Studium Biblijne
1 Gdy Izrael był młody, pokochałem go i z Egiptu powołałem
mojego syna. 2 Im częściej odzywałem się do nich, tym dalej oni
odchodzili ode mnie; składali ofiary Baalom i kadzili bałwanom.
3 A przecież to Ja sam uczyłem Efraima chodzić, brałem ich
na swoje ramiona, lecz oni nie wiedzieli, że to Ja ich leczyłem, 4
przyciągałem ich więzami ludzkimi, powrozami miłości, i byłem dla nich jak ten,
który podnosi niemowlę do swojego policzka, i nachylałem się do nich, aby ich
nakarmić.
5 Wrócą do ziemi egipskiej, i Assur będzie ich królem, bo
nie chcieli się do mnie nawrócić. 6 Dlatego miecz będzie szalał w ich miastach, połamie ich
zasuwy i wysiecze ich w warowniach. 7 Bo mój lud uporczywie trwa w odstępstwie ode mnie, a
chociaż wzywają Baala, jednak im nie pomaga.
8 Jakże mógłbym cię porzucić, Efraimie, zaniechać ciebie,
Izraelu? Jakże mógłbym zrównać ciebie z Adam, postąpić z tobą jak z Seboim?
Zadrżało we mnie serce, byłem do głębi poruszony. 9 Nie
wyleję mego srogiego gniewu, nie chcę ponownie zniszczyć Efraima, bo Ja jestem
Bogiem, a nie człowiekiem, jestem pośród ciebie jako Święty i nie przychodzę,
aby niszczyć.
10 Pójdą za Panem, który jak lew zaryczy, a gdy tak
zaryczy, dzieci z drżeniem przybiegną od zachodu. 11
Przylecą z drżeniem jak ptaki z Egiptu i jak gołębie z ziemi asyryjskiej; i
pozwolę im znowu mieszkać w ich domach - mówi Pan.
Ozeasz był prorokiem w północnym Izraelu w VIII wiek
p.n.e, okresie wyjątkowo niespokojnym.
Mocarstwo Asyrii było coraz silniejsze i podczas życia Ozeasza północne
królestwo Izraela zostało wyprowadzone do Asyrii.
To oraz wygnanie babilońskie, podczas którego południowy
Izrael (Juda) został wyprowadzony (586 p.n.e.) było karą Bożą za grzechy
Izraela.
Ozeasz i inni prorocy wielokrotnie ostrzegali, że jeśli
Izrael się nie nawróci, nastąpi kara.
Po poprzednich rozdziałach w których Ozeasz mówił o
grzechu Izraela i prorokował karę, w tym rozdziale znajdujemy coś nowego. W
środku tego grzechu i tych zagrożeń, kary, jest też miejsce na nadzieję,
ponieważ Bóg jest Ojcem, kochającym swe dzieci.
Bóg jest miłością. Bóg pokochał Izraela, kiedy jeszcze
był w niewoli egipskiej i wyprowadził go z niej.
Mojżesz oznajmia, że Izrael jest synem pierworodnym,
i dlatego Faron powinien go wypuścić (Ks. Wyjścia 4,22-23). Podczas gdy faraon
nie spełnia nakazu samego Boga, Bóg sam wyzwala swego syna z ciemności
Egiptu.
Wyjście z Egiptu stanowi początek istnienia Izraela jako
narodu. Izrael był jak niemowlę, całkowicie zależne od troski rodziców.
Bóg wołał Izraela z ciemności egipskiej, i wyprowadził do
ziemi obiecanej, płynącej mlekiem i miodem. Bóg Ojciec pragnie dać tylko to co
najlepsze swemu dziecku.
Potem wiele razy Bóg przywoływał Izraela do siebie, ale
on wolał ufać bożkom z kamienia i drewna, martwym posągom, bez miłości i
emocji. Izrael zamienił żyjącego Ojca, Który daje życie na kawałek drewna i
kamień. To odrzucenie Boga i Jego miłości. Izrael jest jak dziecko, pragnące
chodzić własnymi drogami, które w bezczelny sposób odrzuca rodziców,
niewdzięczne za to wszystko co zrobili dla niego.
Bóg opisuje, jak uczył Izraela chodzić, jak ojciec uczy
swoje dziecko pierwszych kroków.
Bóg brał Izraela w ramiona, jak ojciec, lub matka, bierze
dziecko w ramiona, aby go pocieszyć, przytulić, ochronić. Podobnie Bóg przytulał
Izraela.
Potem język jest jeszcze bardziej czuły. Bóg podnosi Izrael jak niemowlę, do swego
policzka (w. 4). Spróbujmy sobie to wyobrazić: ojciec, który trzyma swoje
niemowlę na rękach, przytula je trzymając do swojego policzka. To niezwykle
wzruszający, pełen miłości obraz. Taki jest nasz Bóg Ojciec.
Bóg nie jest absolutnym niedotykalnym monarchą lub
cesarzem, bezwzględnie czyniącym co zechce, pozostającym z daleko od zwykłych
ludzi. On jest kochającym Ojcem, Który cierpi, kiedy Jego dzieci odwracają się
od Niego.
Łatwo wskazywać na Izrael, wytykając mu jak niewdzięcznym
jest narodem, ale tak naprawdę historia Izraela to historii ludzkości, to nasza
historia. Nie Izrael, ale ja jestem pozbawiony wdzięczności. Ja odchodzę ciągle
od Boga. To mnie Bóg w Jezusie Chrystusie zbawił z ciemności egipskiej,
mianowicie z więzów grzechu i panowania szatana.
