15 May 2014

Ew. Mateusza 6:25-34



25 Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się o życie swoje, co będziecie jedli albo co będziecie pili, ani o ciało swoje, czym się przyodziewać będziecie. Czyż życie nie jest czymś więcej niż pokarm, a ciało niż odzienie?
26 Spójrzcie na ptaki niebieskie, że nie sieją ani żną, ani zbierają do gumien, a Ojciec wasz niebieski żywi je; czyż wy nie jesteście daleko zacniejsi niż one? 27 A któż z was, troszcząc się, może dodać do swego wzrostu jeden łokieć? 28 A co do odzienia, czemu się troszczycie? Przypatrzcie się liliom polnym, jak rosną; nie pracują ani przędą.
29 A powiadam wam: Nawet Salomon w całej chwale swojej nie był tak przyodziany, jak jedna z nich. 30 Jeśli więc Bóg tak przyodziewa trawę polną, która dziś jest, a jutro będzie w piec wrzucona, czyż nie o wiele więcej was, o małowierni?
31 Nie troszczcie się więc i nie mówcie: Co będziemy jeść? albo: Co będziemy pić? albo: Czym się będziemy przyodziewać? 32 Bo tego wszystkiego poganie szukają; albowiem Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. 33 Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane.
34 Nie troszczcie się więc o dzień jutrzejszy, gdyż dzień jutrzejszy będzie miał własne troski. Dosyć ma dzień swego utrapienia.


Tekst ten budzi wiele pytań w nas. Czy Bóg naprawdę aż tak troszczy się o wierzących? Przecież wielu chrześcijan żyje w bardzo trudnych okolicznościach.
Należy pamiętać, że nie jest to tekst filozoficzny czy abstrakcyjne omówienie pewnego problemu, lecz Jezus mówi to w konkretny sposób do konkretnych ludzi.

Należy, jak zawsze, czytać tekst w szerszym kontekście. W poprzednich wersetach Jezus mówi o byciu niewolnikiem Pana lub mamony (czyli pieniędzy).
Grecki wyraz użyty w tekście oznacza służenie jak niewolnik, nie jak sługa. Chodzi wiec o całkowitą zależność od pana. Pan (właściciel) jest odpowiedzialny za swoich niewolników, ma obowiązek zapewnić im pokarm, miejsce do spania i wszystko co potrzebne do życia.
Jeżeli jestem niewolnikiem pieniędzy, potrzebuje je i ufam, że pieniądze (i inne materialne rzeczy) zaspokoją moje potrzeby życiowe.
Jeśli jestem niewolnikiem Pana, to ufam, że On się zatroszczy o mnie i da mi wszystko co będzie mi potrzebne.

Pokarm i odzież nie są celami samymi w sobie, lecz nam służą; bez pokarmu i bez odzieży nie jesteśmy w stanie przeżyć.
Życiu, które jest zdominowane przez zmartwienie brakuje czegoś. Jeśli martwimy się o sprawy materialne, brakuje nam pokoju w sercu, który Bóg daje nam przez Jezusa Chrystusa. Oznacza to, że nie rozumiemy jeszcze, czym jest Królestwo Boże.

Dla wielu ludzi jednak sprawy materialne okazują się najważniejsze w ich życiu. Życie, które nie uznaje Królestwa Bożego za najważniejsze, jest życiem materialistycznym.
Wtedy człowiek staje się niewolnikiem mamony, czyli niewolnikiem pieniędzy i materializmu.

Martwiąc się o jedzenie, chcemy mieć pewność, że będziemy mieć codziennie coś do jedzenia i do picia. Ptaki też potrzebują swojej codziennej porcji jedzenia, a Jezus pokazuje, że Bóg się o nie troszczy. Należy dobrze rozumieć: nie oznacza to, że Bóg włoży ptakom jedzenie do dziobów; same muszą szukać jedzenia lub je upolować. Ale to Bóg zapewnia im jedzenie, które są w stanie znaleźć. Muszą w ten sposób pracować na swój pokarm, podobnie człowiek musi pracować, aby zapewnić sobie to co mu potrzebne do życia.
Bóg, Stwórca, zaopatruje ptaki, które stworzył, a tym bardziej zaopatrzy człowieka, którego stworzył na swój obraz. Bóg troszczy się o całe stworzenie ale człowiek ma szczególne miejsce w stworzeniu (por. Ks. Rodzaju 1,26-28; 2,19-20).

