezusa wobec kobiet jest jednoznaczna i wbrew zwyczajom i kulturze. Poza tym, Bóg zdecydował, że nie mężczyźni, lecz kobiety były pierwszymi świadkami zmartwychwstania Jezusa, to one jako pierwsze mogły głosić, że Jezus żyje.




09 January 2018

08 January 2018

List do Hebrajczyków 4,14-16



Jeśli więc mamy tak wielkiego arcykapłana, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Boga, trzymajmy się mocno wyznania wiary. Nie mamy bowiem arcykapłana, który nie mógłby współczuć w naszych słabościach, lecz podobnie jak my doświadczonego we wszystkim, oprócz grzechu. Śmiało więc zbliżajmy się do tronu łaski, abyśmy we właściwym czasie otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę pomocy.

Jezus nazwany został arcykapłanem. Kim był arcykapłan? W czasach Starego Testamentu
działało wielu kapłanów w świątyni w Jerozolimie. Ich zadaniem było składanie ofiar w imieniu ludzi: ofiar za grzechy, ofiar dziękczynnych i innych. Jeden z kapłanów – najwyższy kapłan – nazywany był arcykapłanem.
W jednym z najważniejszych świąt żydowskich - Dniu Pojednania (Jom Kippur) arcykapłan wchodził do najświętszego miejsca w świątyni gdzie stała arka przymierza. Był to jedyny raz w roku, kiedy mógł on wejść do najświętszego miejsca. Arcykapłan kropił wtedy krwią kozła ofiarnego Arkę Przymierza, dokonując w ten sposób przebłagania za grzechy ludu i swoje. (por. Ks. Kapłańska 16).
Ta ofiara nie była wystarczająca, aby przebłagać grzechy ludzkie. Dzień Pojednania i kult ofiarny wskazuje na ostateczną, wystarczającą ofiarę za grzechy: śmierć Jezusa Chrystusa na krzyżu.
W czasach Starego Testamentu ciągle na nowo należało składać ofiary za grzech i co roku następował Dzień Pojednania. Tak działo się do momentu śmierci Jezusa na krzyżu jako doskonałej ofiary za nasze grzechy. Jezus ostatecznie dokonał przebłagania za grzechy spełniając Dzień Przebłagania. Składanie ofiar oraz świątynia stały się już nie potrzebne.

Podobnie jak arcykapłan w świątyni izraelskiej przechodził przez różne pomieszczenia świątyni aż do najświętszego miejsca, tak Jezus szedł przez niebiosa do najświętszego miejsca, do samego Boga Ojca.
W czasach Starego Testamentu tylko arcykapłan mógł raz w roku wejść do najświętszego miejsca aby stanąć przed obliczem Boga. Chrystus przez swą ofiarę natomiast przygotował nam drogę do Boga, do Jego tronu. Z Chrystusem możemy bezpośrednio stanąć przed Jego obliczem.

Autor listu do Hebrajczyków przypominając nam o fakcie posiadania przez nas doskonałego Arcykapłana, Jezusa, który przetarł dla nas drogę do Boga Ojca, jednocześnie napomina czytelników, aby się trzymali mocno wyznania wiary. Wyznanie wiary nie jest tu dalej konkretnie określone, ale z całości listu możemy wnioskować, co autor miał na myśli. Jest to wyznanie, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym, że Jego ofiara na krzyżu jest wystarczająca, aby zadośćuczynić nasze grzechy i pojednać nas z Bogiem.
Trzymanie się wyznania wiary nie oznacza tylko posiadania wiary, ale aktywne życie wiarą, głębokie pragnienie życia z Jezusem i pełne powierzenie Jemu swego człowieczego życia we wszystkich jego aspektach.

Jezus jest Synem Bożym, jest Bogiem. Jednocześnie stał się człowiekiem. Będąc człowiekiem współodczuwał wszystkie nasze słabości, doświadczył wszystkiego czego my doświadczamy, oprócz naszych grzechów.
Nie chodzi o słabości fizyczne, lecz o wszelkie pokusy spotykające człowieka. Nasze słabości sprawiają, że ciągle popadamy w grzech. Czasami nieświadomie, czasami zupełnie świadomie. Pokusa okazuje się niejednokrotnie tak silna, że poddajemy się, nie będąc w stanie się jej przeciwstawić.

