08 August 2012

Przypowieść o nieuczciwym zarządcy

Ew. wg Łukasza 16,1-9

Wielu komentatorów uważa, że przypowieść ta jest najtrudniejszą ze wszystkich i zdania dotyczące jej znaczenia bardzo się różnią.

Kontekst literacki
Omawiana przypowieść występuje zaraz po przypowieści o synu marnotrawnym. W XIII wieku wprowadzono podział na rozdziały Biblii, co spowodowało, że ta przypowieść nagle została nieco odłączona od poprzedniej. Mimo to są niewątpliwie ze sobą związane, istnieje kilka podobieństw miedzy nimi.
Obie przypowieści mówią o bogatym człowieku, który okazuje wielką łaskę. Obie mówią o synu lub podwładnym, który trwoni majątek pana/ojca. W obu, ten kto czynił źle doświadcza chwili refleksji i zrozumienia swej sytuacji. W obu podwładny akceptuje miłosierdzie i w obu występuje sytuacja zerwania relacji i zaufania oraz następujące po niej konsekwencje.
Przypowieść, którą omawiamy, kontynuuje teologiczną myśl poprzedniej. Głównym tematem nie jest uczciwość w sprawach finansowych, lecz Bóg, grzech, łaska, i przebaczenie.

Literacki koniec fragmentu nie jest jasny i komentatorzy różnie go interpretują.
Końcem samej przypowieści - jako opowieści - jest werset 8a. Niemniej, brak kontynuacji oznaczałby, że przypowieść nie miałaby wiele sensu i byłoby niewiadomym dlaczego Jezus ją opowiedział.
Komentatorzy przyjmują różne wersety za koniec przypowieści: koniec wersetu 8, koniec wersetu 9 lub koniec wersetu 13.
Werset 8b komentuje, werset 9 jest praktyczną aplikacją.
Nie jest częścią przypowieści, ale te słowa są powiedziane zaraz po przypowieści i są związane z nią. Słowa ja również wam powiem… występują często jako wstęp do ważnych słów Jezusa, często też na końcu przypowieści (por. Ew. Mateusza 18,13; 21,43; 24,47; Ew. Łukasza 12,44; 11,8; 14,24; 15,7)
Wersety 10-13 są dalszą aplikacją. Wersety 9-13 zostaną omówione innym razem.

Czy bogaty człowiek jest uczciwym człowiekiem?
W przypowieściach Jezusa często istnieje kontrast między głównymi postaciami, gdzie jeden jest dobry, a drugi nie. Są skargi przeciw zarządcy, ale nie przeciwko bogatemu człowiekowi.

Bogaty człowiek
Bogaty człowiek był, jak dzisiaj powiedzielibyśmy, właścicielem firmy.
Komentatorzy mają różne zdania, czy chodzi tu o posiadanie ziemi, czy działalność bankową.
Najbardziej prawdopodobnym jest, że chodzi tu o właściciela ziemskiego, posiadającego dużo ziemi, którą oddaje innym w dzierżawę, za stałą wcześniej umówioną zapłatę w naturze. Opłata ta jest niezależna od faktycznych żniw. Podczas podpisywania umowy ustalona zostaje suma do zapłacenia, a dopiero po żniwach zostaje zapłacona.
Zarządca nie zbiera pieniędzy, tylko obniża sumę do zapłaty po żniwie.
Użyte słowo (greckie: oikonomos) oznacza tu kogoś, kto jest odpowiedzialny za dobre funkcjonowanie gospodarstwa oraz za dobro pracowników i niewolników; dzisiaj powiedzielibyśmy, że jest ‘głównym ‘menadżerem firmy’.

Zarządca jest legalnym reprezentantem swego pana, i podlegał prawu Miszny. Oznacza to, że formalnie działa w imieniu właściciela i wszystko, co czyni, wszystkie kontrakty które podpisuje, mają taką samą moc jakby sam właściciel je podpisał. (Miszna Babra Batha x,4).
(Patrz dalej: Kenneth E. Bailey, Poet and Peasant, s. 88-95, który bardzo obszernie opisuje wszystkie możliwości).