Dlaczego więc się martwić? Przez martwienie się nie przedłużymy swojego życia, lecz raczej je skrócimy a jego ‘jakość’ będzie znacznie gorsza.
Nasze życie jest darem Bożym. Wydaje nam się, że możemy je całkowicie kontrolować, ale to tylko złudzenie; w każdej chwili może się ono skończyć. Przez zamartwianie się o sprawy materialne nie zyskamy kontroli nad swoim życiem.


Drugi przykład z natury jest jeszcze mocniejszy. Jezus nie mówi o pokarmie potrzebnym kwiatom, ale o ich pięknie. Kwiaty żyją krótko, dzisiaj są, jutro ich już nie ma, ale w tym krótkim życiu są piękne, choć człowiek często tego nie zauważa. Są piękne, ponieważ Bóg uczynił je pięknymi. Kwiaty są piękniejsze niż najwspanialsze szaty króla Salomona (por. 1 Królewska 10,1-25).
Bóg tworzy coś pięknego, nawet jeśli ostatecznym celem kwiatów jest spalenie w piecu domowym.


Jezus nie twierdzi, że wierzący będą tak wspaniali jak król Salomon, lecz przesłaniem jego wypowiedzi jest to, że skoro Bóg poświęca zwykłym kwiatom polnym tyle uwagi i troski, to tym bardziej człowiekowi, będącemu koroną nad stworzeniem. Bóg jest naszym Stwórcą, jesteśmy ważnymi dla niego. Jak możemy wątpić w to, że On nam da to, czego potrzebujemy? Bóg, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale go za nas wszystkich wydał, jakżeby nie miał z nim darować nam wszystkiego? (Rzymian 8,32).


Jeśli nie ufasz Bogu, Jezus nazywa Cię małowiernym (w. 30). Małowierny to ten, kto nie ufa, że Bóg zaspokoi jego podstawowe potrzeby życiowe (por. Mat. 8,26; 14,31; 16,8). Wiara małowiernego jest nawet mniejsza niż ziarenko gorczycy, co właściwie jest równoznaczne z tym, że nie ma w ogóle wiary (por. Ew. Mateusza 17,20, gdzie używany jest ten sam wyraz po grecku).

Wiara oznacza nie tylko, że wierzę, że Jezus jest jedynym Zbawicielem, uznaję, że Jezus jest Panem. Wiara oznacza także zaufanie, że Bóg troszczy się o swoje dzieci. Jeśli wierzący nie ma takiego zaufania do swego Boga, to Jezus mówi, że taka osoba nie ma wiary w ogóle.

Bóg jest Stworzycielem, który zna nas lepiej niż my sami siebie znamy. On naprawdę wie, czego potrzebujemy. Możemy mieć pełne zaufanie do Niego.
W tym wierzący różnią się od niewierzących. Niewierzący są ciągle niepewni i martwią się, bo ich pewność leży w materialnych rzeczach, które można stracić w każdej chwili. Niewierzący potrzebują więc tyle słów w swoich modlitwach, ponieważ nie mają pewności, czy udało im się przekonać lub zmanipulować bogów (Mat. 6,7).


Priorytetem wierzącego jest szukanie Królestwa Bożego, czyli całkowite poddanie się rządom Boga. Wierzący żyje według woli Bożej. Dla niego nie swoje ‘ja’ lecz tylko chwała Boga jest celem życia. Praktyczny wymiar tego znajdujemy w Kazaniu na górze (Ew. Mateusza 5-7).
Forma czasownika (w. 33) po grecku podkreśla, że szukanie Królestwa nie jest czymś jednorazowym, lecz jest czymś, co czynimy cały czas. Jest to zadanie na resztę naszego życia.

Jeżeli szukamy Królestwa Bożego, wszystko inne zostaje nam dane, co nie oznacza wszystkiego co można mieć, lub wszystkiego co chcielibyśmy otrzymać. Grecki tekst mówi dosłownie o wszystkich tych innych rzeczach. Chodzi tu o podstawowe potrzeby życiowe jak jedzenie i odzież.
Jezus nie obiecuje, że wierzący będzie żył w bogactwie. Obecnie niestety popularna jest tzw. ‘Ewangelia sukcesu’, która głosi, że jeśli dajesz hojnie swoje dziesięciny i jesteś wierny, Bóg pobłogosławi cię materialnie, i będziesz żył w materialnym dostatku. To fałszywe nauczanie, które nie ma nic wspólnego z Biblią. Jezus nigdy nie obiecywał, że będziemy bogaci, że wszystkie nasze materialne marzenia zostaną spełnione jeśli tylko będziemy wierzyć i dawać  dziesięcinę. Faktem jest, że wielu chrześcijan żyje bardzo skromnie lub po prostu biednie.
Jezus natomiast obiecał, że Bóg da nam wszystko co potrzebne, aby żyć, i to co naprawdę jest nam potrzebne okazuje się często, że to znacznie mniej, niż to, co my sami uważamy za niezbędne. Bóg daje nam często hojnie, i wielu chrześcijan otrzymuje o wiele więcej niż potrzebuje. Często Bóg daje w swojej łasce też niepotrzebny luksus, ale nigdy tego nie obiecywał. Należy przy tym pamiętać, że jeżeli otrzymujemy więcej niż potrzebujemy, oznacza to też większą odpowiedzialność, aby dobrze gospodarować ku chwały Bożej tymi otrzymanymi darami. 

Nie musimy się zamartwiać o jutrzejszy dzień. Modląc się modlitwą Ojcze nasz prosimy  o chleb na nadchodzący dzień (czyli dzisiaj, Mat. 6,11). Nie modlimy się o wszystkie inne dni, które nadejdą.


Problemem jest oczywiście, że wielu chrześcijan żyje w biedzie. To często skutek grzechów innych. Wierzący są często zbyt obojętni wobec potrzeb braci i sióstr. Każda złotówka, którą posiadamy, nie należy do nas, lecz dzierżawimy ją od Boga. Powinniśmy służyć i uwielbiać Boga także naszymi pieniędzmi. Oznacza to między innymi, że wierzący troszczą się o braci i siostry w wierze. Biblia nie naucza, że powinniśmy wszystkich biednych, których spotkamy wspierać finansowo, lecz Biblia wyraźnie mówi, że mamy się troszczyć o naszych braci i siostry w potrzebie (por. n. Ew. Mateusza 25,31-46; Dz. Apostolskie 4,32-37; 1 Koryntian 16,1-4). Troska Boża o wierzących zazwyczaj wyrażona zostaje poprzez innych chrześcijan.

To, że wierzący mają co potrzebne jest związane z szukaniem Królestwa. Jeśli Kościół szuka Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, to nie ma biedy i głodu wśród wierzących. Jeżeli chrześcijanie rozumieją o co chodzi w Ewangelii, nie ma biednych wśród nich. Czytamy, że pierwsi chrześcijanie mieli wszystko wspólne (Dz. Apostolskie 2,42; 4,32-37).
Cesarz Julian Apostata w IV w. prześladował chrześcijan z celem wyniszczenia ich, ale nie udało mu się to m.in. z powodu wzajemnej troski chrześcijan. Denerwował się, twierdząc, że wśród chrześcijan nie ma ani jednego biednego i, że nawet jest tak, że chrześcijanie jeszcze karmią niewierzących mieszkańców Rzymu, którym cesarz nie jest w stanie pomóc.
Jeżeli Kościół traktuje słowo Boże poważnie, nie ma wierzących, którzy nie mają pieniędzy na podstawowe potrzeby życiowe.  

Celem życia wierzącego nigdy nie jest osobisty zysk, zrobienie kariery, dobre zarobki, posiadanie ogromnego, luksusowego domu i wakacje w egzotycznych krajach. Najwyższym celem wierzącego jest szukanie Królestwa Bożego, a wszystko inne jest temu podporządkowane.


Wiemy, że niektórzy chrześcijanie, nasi bracia i siostry w wierze żyją w bardzo ciężkich okolicznościach, szczególnie w krajach, gdzie występuje prześladowanie. Niektórzy z nich nawet giną z powodu swej wiary. To nie znaczy, że Bóg się o nich nie troszczy i nie daje im co potrzebują. Jezus mówi, że naśladowanie Go oznacza też ofiarę. Ewangelia może nas dużo kosztować, nawet utratę życia. Jeśli chcę naśladować Jezusa, oznacza to, że zaprzeczam siebie i żyje tylko dla Jezusa, biorę swój krzyż na siebie. (Ew. Mateusza 16,24-28; Ew. Łukasza 9,23-27). Każdy wierzący powinien być gotowy, aby umrzeć za Jezusa.
Jeżeli w ten sposób jesteśmy wierzącymi, już nie ma miejsca dla egoizmu i już nie jesteśmy kierowani przez pragnienia materialne. Nie wymagamy, aby Bóg dał nam wszystko czego tylko sobie życzymy. Szukamy Królestwa Bożego, i celem naszego życia jest uwielbienie i służenie Bogu.