Jezus doskonale zna ludzkie słabości.
On podczas swojego ziemskiego życia głośno wołając, ze łzami zanosił błagania i prośby do Tego, który mógł go ocalić od śmierci, i został wysłuchany z powodu swojej uległości. Chociaż był Synem, przez to, co wycierpiał nauczył się posłuszeństwa. (Hebr. 5,7).

Jezus stał się człowiekiem, takim jak my, poznając wszystkie słabości i problemy ludzkie, współczuł nam ludziom. On wie naprawdę z własnego doświadczenia jak się czujemy. On rozumie nas doskonale w trudnych dla nas chwilach, kiedy już nie możemy znaleźć żadnego rozwiązania z rozpaczliwej sytuacji, kiedy bezsilnie płaczemy w naszym cierpieniu i lęku. Pociechą dla nas wierzących jest to, że mamy prawo, przywilej przychodzenia do Niego, zwracania się do Niego, kiedy jest nam trudno być posłusznymi Słowu Bożemu. Nie ma wątpliwości, że On nas zrozumie, bo i On doświadczył ludzkich słabości. On też jest jednym z nas, Jezus jest też człowiekiem.
Jezus sam nie uległ grzechowi, doznał jednak pokuszenia grzechu i musiał z nim ostro walczyć (por. np. Ew. Mateusza 4,1-11). Jezus wie co to znaczy być posłusznym, kiedy pojawiają się pokusy.
Zupełnie śmiało i bez obaw możemy przyjść do Jezusa ze wszystkimi naszymi problemami. Możemy mu szczerze wyznać nasze grzechy. Jezus nas rozumie i jesteśmy cenni dla niego, czego dowodem jest Jego ofiara na krzyżu, skutkiem której stało się otrzymanie przebaczenia naszych grzechów.

W czasach Starotestamentowych tylko arcykapłan mógł wejść do najświętszego miejsca w świątyni, miejsca gdzie przebywał Bóg, gdzie stała arka przemierza, tron Boży.
Inni ludzi, a nawet inni kapłanie nie mogli tam wejść z powodu ich grzechów.
Śmierć Chrystusa na krzyżu sprawiła ostateczne przebłaganie za grzechy. W momencie kiedy Jezus umierał, zasłona w świątyni rozdarła się na dwie części, od góry aż do dołu (Ew. Marka 15,38). To oznacza, że od tego momentu każdy może mieć dostęp do najświętszego miejsca. Każdy wierzący, a nie tylko arcykapłan raz w roku.
W naszym tekście czytamy co to oznacza dla wierzącego: Śmiało więc zbliżajmy się do tronu łaski, abyśmy we właściwym czasie otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę pomocy. Śmiało, bez wstydu i lęku, możemy zbliżać się do Boga samego.

Fakt, że Chrystus siedzi po prawicy Boga Ojca (Hebrajczyków 1,3) czyni z tronu Boga tron łaski. Boży gniew za ludzki grzech nie dotyka już ludzi wierzących w Chrystusa. Możemy przez wiarę z łaski przyjść do Boga. Łaska to dar przebaczenia, pojednania z Bogiem. Nic nie musimy czynić, tylko uwierzyć.
Jeśli wierzymy, to znaczy, jeśli żyjemy z Chrystusem, nie mamy powodów, aby się bać Boga. Mimo naszych grzechów nie musimy mieć powodów do lęku. Chrystus zapłacił swoją ofiarą na krzyżu za każdego wierzącego.
Dzięki Chrystusowi i jego dziełu możemy śmiało i bez leku zbliżać się do tronu Bożego. Nie potrzebujemy już innych pośredników, aby przyjść do Boga czy do Jezusa. Nie potrzebujemy także specjalnych sakramentów lub innych czynności, aby móc zbliżyć się do Boga. Każdy wierzący może osobiście i bezpośrednio przychodzić do samego Boga.
To jest Ewangelia, Dobra Nowina: Bóg nie jest daleki i nieosiągalny, On jest całkiem blisko nas. Bóg przyjmuje nas w swojej łasce przez Chrystusa.