13 June 2016

Księga Rodzaju 42:1-38


Mozna znalećż artykuł w formacie pdf tu: Rodzaju 42

Pierwsza część opowieści składała się z trzech aktów: w pierwszym akcie, Józef stał się kierownikiem domu Potyfara, w drugim Józef stał się kierownikiem więzienia, natomiast w trzecim kierownikiem całego Egiptu.
Druga część składa się również z trzech aktów, każdy z nich opisuje podróż do Egiptu. Pierwsza podróż braci (42:1-38), druga podróż z Benjaminem (43:1-45:28) i trzecia podróż całej rodziny włącznie z Jakubem (46:1-47:12). W każdej kolejnej z tych trzech podróży, sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna i emocjonalna.

Struktura
w. 1-5              Jakub wysyła swoich synów do Egiptu
w. 6-17            Pierwsza audiencja u Józefa
w. 18-24          Druga audiencja u Józefa
w. 25-28          Podróż powrotna
w. 29-38          Synowie zdają relację Jakubowi


Analiza tekstu

w. 1-5
Józef stał się jedną z najważniejszych osób w Egipcie, miał możliwość zapomnieć o swojej przeszłości (por. 41:51). Od momentu sprzedania go przez braci minęło przynajmniej 20 lat. Józef miał 17 lat, kiedy bracia sprzedali go (37:2) a 30 lat, kiedy Faraon dał mu władzę nad Egiptem (41:46). Potem nastąpiło 7 lat obfitości zanim zaczął się głód.  

Na początku i końcu rozdziału znajdujemy wzmianki o śmierci (w. 2 i 38), w subtelny sposób wskazujące na beznadziejną duchową sytuację rodziny.
Jakub znowu staje się ważnym i aktywnym charakterem w opowieści. Bracia są bierni: w czasie kryzysu (głód) patrzą na siebie i widocznie nie wiedzą, co robić, nie wykazują inicjatywy, aby szukać rozwiązania problemu głodu. Jakub jest głową klanu i mimo podeszłego wieku posiada nadal autorytet.
Tu Jakub jest stanowczy, w przeciwieństwie do sytuacji na początku następnego rozdziału (43:1-11).

Tekst podkreśla, że są oni braćmi Józefa, którego spotykają w dalszej części opowieści, choć nie są tego świadomi. Uprzywilejowane miejsce Józefa, po jego zaginięciu, zajął Benjamin. Jakub nadal preferuje synów Racheli, jego żona Lea i jej synowie nie są tak ważni dla niego.

Tekst mówi o synach Izraela (w. 5). Izrael jest nowym imieniem Jakuba (32:28), ale też oznacza ich tożsamość. Synowie Jakuba/Izraela są praojcami plemienia, z którego w późniejszych wiekach powstanie wybrany naród Izrael. Kiedy czytamy o Jakubie w odniesieniu do Egiptu, narrator używa imienia Izrael.
Z punktu widzenia Egipcjan Izraelici byli tylko jednymi z wielu, którzy przyszli by kupić jedzenie, ale w perspektywie to praojcowie narodu wybranego, potomkowie Abrahama, z którym Bóg zawarł przymierze.

Już dwa razy wcześniej czytaliśmy w Księdze Rodzaju o podróży do Egiptu z powodu głodu: Abraham (12:10) i Jakub (26:1) też uciekli z Kanaanu do Egiptu z tego powodu.

w. 6-10
Józef jest wielkorządcą Egiptu (starożytna funkcja wezyra), ale jego działanie, co widoczne jest w tym i następnych rozdziałach, pokazuje, że jest też zarządcą swej rodziny. Jego rodzina kłania się mu wyrażając szacunek. Józef zarządza w taki sposób, że nastąpi pojednanie w rodzinie.

Wielu głodnych ze wszystkich stron świata udawało się do Egiptu, aby kupić jedzenie. To wyjątkowe, że bracia otrzymali audiencję u wezyra, zamiast u urzędnika niższego rangą. Fakt, że Józef ich w ogóle rozpoznał wśród tylu kupców z wielu krajów, wskazuje na zrządzenie Boga, który kierował sytuacją tak, by Józef ujrzał ‘przypadkiem’ swoich braci.
Bracia oddali mu głęboki pokłon. Bóg zaczyna spełniać sny Józefa (37:7, 9-10; 41:32). Ale jeszcze nie w pełni, w śnie Józefa było 11 braci oraz jego ojciec i matka, którzy oddali mu pokłon.
Okazuje się teraz, że sen powiedział więcej niż tylko to, że bracia oddają mu pokłon. Józefowi śniło się, że snopy zboża oddały mu pokłon (37:7), a właśnie z powodu zboża, bracia oddają mu pokłon. Zboże staje się symbolem Bożej opatrzności.

Józef rozpoznał braci, ale bracia nie rozpoznali jego. Rozpoznanie było słowem kluczowym w scenie, w której bracia oszukują Jakuba (37:32-33). W całej scenie widzimy kontrasty między wiedzą i brakiem wiedzy, poznaniem i brakiem poznania.
Józef udawał obcego, dosł.: czynił siebie nierozpoznawalnym wobec nich (w. 7). Wyraz tłumaczony jako udawać obcego stanowi po hebrajsku grę dźwięku z wyrazem zmówić się (37:18); wyraz ten różni się tylko jedną literą.

Mężczyźni, którzy sprzedali swojego brata nie są godni zaufania, dlatego Józef nie ujawnia się, co oznacza, że ma władzę nad nimi i jest w stanie nimi manipulować i kierować.
Tekst nie wyjaśnia, dlaczego Józef rozmawiał z nimi szorstko. Z pewnością bracia nie zasłużyli na lepsze traktowanie. Z ludzkiej perspektywy, Józef miałby prawo zemścić się na nich.  
Czytając tylko werset 7 można by wnioskować, że Józef chciał się zemścić, ale następne wersety wyjaśniają, że chodzi o coś innego. Być może Józef chciał ich też ukarać, ale z pewnością chciał ich przetestować i czegoś nauczyć.
Pojawienie się braci może otworzyć perspektywę na pojednanie się, ale tylko pod warunkiem, że bracia się zmienili. To właśnie Józef chce sprawdzić. Przez swoje pytania zmusza ich do autorefleksji, konfrontując z ich własnymi grzechami.
Bracia pojawili się bez najmłodszego Benjamina. Józef chce wiedzieć, czy Benjamin żyje. Skoro bracia sprzedali go, nie wiadomo, co uczynili Benjaminowi.

Nasz charakter ma wpływ na to, w jaki sposób interpretujemy Biblię. Józef mógł wnioskować, że nareszcie nadszedł czas spełnienia snów. Gdyby Józef cały czas żył w rozgoryczeniu z powodu tego, co bracia mu w przeszłości zrobili, mógłby wnioskować, że nagłe ich pojawienie się w Egipcie, jest znakiem, że Bóg nareszcie daje mu możliwość, aby się zemścić i skorzystać ze swojej pozycji. Mógł zinterpretować sny, które miał wcześniej, jako rodzaj zemsty i kary dla braci.
Józef miał jednak inny charakter, co wpłynęło na sposób, w jaki ich potraktował; nie była to zemsta, lecz sprawdzenie, czy bracia się zmienili.
Musimy zawsze być ostrożni z interpretacją. Możemy zawsze znaleźć jakiś tekst biblijny, jako podstawę do naszego działania, ale pytaniem jest, czy traktujemy Biblię we właściwy sposób i zgodnie z całym jej kontekstem.

Następuje dialog między Józefem a braćmi, który na pierwszy rzut oka wygląda na polityczne przesłuchanie, ale ma on głębsze znaczenie. To pierwszy z kilku dialogów między Józefem a jego braćmi, a każdy następny jest coraz bardziej emocjonalny i zawiera więcej napięcia.

Józef przypomniał sobie sny (w. 9). Taka wzmianka to rzadki przypadek w biblijnych opowieściach. Wcześniej czytaliśmy, że Józef zapomniał o swoich doświadczeniach w domu swego ojca (41:51), ale konfrontacja z braćmi powoduje, że wszystko sobie przypomina.
Józef też rozumie, że chodzi o coś więcej. Bóg wszystkim pokierował tak, że Józef teraz może uratować rodzinę, od głodu, ale i od nienawiści i grzechu.

Józef oskarża ich, że są szpiegami, aby zmusić ich do wyznania, że mają jeszcze dwóch braci.
Oskarżenie nie jest dziwne; armia egipska kontrolowała ludzi, sprawdzając czy nie są szpiegami. Głodne plemię mogłoby próbować zaatakować miasta, aby zdobyć w ten sposób jedzenie. Egipt zawsze obawiał się ataku mocarstw Hetytów lub Asyryjczyków.

w. 11-13
Wobec Jakuba bracia kłamali w sprawie zniknięcia Józefa (37:18), ale teraz zaczynają być szczerzy.
Deklarując, że wszyscy są synami jednego ojca, w sposób ironiczny więcej objawiają, niż sami wiedzą, podkreślając więzi braterskie między Józefem a nimi.
Pod presją, bracia podają więcej informacji, aby udowodnić, że są niewinni, w ten sposób dając Józefowi informacje, które chce słyszeć.
Józef jednak udaje, że nie wierzy im i powtarza cztery razy swe oskarżenie, aby złamać ich opór (w. 12, 14, 15, 20). To metody przesłuchania, które używane są aż do dzisiaj.
  
Napięcie rośnie i bracia są pod coraz większą presją. Józef twierdzi, że albo są szpiegami, więc kłamią, co oznaczałoby, że ich relacja o młodszym bracie też jest kłamstwem. Albo mówią prawdę, ale wtedy muszą udowodnić to przyprowadzając młodszego brata do Egiptu.

w. 15-16
Józef pokazuje, że traktuje sytuacje poważnie, poprzez przysięgę na życie króla, jak było to w zwyczaju w starożytności (por. 2 Sam. 15:21). Bracia są podejrzani, dopóki nie udowodnią, że są niewinni.
Oskarżenie jest, co prawda fałszywe, ale bracia powiedzieli tylko połowę prawdy o Józefie. (w. 13).

Józef dał ich pod straż na trzy dni (w. 17), co znaczy, że zostaną uwięzieni. Nie wiemy, czy to to samo więzienie, w którym Józef spędził wiele lat, ale faktem jest, że bracia teraz doświadczą tego, czego Józef przez wiele lat musiał przez nich doświadczać. Niewątpliwie było to straszne doświadczenie dla nich. Z pewnością doświadczali niepewności, co się z nimi teraz stanie i czy kiedykolwiek będą mogli wrócić do ojca, do swoich rodzin i kraju. Józef doskonale znał taką beznadziejną sytuację z własnego doświadczenia.
Nie było to jednak karą dla nich, lecz miało na celu, aby zrozumieli, jak poważny jest ich grzech i jakie są jego skutki.
Józef nie zamyka ich na dłuższy czas, ponieważ ich rodziny przeżywają głód a droga do Kanaanu zajmuje ok. 1 tygodnia.

Rzeczywiście bracia zaczynają rozumieć, że grzech ma konsekwencje, i traktują te wydarzenia, które ich spotykały, jako Bożą karę. Józef widząc, że bracia nie zatwardzili swoich serc, lecz uznali, że zgrzeszyli, cieszy się. To oznacza, że jest nadzieja na pojednanie.

w. 18-24
Kiedy po trzech dniach wychodzą, Józef mówi do nich całkiem innym tonem. Daje im możliwość życia, chociaż jedyną karą dla szpiegów była śmierć. Okazuje się także, że Józef zmienił zdanie, tylko jeden brat musi zostać, podczas gdy reszta może wrócić do Kanaanu. Zamiarem Józefa nie jest zemsta.
Nagle Józef deklaruje, że tak postąpił, ponieważ boi się Boga (w. 18), co musiało być bardzo zagadkowym dla braci. Co ten egipski zarządca i despota, żyjący w kraju, gdzie czci się tysiące bogów, może wiedzieć o prawdziwym Bogu?
W Starym Testamencie bać się Boga oznaczało zawsze zbawiającą wiarę. Bogobojność jest w Starym Testamencie podstawą życia człowieka (np. Przysł. 1:7; Kazn. 12:13). Bogobojny człowiek troszczy się o głodnych i potrzebujących (Job 29:12-13; Prz. 31:20). W języku nowotestamentowym nazywamy to narodzeniem się na nowo.
Po tym wyznaniu wiary Józefa, bracia zaczynają rozumieć, że Bóg kieruje wszystkimi tymi wydarzeniami, Bóg nie zapomniał ich grzechów i On działa.

Teraz bracia zaczynają między sobą rozmawiać, nie wiedząc, ze Józef wszystko rozumie.
W starożytności tłumacze odgrywali ważną rolę. Spotkanie między Józefem a braćmi odbywało się na dwóch poziomach: oficjalny dialog za pomocą tłumacza, ale jednocześnie Józef wszystko rozumiał, co mówią bracia. Oficjalny Józef rozmawia za pomocą tłumacza z cudzoziemcami podejrzanymi o szpiegostwo, ale tak naprawdę on rozmawia ze swoimi braćmi.

Teraz Józef słyszy, co bracia mówią i może się przekonać, ze rzeczywiście nastąpiły zmiany w ich życiu.
Bracia porównują ich obecną sytuację z tamtejszą sytuacją Józefa i wnioskują, że to, co doświadczają teraz jest karą za ich grzechy. Wyznają, że zgrzeszyli i zasługują na karę. To zarazem też wyznanie wiary, że Bóg rządzi światem i karze grzeszników poprzez innych. Co człowiek sieje, to i żąć będzie (Gal. 6:7).
Hebrajski wyraz tłumaczony, jako zgrzeszyliśmy oznacza jednocześnie zgrzeszyliśmy i zostaniemy ukarani.
W rozdz. 37 nie czytamy o tym jak czuł się i co myślał Józef, kiedy został sprzedany, ale teraz słyszymy to z ust braci (por. 37:12-30; por. V Mojż. 3:23; 2 Krl. 1:13).
Teraz dopiero Józef dowiaduje się, że Ruben nie chciał go zabić i nie brał udziału w sprzedaniu go.
Słowa Rubena można tak rozumieć, że uważa, że jest mniej winny, więc nie musi zostać.

Znaki nawrócenia się i pokuty braci bardzo wzruszają Józefa, widzi zmiany w ich postawie dające nadzieję na pojednanie.
W sumie czytamy cztery razy o tym, że Józef się rozpłakał. Po słowach Rubena (42:24), wtedy kiedy ujrzał Benjamina (43:30), kiedy Juda zaoferował siebie (45:2) oraz kiedy spotkał swego ojca po latach (46:29).

Bracia mogą wrócić, tylko jeden musi zostać. Józef wybiera Symeona, bo rozumie, że skoro Ruben, jako najstarszy syn nie był odpowiedzialny za jego sprzedaż, odpowiedzialność spoczywa na drugim synu. Poza tym Symeon był znany ze swego okrucieństwa (por. 34:25; por. 49:5-7).
Wiąże go wiec na ich oczach, aby bracia zrozumieli jak poważna jest sytuacja.

W beznadziejnej sytuacji braci zaczyna się znowu pojawiać nadzieja. Wyszli z więzienia, mogą żyć, mogą (oprócz jednego) wrócić do Kanaanu i otrzymują zboże, konieczne do przeżycia. Braciom groziła śmierć, najpierw przez głód, potem przez Józefa, ale Józef zapewnia ich, że będą żyli.

w. 25-28
Nie czytamy o motywacji Józefa w sprawie zwrotu pieniędzy. Raczej nie jest to kara, bo nie pasowałoby to do jego charakteru. Nie wiadomo, czy chciał, żeby wyglądało to na to, że są złodziejami, czy chciał w ten sposób wyrazić, że byli jego gośćmi, nie chciał otrzymać pieniędzy od swoich braci (por. Przysłów 25:21). Być może stanowi to następny test. W przeszłości pieniądze były ważniejsze dla nich niż życie brata. Józef testuje ich lojalność wobec Symeona. Być może wszystkie te motywy były ważne dla Józefa.
Perspektywa powrotu z Benjaminem nie jest trudna, ale staje się trudna, jeśli jesteś postrzegany, jako złodziej. Józef ma pewność, że wrócą, gdyż on wie, czego bracia nie wiedzą, mianowicie, że okres głodu będzie trwał siedem lat i z pewnością muszą wrócić, aby kupić znowu żywność.

Tekst wyraża, że byli zaszokowani, kiedy odkryli pieniądze. Bracia interpretują wszystko, co się niespodziewanie zdarza, jako działanie Boże, mające na celu ukaranie ich, co wskazuje na to, że ich świadomość grzechu jest coraz większa.  Pierwszy raz bracia wspominają Boga.  Rozumieją coraz bardziej, że Bóg działa w ich życiu a ich grzechy mają konsekwencje.

Józef czyni im coś dobrego, dając im pieniądze, ale bracia nie mogą się nimi cieszyć. Gdyby zdarzyło się to 20 lat temu, cieszyliby się z pewnością, że niespodziewanie mają więcej pieniędzy, podobnie, jak się cieszyli z pieniędzy otrzymanych ze sprzedaży brata. Ale wyraźnie zmienili się, nie są w stanie cieszyć się, lecz coraz bardziej przekonani są o swoim grzechu (w, 28, 35; 43,18).

Józef daje im coś, ale nie są w stanie postrzegać tego, jako błogosławieństwo. Podczas następnego pobytu w Egipcie, Józef zaprasza ich na ucztę (43:18), ale bracia zamiast się cieszyć, obawiają się, że to pułapka. Przez swoje grzechy nie są w stanie tego zrozumieć i widzieć błogosławieństwa.
Bracia są coraz bardziej świadomi, Kim jest Bóg i zaczynają się Go coraz bardziej bać, ponieważ rozumieją, że grzech zawsze ma konsekwencje, a Bóg nie zapomni o ich grzechach.

To skutek grzechu, o czym też czytamy w Księdze Kapłańskiej: Tym, którzy pozostaną przy życiu wśród was, włożę zwątpienie do ich serc w ziemiach ich wrogów, i płoszyć ich będzie nawet szelest zdmuchniętego z drzewa liścia, i będą uciekać jak się ucieka przed mieczem, i będą padać, choć nikt ich nie ściga (Kapł. / III Mojż. 26:36; por. Powt. Prawa / V Mojż. 28:65-67).
Człowiek w grzechu reaguje inaczej. Sprawiedliwy cieszy się z powodu błogosławieństwa i darów, ale grzesznik boi się i spodziewa się pułapki.

Po powrocie, w domu, bracia opowiadają wszystko ojcu; to znaczy, wszystko, co chcą powiedzieć. Nic nie mówią na przykład o tym, że zostali wszyscy przez trzy dni uwięzieni, oraz o tym, że odkryli w workach swoje pieniądze.
Relacjonując wydarzenia, bracia mówią o mężu owej ziemi, nie chcąc wyjaśnić ojcu, że był to najwyższy zarządca Egiptu. Taktycznie nie mówią o tym, że wszyscy zostali uwięzieni przez trzy dni.
Nie wspominają również o ostrzeżeniu Józefa, że zabije ich, jeśli nie przyprowadzą następny raz Benjamina.
Nie mówią, że Symeon został uwięziony, lecz dają wrażenie, że jest honorowym gościem na dworze. Józef mówił, że kwestia przyprowadzenia Benjamina jest kwestią życia lub śmierci, podczas gdy bracia mówią o tym, jakby to było kwestia przywilejów, twierdząc, że jeśli przyprowadzą Benjamina, mogą swobodne podróżować po kraju (w. 34), co znaczy po hebrajsku dosłownie handlować.

Bracia czynią wszystko, aby przekonać swego ojca, aby się nie bał, ale wydaje się, że Jakub nie jest za bardzo przekonany. Faktem jest, że Symeon nie wrócił a następny raz ten mąż owej ziemi chce zobaczyć Benjamina.

Teraz otwierają inne worki i odnajdują tam resztę pieniędzy (w. 35). Do tego momentu Jakub może by we wszystko uwierzył, ale teraz już nie. Jakub wiedział, że bracia nie zawsze byli wiarygodni.
Bracia się bali, ponieważ nowe odkrycie jeszcze bardzie stawia ich w złym świetle, nie tylko jeden z nich, ale wszyscy wyglądają, jak złodzieje. Jeszcze bardziej są świadomi, że Bóg ich karze i sądzi.
Jakub się boi, bo nic już nie rozumie, opowieść braci i wszystkie wydarzenia są dziwne i niepokojące. Zniknięcie Symeona i pojawienie się pieniędzy nie mogą być przypadkiem, czyżby bracia sprzedali Symeona, jako niewolnika? Pieniądze powiększają dystans między braćmi a Jakubem.

Ciekawym jest porównanie reakcji braci na odnalezienie pieniędzy (w. 27-28) i reakcję Jakuba. Bracia rozumieli, że Bóg działa, i ich grzechy mają konsekwencje. Jakub myśli tylko o następnej osobistej klęsce.
W tym rozdziale widzimy trzy różne reakcje na trudności: Józef widzi rękę Boga ku dobremu (por.: 39:2­3, 21‑23; 40:8; 41:16,51‑52). Bracia widzą rękę Boga, aby ich karać za grzechy (42:21‑22, 28), natomiast Jakub widzi w tym po prostu los, który mu przyniesie następne klęski (42:36‑38).

Okazuje się, że Jakub jest w znacznie gorszym stanie duchowym niż jego syn Józef. Dlatego Józef zaczyna funkcjonować, jako głowa i zarządca rodziny. Jakub nic nie czyni, aby nastąpiło pojednanie w jego rodzinie, lecz raczej przyczynia się do tego, że napięcie się powiększa. Józef natomiast przyczynia się do całkowitego pojednania rodziny.
Jako głowa rodziny Jakub ma władzę i autorytet i jest odpowiedzialny za nią, ale nadal duchowo ją niszczy poprzez wyraźne preferowanie synów Rachel. Postawa i zachowanie Jakuba jest destrukcyjna i nie przyczynia się do pojednania.

Mowa Jakuba (w. 36-38) zaczyna się i kończy się litowaniem nad samym sobą. Częściowo można go rozumieć, ale jego postawa jest wyraźnie egoistyczna. Nie wysyłanie Benjamina oznacza śmierć dla Symeona oraz dla całego klanu – śmierć głodową. 
Jakub mówi w taki sposób, jakby miał tylko dwóch synów: Józefa i Benjamina, pogłębiając dodatkowo dystans między nim i synami. Neguje fakt, że synowie Lei są braćmi Józefa i Benjamina. Faworytyzm Jakuba oznacza, że nie przejmuje się zbyt poważnie tym, że Symeon nie wrócił. Z jego punktu widzenia Symeon jest już martwy.
Bracia zbliżają się do siebie przez wszystkie te wydarzenia, następuje uzdrowienie ich relacji, ale Jakub zdecydowanie oddala się od nich.

Jakub oskarża ich teraz otwarcie, że to oni są odpowiedzialni za zaginięcie Józefa (w. 36), a bracia nie zaprzeczają, chociaż wtedy, 20 lat temu, nie przyznali się, lecz zmienili prawdę. To dodatkowy znak zmiany, która nastąpiła w ich sercach; mają coraz większą świadomość własnego grzechu. Już nie myślą tylko o własnej skórze i już nie chcą zatuszować prawdy. Bóg zaczynał działać w ich sercu, i powoli rozumieją swą sytuację.

Ruben podejmuje próbę przekonania ojca, ale jego propozycja nie jest przekonująca. Czy rzeczywiście zabiłby swoich synów za swego półbrata? Poza tym, dlaczego chce ofiarować swoich synów, a nie samego siebie?
Reakcja Rubena jest całkiem inna niż reakcja Judy (43:9). Ruben oferuje swoich synów, a Juda oferuje samego siebie. Ruben nie chce zaryzykować, więc nic dziwnego, że Jakub mu nie ufa. Dopiero, jeśli ktoś stawia samego siebie, jako gwarancję, jest to wiarygodne. Skutek jest taki, że Jakub jeszcze mniej ufa synom.   

Jakub nie chce ryzykować, myśli tylko o sobie. Nie chce wysłać Benjamina do Egiptu, los reszty rodziny jest mniej ważny. Cały czas widać, że preferuje synów Racheli, synowie Lei pozostają na drugim planie. Kiedy Józef zginął, Jakub był w wielkiej żałobie, ponad 20 lat, ale nie reaguje szczególnie na to, że inny syn Symeon nie wrócił z Egiptu.
Jakub nie jest gotów, aby dać swego syna Benjamina, ale to jest dokładnie to, co Bóg od niego oczekuje; Jakub musi oddać Benjamina, aby móc ratować swoją rodzinę od głodu.

Wszyscy są więźniami przeszłości. Bracia boją się ujawnić prawdy, obawiając się, że  spowoduje to jeszcze większą troskę i smutek Jakuba.
Jakub nie ufa swoim synom, zdecydowanie nie chce puścić Benjamina.
Jedynie Józef kontroluje sytuację, ale nie panuje nad swoimi emocjami. Musi zaufać Panu. Spodziewa się, że bracia wrócą, ale stuprocentowej pewności oczywiście nie ma, że bracia rzeczywiście wrócą z Benjaminem.
 

Tematy

Omawiany rozdział przekazuje nam nauczanie dotyczące sprawowania władzy.

Zarządzanie
Podobnie jak pieniądze, władza nie jest czymś złym sama w sobie. Należy rozumieć, czym jest władza, mianowicie jest zarządzaniem w czyiś imieniu. Każda władza jest dana przez Boga. 
Bóg ustanowił człowieka w swoim stworzeniu, aby panował nad stworzeniem (Rdz. 1:26). To panowanie w imieniu Stwórcy, gdyż nie człowiek, lecz Bóg-Stwórca posiada stworzenie. 
Z tego powodu wszelka polityczna i inna władza oraz autorytet na ziemi ostatecznie pochodzi od Boga (Rz. 13:1).

Władza powinna służyć
Władza nie może szukać własnych korzyści (co oznacza korupcję), lecz powinna służyć i pomagać innym. 
Tak samo jak z pieniędzmi, jeśli chcemy je posiadać lub używać dla własnych korzyści, grzeszymy i nie przyniesie nam to błogosławieństwa (por. 1 Tym. 6:9-10; Ez. 34:1-4). 
Józef używał swojej władzy wobec braci, ale nie po to, aby się zemścić, czyli, aby zadowolić swoje pragnienia i pokazać, że teraz on rządzi. Jego zamiarem nie było panowanie nad nimi, lecz uratowanie ich oraz pojednanie się z nimi. Józef działał ku korzyści braci, aby się nawrócili.

Zarządzać i rządzić oznacza służyć tak, jak służył Jezus (Mk. 10:45). Jezus ciągle podkreślał i pokazywał, że Jego sposób rządzenia jest całkiem inny, niż ludzki. 
Jezus używał swojej władzy i mocy, aby pomóc i służyć, podczas, gdy faryzeusze używali swojej pozycji władzy ku własnym korzyściom (Mat. 21:32; 32:1-12) 
Znowu widzimy, że Józef jest typem Chrystusa, pokazującym Boży sposób rządzenia, który jest całkiem inny niż ideał rządzenia, propagowany przez świat.

Duchowe skutki
Józef mógł użyć swojej władzy politycznej, aby wymusić, co chciał, lub aby ukarać braci, ale nie uczynił tego. Chciał, aby bracia sami zrozumieli, co uczynili i wyznali swe grzechy. Wiedział, że nie można w żaden sposób używając mocy i władzy wymusić tego od kogoś. Możesz tylko pomóc, aby ktoś zrozumiał, że jest grzesznikiem, a to wymaga całkiem innego podejścia do człowieka, niż postawa autorytetu. 
Ostatecznie nie ja, lecz Bóg działa w sercu innego człowieka.