Grzech ma konsekwencje. Bóg wołał wiele razy, ale Izrael
nie chciał słuchać. Wtedy Bóg karze go, Izrael wraca do ziemi egipskiej, i
Asur będzie ich królem (w. 5). Skoro Izrael sam wybrał drogę przeciwko
Bogu, doświadczy ciemności i cierpienia. Asyria przybędzie, aby go zniszczyć.
Kara jest straszna, ponieważ grzech ma konsekwencje. Kara nie pokazuje, że Bóg jest tak bezwzględny,
ale kara wskazuje na straszną naturę człowieka, ciągle grzeszącego przeciwko
Bogu.
Kara nie jest końcem, nawet w strasznej sytuacji, w
której Izrael się znalazł pod panowaniem Asyryjczyków, jeszcze jest nadzieja.
Konieczność kary nie jest radością dla Boga, podobnie jak
dla ojca, który musi ukarać swoje dziecko. Czytamy o głębokich emocjach Boga
wobec Izraela (w. 8-9). Bóg cierpi, ale mimo wszystkich strasznych grzechów,
mimo odrzucenia Go, Bóg nie chce odrzucić i zniszczyć Izraela. Podobnie jak
ziemski ojciec, który mimo wszystkich strasznych rzeczy dokonanych przez syna
nie może o nim zapomnieć.
Bóg nie chce zniszczyć Izraela jak Sodomę i Gomorę. Adam
(właściwie Adma) i Seboim były miastami zniszczonymi razem z Sodomą i Gomorą, i
stały się symbolem kary za grzechy (Ks. Powt. Prawa 29,22-23; Izajasz 1,9).
Serce Boże zadrżało (w. 8b), to bardzo mocny,
emocjonalny język. Miłość Boża jest tak wielka, że nie chce całkowicie
zniszczyć Izraela. Zostaje on ukarany, ale cały gniew Boży nie został na nich
wylany. Wylanie całego gniewu Bożego na ziemię, byłoby równoznaczne z tym, że
przestałaby istnieć. Tak wielki jest grzech człowieka i tak wielka jest Boża
Miłość.
Bóg jest święty (Ks. Liczb 23,19),i w związku z tym nie
może akceptować grzechu. Bóg wycofuje się, aby Jego świętość nie została
zniszczona.
Sytuacja Izraela wygląda beznadziejnie. Bóg wprawdzie nie
do końca ich zniszczy, ale jeśli się wycofa, to Izrael musi żyć bez Boga. Bóg
rozwiązał to poprzez swego jedno rodzonego Syna Jezusa Chrystusa, który poniósł
ostateczną karę za nasze grzechy zapewniając znowu dostęp do Boga.
Wtedy staje się prawdą co czytamy w następnych wersetach,
mianowicie, że Izrael może wrócić z Asyrii, jak kiedyś mógł wyjść z ciemności
egipskiej (por. w. 5).
Jezus mówi o Bogu Ojcu, pierwsi chrześcijanie wołają do
Boga: Abba, Ojcze. Ale nie jest to coś nowego w Nowym Testamencie. Bóg
Nowego testamentu jest tym samym Bogiem, którego widzimy w starym Testamencie.
Bóg jest kochającym Ojcem, który chce, żebyśmy nie ginęli, lecz żyli z nim, jak
dziecko żyje ze swoim ojcem.
Warunkiem jest jednak powrót do Niego.
W Nowym Testamencie Jezus mówi w szokujący sposób o tym,
jak wielka jest miłość Boga Ojca do nas w znanej przypowieści o synu
marnotrawnym (Ew. Łukasza 15,11-32) W
niej definiuje pojęcie Boga Ojca. Pasterz, który szukał owcy, kobieta
która szukała monety (Ew. Łukasza 15,1-10), to właściwe całkiem normalne
zachowania. Ale to co uczynił ojciec w tej przypowieści, raczej żaden ziemski ojciec
nie uczyniłby.
Syn w bardzo okrutny sposób obraża swego ojca. Prośba o
połowę majątku oznaczała, że życzył swemu ojcu śmierci. Właściwą reakcją ojca w
kulturze I wieku n.e. było by odrzucenie syna, a nawet groziłaby mu kara
śmierci przez ukamienowanie. Ale ojciec zachowuje się w kontekście tej kultury
w sposób nieodpowiedzialny, wręcz niedopuszczalny: on daje mu wszystko co chce.
Syn traci wszystko i wraca, chcąc być najemnikiem u ojca. W ten sposób chce
spróbować chociaż trochę odpłacić za to co ojcu zabrał. Ojciec widząc go z
daleka biegnie do niego. To ma wyjątkowe znaczenie. Biegający dorosły mężczyzna
w tamtejszej kulturze był zjawiskiem równie szokującym, jak współcześnie
premier pojawiający się w Sejmie w stroju kąpielowym. Bieganie oznaczało w
kulturze I wieku wielki wstyd i brak godności. Jest to następne ‘wariactwo’,
którego ojciec z przypowieści się dopuszcza łamiąc wszelkie reguły ówcześnie
panujące. On nie chce, aby syn pracował dla niego, lecz chce go przyjąć jako
syna, dlatego daje mu najlepsze szaty i swój pierścień (to tak jakby dziś dał
swoją kartę kredytową). Mimo okropnego grzechu, syn otrzymał najlepsze miejsce.
Tak ‘zwariowana’ jest miłość ojca. Taka jest miłość Boga Ojca do nas. Bóg
Ojciec czekał na nas, przybiegł do nas kiedy powróciliśmy (nawróciliśmy się) do
Niego, w Chrystusie dał nam wszystko.
Bardziej obszerne omówienie przypowieści o
marnotrawnym synu: