12 August 2013

Ewangelia wg Łukasza 14,25-33



Studium Biblijne

25 A szły za nim liczne tłumy, i obróciwszy się, rzekł do nich: 26 Jeśli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści ojca swego i matki, i żony, i dzieci, i braci, i sióstr, a nawet i życia swego, nie może być uczniem moim. 27 Kto nie dźwiga krzyża swojego, a idzie za mną, nie może być uczniem moim.
28 Któż bowiem z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie najpierw i nie obliczy kosztów, czy ma na wykończenie? 29 Aby gdy już położy fundament, a nie może dokończyć, wszyscy, którzy by to widzieli, nie zaczęli naśmiewać się z niego, 30 mówiąc: ten człowiek zaczął budować, a nie mógł dokończyć.
31 Albo, który król, wyruszając na wojnę z drugim królem, nie siądzie najpierw i nie naradzi się, czy będzie w stanie w dziesięć tysięcy zmierzyć się z tym, który z dwudziestoma tysiącami wyrusza przeciwko niemu? 32 Jeśli zaś nie, to gdy tamten jeszcze jest daleko, wysyła poselstwo i zapytuje o warunki pokoju.
33 Tak więc każdy z was, który się nie wyrzeknie wszystkiego, co ma, nie może być uczniem moim.

Kontekst
W tym fragmencie Jezus pragnie wyjaśnić, że chodzenie za Nim, naśladowanie Go coś kosztuje. Wielkie tłumy chodziły za Jezusem, ponieważ ciekawie opowiadał, czynił cuda i dokonywał uzdrowień. Ale wielu, którzy słuchali Go i chcieli zobaczyć co On czynił, nie miało wcale zamiaru naśladowania Go.

Poprzednia przypowieść o wielkiej uczcie (Ew. Łukasza 14,15-24) kończy się zaproszeniem na ucztę. Od razu po tym Jezus mówi o naśladowaniu Go. Zaproszenie jest otwarte, a wstęp bezpłatny, ale nie znaczy wcale, że nic nie kosztuje.
Często słyszymy, że miłość Boża jest bezwarunkowa. To nie jest biblijne nauczanie, bowiem istnieje jeden warunek: tylko przez Jezusa możemy przyjść do Boga Ojca. 

W pierwszej części tekstu (ww. 25-27) czytamy, co Jezus mówi o naśladowaniu Go. Jest to powtórzenie słów, które już wcześniej w kilku miejscach zostały wypowiedziane (np. Ew. Łukasza 9,57-62; 19,11-27).

Wyjaśnienie tekstu – w. 25-27
Jezus jest w drodze do Jerozolimy. Jego podróż zaczyna się w Ew. Łukasza 9,51. W Jerozolimie spotka Go wrogość i śmierć.
Ogromne tłumy chodziły za Jezusem. Wielu z nich utożsamiało się z Nim w jakiś sposób, ale Jezus nie wszystkich uznaje za uczniów (por. Ew. Łukasza 13,26-27).
Uczeń Jezusa to niekoniecznie tylko ten należący do określonej grupy 12 uczniów, lecz każdy, kto identyfikuje siebie z Jezusem i jego misją (por. Ew. Łukasza 8,19-21; 9,23-27; 9,57-62; 12,51-53).

w. 26
Nienawiść w semickiej mentalności nie oznaczała mocnych emocji, silnej niechęci czy wrogości wobec kogoś. W semickim myśleniu nienawidzić oznaczało odwrócić się od kogoś, pożegnać (por. w. 33; por. też Ks. Rodzaju 29,30-31, gdzie dosłownie zostało napisane, że Jakub nienawidził Lei).
Rodzina była bardzo ważna w I wieku n.e., a dzisiaj żyjemy w społeczeństwie bardzo zindywidualizowanym, gdzie w wieku dorosłym w wielkiej mierze sami decydujemy w co chcemy wierzyć, jak myśleć i co robić. W I wieku n.e. nie było to możliwym. Tożsamość, wiara, przekonanie, oraz sposób życia były blisko związane z rodziną. W pewnym sensie rodzina stała na pierwszym miejscu.
Jezus nie mówi więc o wrogości  wobec rodziny, lecz o wyrzeczeniu się naszego utożsamiania się z rodziną. Nie nasza rodzina, lecz Jezus ma być najważniejszym w naszym życiu.  
Bycie uczniem Jezusa oznacza nową tożsamość. Wierzący należy do nowej rodziny, rodziny Jezusa (por. Ew. Łukasza 8,21; Efezjan 2,19; 1 Tymoteusza 3,15).

w. 27
Jezus mówi o noszeniu swojego krzyża, jako metaforze naśladowania Go.
Dla nas krzyż jest symbolem chrześcijańskim, ale dla słuchaczy w pierwszym wieku nim nie był. Dla nich krzyż był czymś strasznym i wstydliwym. Tak wstydliwym, że wielu ludzi nawet słowa ‘ukrzyżowanie’ nie chciało używać.
Jeżeli Jezus więc mówi o dźwiganiu swojego krzyża, mówi coś strasznego i szokującego. Pokazuje jak poważnym jest naśladowanie Go. Współcześnie można byłoby mówić o dźwiganiu krzesła elektrycznego, które jest współczesnym narzędziem egzekucji, ale to nie jest to samo. Ukrzyżowanie oznacza okropną torturę, ale też ogromny wstyd. Zazwyczaj ukrzyżowani ludzie nie byli grzebani. Ludzie chcieli jak najszybciej zapomnieć o ukrzyżowanym. Takiego poczucia wstydu i okropieństwa już nie znamy w naszej współczesnej zachodniej kulturze.