Rachunki
Niektórzy komentatorzy uważają, że zarządca podwyższył rachunki, aby się wzbogacić. Teraz obniża sumę na rachunkach odejmując to, co dodał. W tekście jednak nic na to nie wskazuje.
Sumy na rachunkach są znane bogatemu człowiekowi. To co zostało zapisane w rachunkach, w umowach nie było sprawą prywatną, lecz publiczną. Na Bliskim Wschodzie takie sprawy nawet publiczne się przedyskutowuje. Suma o którą podwyższył cenę byłaby przesadna (patrz niżej).
Jeżeli zarządca rzeczywiście podwyższył wcześniej ceny, to dłużnicy dowiedzieli się o tym i skarżyli się u pana.
Myślenie, że zarządca sam podwyższył ceny pochodzi z komentarzy początku XX wieku, po obserwacji praktyk istniejących w Ziemi Świętej. W XIX wieku pod tureckim panowaniem sytuacja na Bliskim Wschodzie się zmieniła. Tureccy właściciele dóbr byli znani z tego, że byli okrutni, skorumpowani i w ogóle nie zainteresowani dobrem swoich podległych. Ale w I wieku n.e. taka sytuacja jeszcze nie istniała.

Struktura
Czytamy, że pan otrzymuje skargę dotyczącą zarządcy. Nie wiemy od kogo, ale wiadomo, że dla pana skarga jest wiarygodna. Nie wiemy dokładnie o co oskarżony jest zarządca, ale użyty wyraz grecki (diaskorpizōn) wskazuje na to, że chodzi o złe (niemądre, rozrzutne, złe kierownictwo) gospodarowanie pieniędzmi i mieniem nie należącym do niego, ale za które był odpowiedzialny.

Zarządca ma się stawić przed bogatym człowiekiem.
Zarządca postępuje bardzo sprytnie. Nie mówiąc nic panu - działa. Właściwie zarządca nie jest pewien, co jego pan wie, więc wszystko co powiedziałby mogłoby być wykorzystane przeciw niemu.
Bogaty człowiek jest pewny, że ma wystarczające dowody, aby go zwolnić, więc wymaga zdania sprawozdania. Grecki tekst dosłownie mówi, że chce wglądu do księgi rachunkowej.

Od tego momentu zarządca jest zwolniony z pracy, nie może już działać w imieniu właściciela i musi oddać księgi. Wszystko, co zarządca potem robi jest prawnie nielegalne. Posiada jeszcze księgi, ale właściwie powinien był je oddać. (Sytuacja jak w firmie, gdzie księgowy został zwolniony, ale jeszcze nie oddał księgowości).

Reakcja zarządcy jest bardzo dziwna. Na Bliskim Wschodzie nikt nie akceptuje bez protestu zwolnienia z pracy, lecz raczej rozmawia, targuje się i błaga. W takiej sytuacji słuchacze oczekują, że zarządca będzie negocjował i próbował siebie ratować.
Zarządca mógł na przykład odwołać się do faktu, że już tak długo pracuje, być może już jego ojciec pracował. Albo mógłby powiedzieć, że nie jest w stanie wszystkiego kontrolować, albo nawet oskarżyć oskarżycieli o kłamstwo. Ma też jeszcze możliwość wysłać wpływowego przyjaciela, aby ten za niego się wstawił.
Ale zarządca nie korzysta z tego. On milczy, co w takiej sytuacji oznacza, że się przyznaje do winy. 

Zarządca idzie więc, aby zabrać księgi rachunkowe, aby zdać sprawozdanie i oddać je. Tu następuje monolog zarządcy, gdzie zastanawia się on co robić.
Zwolnienie oznacza degradację społeczną, a więc wstyd i stratę honoru.  
Kopać nie mam siły, co znaczy, że nie jest w stanie wykonywać pracy fizycznej, jak np. rolnik itp. Wstydzi się żebrać, a poza tym społeczeństwo nie akceptowałoby tego w jego przypadku (nie jest niewidomy, czy sparaliżowany). Sytuacja jest dość beznadziejna.
Ale nagle ma pomysł (w. 4).
Jego celem jest, aby przyjęli go w innych domach. Jest to idiom pochodzący od greckiego filozofa Epikteta, oznaczający znalezienie innej pracy. Chce pracować jako zarządca u kogoś innego, ale jak to osiągnąć?
Zarządca wie, że skoro został zwolniony, wszystko co teraz jeszcze robi w imieniu ‘firmy’, dla której pracował jest nielegalne, ale prawdopodobnie ludzie o tym jeszcze nie wiedzą.
Wkrótce cała społeczność będzie wiedziała, że został zwolniony z powodu złego kierownictwa i nikt nie będzie chciał go zatrudnić. Musi więc coś wymyślić, przez co ludzie będą chcieli go zatrudnić i rzeczywiście ma pomysł aby stać się popularny w społeczności.

Wzywa on dłużników (dzierżawców), a oni przychodzą, myśląc, że nadal jest zarządcą; inaczej z całą pewnością by nie przyszli. Oznacza to dla dłużników, że ma on jakąś ważną informację od właściciela ziemi. Na zmianę umowy i ceny nikt na pewno nie liczył, bo zmiana przed żniwami nigdy nie miała miejsca.
Zarządca mówi z każdym osobno, nie do całej grupy, aby mógł mieć wszystko pod kontrolą.
Zarządca radzi: weź swoją umowę i napisz szybko pięćdziesiąt. Szybko, to znaczy, zanim będzie musiał wszystko oddać panu. Wyraz szybko kojarzy się z czymś, co jest nielegalne, czynnością, której lepiej, aby nikt nie widział.
To, co zarządca uczynił, oznacza, że kradnie bogatemu człowiekowi, aby osiągnąć partnera na później. Dłużnik, który otrzymał taką zniżkę ceny na pewno nie będzie skarżył się na niego.

W kulturze Bliskiego Wschodu istnieje ważna różnica między sferą publiczną, a świadomością prywatną. Dłużnik może później powiedzieć, że nie wiedział, że zarządca już nie jest zarządcą, więc logicznie zakładał, że sam bogaty człowiek nakazał zmniejszenie ceny. Oczywiście prywatnie miał świadomość, że coś jest nie tak, bo nikt nie zmniejsza ceny w trakcie roku, a z całą pewnością nie na tak wielką skalę. Poza tym zarządca rozmawiał z każdym osobno, bez świadków; nikt nie może później udowodnić co dokładnie zostało omówione.
Wszystko to miało być wykonane bardzo szybko, ponieważ zarządca powinien pójść i zanieść księgowość; nie miał więcej czasu niż jedną lub dwie godziny.

Kiedy zarządca pyta dłużników, ile jest winien, sam na pewno już wie, bo ma przecież księgowość. Ale jest to pytanie, aby się upewnić, że zgodzą się co do ceny.
Obniżka, którą zarządca proponuje jest gigantyczna. Pięćdziesiąt baryłek oliwy ma wartość ok. 500 denarów, co równa się wynagrodzeniu robotnika za półtora roku. Jest to żniwo z około 75 drzew oliwnych. Drugi dłużnik otrzymuje procentowo mniejszą zniżkę, ale wartość jest podobna. Sto miar zboża wystarcza, aby wykarmić ok. 150 osób przez cały rok. Dwadzieścia miar zboża ma podobną wartość jak 50 baryłek oleju.
Ważnym dla zarządcy jest, że dłużnik sam pisze, aby było tym samym jasnym, że zaakceptował zniżkę.

Opisanych zostało tylko dwóch dłużników, ale reprezentują oni całość, na co wskazują słowa każdego z dłużników.
Każdy dłużnik zgadza się na to i kiedy wróci z całą pewnością opowie co się stało. Podobnie gdybyśmy dowiedzieli się, że od teraz możemy płacić tylko połowę czynszu, to na pewno takiej wiadomości nie zatrzymalibyśmy tylko dla siebie, ale z radością opowiedzielibyśmy naszym wszystkim znajomym.
Na Bliskim Wschodzie to powód do świętowania i cała wioska chwali bogatego człowieka za to, że jest tak hojny.  
Zarządca szybko wraca do swego byłego pracodawcy i wręcza mu księgowość. Mimo to, że zarządca sporządza zazwyczaj umowy i być może też ustala ceny, bogaty człowiek na pewno wie jakie ceny były uzgodnione i na pewno zauważył świeże zmiany.

Ma teraz dwie możliwości.  
Pierwsza, to mógłby iść do wioski i powiedzieć, że zmiany są nielegalne, gdyż zarządca już był zwolniony, wiec należy płacić pierwotnie uzgodnioną sumę. To jest legalne, ale spowoduje, że cieszący się z obniżki ludzi przestaną lubić bogatego człowieka, być może nawet będą go nienawidzić i uważać za okrutnego.
Drugą opcją jest to, aby nic nie mówić, zgodzić się ze zmianami wprowadzonymi przez zarządcę i żyć dalej jako człowiek chwalony przez lokalną społeczność za hojność i miłosierdzie.
Słuchacz już wie, że bogaty człowiek jest hojny i miłosierny. Mógłby on przecież wrzucić zarządcę do więzienia, lub sprzedać go i jego rodzinę jako niewolników, aby w ten sposób odzyskać, co stracił. Nie czyni jednak tego.

To jest też to, na co liczył zarządca. W świetle tej ogromnej łaski, którą otrzymał, zdecydował zaryzykować wszystko ufając, że bogaty człowiek jest i będzie miłosierny.
Jeżeli nie udałoby się, zostałby na pewno ukarany, gdyż to co uczynił było oszustwem i okradzeniem właściciela.
Działalność zarządcy kończy się sukcesem. Na końcu bogaty człowiek chwali go, że tak przebiegle postąpił.
Oczekiwalibyśmy, że zarządca zostanie ukarany. Reakcja pana wydaje nam się nierealistyczną. Przypowieści nie zawsze we wszystkich aspektach są realistyczne.
W sztukach teatralnych, komedii starożytnej, często występują podobne sytuacje, gdzie ktoś próbuje się ratować poprzez spryt, przebiegłość, mądrość. (Snodgrass, s. 414).

Bogaty człowiek chwalił zarządcę za to, że przebiegle, postąpił.
Po grecku został użyty wyraz (phronimōs), który też jest używany, aby określić jak uczniowie powinni się zachować wobec nadejścia Syna Człowieczego, np.: Ew. Mateusza 10,16 (bądźcie czujni…); 24,45 (mądry sługa); 25,2 (mądrych); 1 Koryntian 4,10 (rozumni w Chrystusie).
Jest to wyraz, który często oznacza rozumienie jaka jest sytuacja w świetle nadchodzącego sądu. Być przebiegłym oznacza wtedy ‘reagować odpowiednio na nadchodzący sąd Boży’.

Bogaty człowiek chwali zarządcę i sam płaci za to, że jego nieuczciwy zarządca zostaje wybawiony.
Społeczność na pewno odkryje prawdę i będzie dziwić się sprytowi zarządcy. Będą chcieli, aby dla nich pracował, bo taki człowiek, który może zmienić beznadziejną sytuację na dobrą, jest niezwykle wartościowy.

Dlaczego w przypowieści pan (i w swoim komentarzu sam Jezus także), chwalą zarządcę za działanie niemoralne? To jest najtrudniejsze pytanie. Sam tekst niewiele daje wskazówek. 
Są dwie możliwości: albo zarządca uczynił coś sprawiedliwego, albo uczynił coś niesprawiedliwego, ale z dobrymi skutkami.

Sytuacja życiowa w Galilei nie była dla wielu łatwa. Wielu dzierżawiło ziemię za wysoką cenę, tak jak w przypowieści. W takim kontekście dla słuchaczy zarządca jest jakimś rodzajem Robin Hooda, któremu udało się polepszyć ich sytuację na koszt bogatych, rządzących.

Niektórzy mówią, że bogaty człowiek jest negatywnym charakterem. Często w Ewangelii Łukasza bogaty jest negatywnie widziany, ale nie zawsze. (Por. np. Ew. Łukasza 8,3; 12,36-46; 14,16; 15,11-32; 19,1-10; 19,11-27). Nic w tej przypowieści nie wskazuje na to, że mamy postrzegać bogatego jako negatywną postać. Przypowieść skupia się na zarządcy i jego działaniu.

Znaczenie w. 8b
W tym wersecie ważny jest punkt widzenia: pan chwali zarządcę za to, że jest przebiegły, gdyż Jezus uważa go za nieuczciwego. To co zarządca robi, nie było dla Jezusa godnym pochwały.
W wersecie 8b Jezus przedstawia w kontraście dwa światy: Synowie tego świata, oraz synowie światłości.
Po grecku używany jest wyraz aeon, co oznacza era. Jest to kontrast między obecnym grzesznym światem (lub erą), w którym żyjemy, oraz Królestwem Bożym, które nadchodzi, a jednocześnie już się zaczęło (por. Ew. Łukasza 10,9-11).
Jezus mówi, że synowie tego świata - jak zarządca - rozumieją jak ten świat działa i jak skorzystać z tego. To dlaczego dzieci światłości, należący do Królestwa Bożego, nie rozumieją jak Królestwo Boże działa? Czyli - dlaczego dzieci Boże nie żyją i postępują jak należy?

Tematem przypowieści jest ludzkie zachowanie i ludzka reakcja w czasie kryzysu. To ostatnie zdanie wyjaśnia, że musimy czytać przypowieść w świetle synów światłości.
Podobnie jak zarządca, także uczniowie, ludzie, zostali zwolnieni; przez grzech stracili to, co posiadali. To kryzys ludzkości. Podobnie jak zarządca i my musimy przemyśleć co robić, aby przeżyć. Tak samo jak dla zarządcy, sąd już jest bliski; nam również pozostaje niewiele czasu.
Jezus pyta, dlaczego my jeszcze zwlekamy, skoro ludzie z tego świata szybko i sprytnie działają.
W następnych wersetach Jezus dalej to wyjaśnia, ale o tym następnym razem.

Znaczenie teologiczne
Przypowieść nawiązuje do kilku ważnych teologicznie tematów.

1.      Natura Boga
Bóg jest sprawiedliwy i łaskawy. Jego sprawiedliwość powoduje zwolnienie zarządcy. Jego miłosierdzie widać w tym, że tylko zwolnił go, a nie sprzedał jako niewolnika, co mógł prawnie uczynić. Nawet jest łaskawy do tego stopnia, że sam płaci za to, że zarządca zostaje uratowany.

2.      Zdradliwy charakter grzechu
Grzech zostaje ujawniony i wtedy nie ma nic do wytłumaczenia. Zarządca mógł się wtedy opamiętać i nawrócić, ale nie uczynił tego. Kontynuuje drogę grzechu: jego sposób ratowania się oznacza więcej kłamstw i kradzieży dóbr pana, licząc na jego łaskawy charakter. Grzech powoduje jeszcze więcej grzechów.

3.      Mądre postępowanie
Zarządca nie jest chwalony za swoje etyczne działanie (on jest synem tego świata co oznacza, że nie należy do Boga). Jest natomiast chwalony za to, że dobrze postrzegał charakter swego pana. Doświadczył ogromnej łaski i decyduje się ryzykować wszystko ufając, że jego pan jest miłosierny i łaskawy. Jeżeli się pomyli, straci wszystko co ma, nawet swoją rodzinę i swoją wolność.
Jezus chce, abyśmy i my posiadali podobne zaufanie w miłosierdzie i łaskę Bożą.

4.      Rozumieć czas i reagować na to.
Tak jak zarządca zrozumiał swoją sytuację w świetle nadchodzącego sądu swego pana, tak i my musimy zrozumieć naszą sytuację w świetle nadchodzącego Sądu Bożego i odpowiednio postępować.
Chrześcijanie są obywatelami Królestwa Bożego, ale często postępują, jakby byli obywatelami tego świata.