Do tej pory chodzenie za Jezusem wydawało się może jeszcze ciekawym dla słuchaczy, ale teraz już nie. Teraz stało się jasnym, że naśladowanie bardzo dużo kosztuje.
Królestwo Boże, o którym Jezus mówi, i do którego zaprasza, może przyjść tylko poprzez śmierć Jezusa Chrystusa na krzyżu, i można być częścią tego Królestwa tylko wtedy, jeżeli weźmiesz swój krzyż na siebie i pójdziesz za ukrzyżowanym i zmartwychwstałym Jezusem.

Jezus mówi w taki sposób, że zaproszenie do naśladowania jest otwarte dla każdego, ale kto rzeczywiście skorzysta z tego zaproszenia? To jest też tematem poprzedniej przypowieści (Ew. Łukasza 14,15-24).

Wyjaśnienie tekstu – w. 28-32

Jezus opowiada dwie bardzo krótkie przypowieści.
Większość ludzi chodzących za Jezusem było raczej biednych i nie byliby w stanie zbudować wieży, z pewnością jednak byli w stanie zrozumieć tą przypowieść.
Ktoś chce budować wieżę. Nie wiemy, czy chodzi o wieżę strażników przy winnicy (czyli stosunkowo małą i prostą), czy wieżę będącą częścią fortyfikacji miasta. Ale to nie jest akurat istotne. Można byłoby użyć przykładu współczesnego: ktoś chce kupić działkę by postawić dom.
Budowanie nie jest sprawą jednego dnia, jest ogromnym wysiłkiem związanym z wielkimi kosztami i pewnym ryzykiem finansowym. Zanim zaczyna się budować, trzeba się zastanowić, posiadać plan, a przede wszystkim obliczyć, czy jest się finansowo w stanie doprowadzić budowę do końca.
Jeżeli ktoś zawiedzie i nie dokończy budowy, oznacza to wstyd. Cała wioska czy miasto będzie o tym mówiło.
Podobnie król, który chce wyruszyć na wojnę, najpierw szacuje, czy ma szansę na zwycięstwo. Inaczej oznaczałoby to klęskę, wstyd, ogromne straty.

Wyjaśnienie tekstu – w. 33
Ostatni werset (w. 33) stanowi podsumowanie całości. W całym fragmencie trzy razy zostało podkreślone: nie może być uczniem moim (w. 26, 27 i 33).
Użyto tu słowa wyrzekać, lub bardziej dosłownie (gr. apotassomai: pożegnać, wyjechać). Jeżeli chcemy iść drogą z Jezusem, oznacza to, że zostawiamy wszystko inne na drugim miejscu.  


Tematy

Jezus i moja rodzina
Więzi rodzinne były bardzo ważne w I wieku, ale Jezus zachęca, aby przemyśleć czy to się ‘opłaca’, jeśli nasza tożsamość jest w naszej rodzinie. W jaki sposób nasza rodzina i nasza tożsamość związana z nią pomoże nam, kiedy staniemy na sądzie ostatecznym przed Bogiem?
Dzisiaj często już nie jest to nasza rodzina, lecz ktoś lub coś innego, co jest na pierwszym miejscu w naszym życiu. W wersecie 26 Jezus mówi, ze mamy ‘nienawidzić’ wszystko, co staje na pierwszym miejscu w naszym życiu, czy to rodzinę, pieniądze, pracę, hobby czy cokolwiek.  Nie w taki sposób, że już nie chcemy mieć nic wspólnego z tym, lecz to, że jest to podporządkowane Jezusowi. Jezus jest Panem, on rządzi w życiu wierzącego, co oznacza, że wszystko jest Mu podporządkowane. 

Obliczenie kosztów
Jeśli chcemy naśladować Jezusa, musimy też wiedzieć co to znaczy. Przypowieść ostrzega przed zbyt szybką i lekkomyślną decyzją dotyczącą naśladowania Jezusa. Brzmi to dziwnie, bo wydaje nam się, że Ewangelia zaprasza i mocno zachęca aby uwierzyć, nawrócić się i zacząć żyć z Jezusem.
W pewnych miejscach w Ewangeliach czytamy, że Jezus kogoś zaprasza, kto po prostu natychmiast zostawia wszystko i idzie za Nim (np. Ew. Mateusza 4,18-22; Ew. Marka 1,16-20). W innych miejscach natomiast Jezus zachęca do przemyślenia, zanim ktoś zdecyduje się na drogę z Nim (Ew. Mateusza 8,18-22; Ew. Łukasza 9,57-62).
Jezus nie chce zniechęcać do naśladowania, ale też nie pragnie jak największej liczby ludzi naśladujących Go, tylko po to, aby mieć wielką ilość.

Kościół głosi Ewangelię zbawienia z łaski, za darmo. Każdy może przyjść do Jezusa takim, jakim jest. Nie trzeba najpierw spełnić pewnych warunków, czy uczynić pewne rzeczy, zanim można przyjść do Jezusa. Ale to jest dopiero początek. Życie chrześcijańskie nie oznacza, że mogę też zostać takim, jakim jestem. Jeżeli ktoś uwierzy, otrzymuje nową tożsamość w Jezusie Chrystusie. To oznacza jednocześnie wyrzeczenie się starej tożsamości i starego życia. Nawrócony człowiek staje się uczniem Jezusa i naśladuje Go. Jeżeli ktoś nie chce tego, bo uważa, że jest to za radykalne i za dużo kosztuje, to nie może być wierzącym i nie jest zbawiony.

Bycie wierzącym nie jest tylko teorią. Wiara w Jezusa niesie ze sobą konsekwencje: są to nawrócenie, kompletna zmianę życia, śmierć starego człowieka, uświęcenie życia. Uczniem Jezusa mogę zostać jeżeli tego naprawdę chcę.
Ale z drugiej strony, muszę oszacować koszty nie bycia uczniem, czyli bycia niewierzącym. Oznacza to wtedy, że nie jestem zbawiony, bo żyję bez Jezusa Chrystusa. To oznacza wieczne potępienie: piekło.
Jedyny ratunek i zbawienie dla człowieka jest w Jezusie Chrystusie.

Decyzja
Bycie uczniem, naśladowanie Jezusa jest skutkiem świadomej decyzji. Nie można być wierzącym z powodu tradycji, przynależności do chrześcijańskiej rodziny. Każdy człowiek musi świadomie zdecydować, czy wierzy, że Jezus jest jedynym Zbawicielem i czy chce Go naśladować. To nigdy nie jest automatyzmem.
Ta decyzja ma konsekwencje. Oznacza to, że Jezus jest na pierwszym miejscu w życiu, oznacza to pożegnanie się z pewnymi nawykami, zwyczajami. To są ‘koszty’, które muszę ‘obliczyć’, aby móc świadomie naśladować Jezusa.
Jezus wszystkich zaprasza do wiecznego życia, ale na Jego warunkach, a są nimi: wiara, że On jest jedynym Zbawicielem oraz bycie Jego uczniem.

Jeżeli ktoś chce być chrześcijaninem, ale nie chce być uczniem, bo jest to za radykalne,  Jezus mówi do niego: oblicz co chcesz. Każdy może być uczniem, ale jeżeli uważasz, że za dużo cię to kosztuje, nie możesz być chrześcijaninem i nie jesteś zbawiony.

Trudne uczniostwo
Może nasuwać się pytanie, czy uczniostwo jest możliwe dla wszystkich, czy tylko dla niektórych.
W historii Kościoła często istniały różne grupy chrześcijan:
- jedna składająca się z prawdziwych oddanych, którzy konsekwentnie oddawali swoje życie Bogu i odpowiednio żyli, zazwyczaj w klasztorach lub innych zamkniętych wspólnotach;
- inni zaś żyli normalnym, codziennym życiem i byli widziani jako mniej oddani Bogu.
Za tym kryje się pogląd, że aby naprawdę oddać się Bogu i naśladować Jezusa, trzeba odłączyć się od świata. Często myślano, że życie w prawdziwym oddaniu się Bogu nie jest możliwe dla zwykłych ludzi; opinia, którą nawet dziś reprezentuje wielu ludzi w Polsce.
To jednak nie jest biblijne. W Biblii nie znajdujemy takiego podziału. Biblia naucza, że każdy wierzący naśladuje Jezusa i jest uczniem. Nie można być chrześcijaninem, nie będąc uczniem Jezusa. Albo innymi słowami: nie można być chrześcijaninem, jeśli nie ‘nienawidzisz’ swojej rodziny (rozumiane tak, jak wyżej opisano).

Niebezpieczeństwo
Wiara chrześcijańska jest praktyczna i aktywna. Wierzymy, że nie przez uczynki jesteśmy zbawieni, lecz tylko z darmowej łaski. Podkreślanie naśladowania może łatwo prowadzić do myślenia, że jednak muszę czynić uczynki, aby być zbawionym. Tak nie jest. Naśladowanie Jezusa, bycie uczniem,  jest procesem, w którym uczymy się jak żyć świętym życiem, z pomocą Ducha Świętego. Jest to związane z owocami wiary.
Należy utrzymać równowagę między zbyt łatwym myśleniem o łasce, które może prowadzić do pewnego automatyzmu i lenistwa oraz postrzegania uczynków jako warunków zbawienia.