Nasze zbawienie jest możliwe nie z naszej woli ale jedynie dzięki temu, że suwerenny i wszechmogący Bóg tego chciał i tak to zaplanował. Zbawiony człowiek nie może ostatecznie przeciwstawić się Bożej łasce, bowiem nasz Stworzyciel wybrał go już przed założeniem świata (Ef. 1:4). Jednak nie jest to jednoznaczne z tym, że chrześcijanin staje się rodzajem biernej marionetki w Bożych rękach. Człowiek jest w stanie w pewnym stopniu przeciwdziałać Bożej woli, chodzić swoją drogą i grzeszyć. Dotyczy to nie tylko bezbożnych, ale i wierzących. Także chrześcijanie działają często wbrew Bożej woli i grzeszą w poważny sposób.
W Biblii czytamy,
że wierzący powinien przestać grzeszyć, lecz żyć święcie, naśladując Jezusa,
który jest bez grzechu (np. Mat. 5:48; 2 Kor. 7:1; Fil. 3:15; 1 Jn. 1:5-10). Chrześcijanin
jest nowym stworzeniem (2 Kor. 5:7).
Codzienna
rzeczywistość niestety jest daleka od doskonałości. Każdego dnia musimy walczyć
z grzechem a każdy, kto jest szczery wobec siebie samego, bez wątpienia
przyzna, że bardzo często przegrywa bitwę i grzeszy. Apostoł Paweł opisuje
doświadczenia chrześcijanina w następujący sposób:
15 Albowiem nie rozeznaję się w tym, co czynię; gdyż
nie to czynię, co chcę, ale czego nienawidzę, to czynię. (…) 19 albowiem nie czynię dobrego,
które chcę, tylko złe, którego nie chcę, to czynię. (…) 24 Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z
tego ciała śmierci? (25) Bogu niech będą
dzięki przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! Tak więc ja sam służę umysłem
zakonowi Bożemu, ciałem zaś zakonowi grzechu (Rz. 7:15, 19, 24).
Faktem jest, że
rzeczywiście chrześcijanin może jakiś czas tak żyć i działać, robiąc wrażenie,
że kompletnie odpadł od wiary i już nie jest wierzącym. Chrześcijanin ma do
czynienia z różnymi pokusami i zagrożeniami. Szatan nie zostawia Kościoła w
spokoju, czyni co może, zastawiając pułapki na wiernych, którzy niestety często
w nie wpadają.
Wiara oznacza,
że chrześcijanin przez ofiarę Chrystusa jest całkowicie i w pełni wyzwolony od
winy z powodu grzechu, ponieważ Jezus Chrystus kompletnie zapłacił karę za
wszystkie jego grzechy, też za te, które dopiero uczyni w przyszłości. W doczesnym
życiu na tej ziemi nie jesteśmy wprawdzie już niewolnikami grzechu, ale też jeszcze
nie jesteśmy zupełnie wyzwoleni od grzechu.
Wierzymy, że
Boża wszechmoc jest większa niż moc grzechu, szatan i nasza grzeszność.
Wierzymy, że tylko z łaski i mocy Bożej jesteśmy w ogóle w stanie uwierzyć (Ef.
1:19). Oznacza to, że szatan nigdy nie może nas zabrać z powrotem do swojej
niewoli (Rz. 8:31-39). Bóg zawsze zwycięży!
Mimo to
istnieje realne zagrożenie dla chrześcijanina, że może zostać tak pokuszonym, iż
popadnie w poważny grzech i przez jakiś czas jego życie wygląda tak, jakby nie
był wierzącym. W Słowie Bożym można znaleźć opowieści, w których widzimy, jak
straszny może być grzech wierzących. Przykładem tego jest Dawid, który zgrzeszył
cudzołożąc z Batszebą, nie zawahał się, by przez swą intrygę doprowadzić nawet do
śmierci jej męża Uriasza. Przez jakiś czas żył tak, jakby wszystko było w
porządku, do momentu, kiedy prorok Natan skonfrontował go z jego obrzydliwym grzechem.
Możemy zastanawiać się, jak Dawid mógł się modlić w tym okresie, kiedy jego
sumienie było obciążone niewyznanym grzechem (2 Sam. 11-12). Jak to możliwe, by
mąż Boży, żyjący w tak bliskiej relacji z Panem, doświadczający tyle Bożej dobroci,
wpadł w tak okropny grzech?
Innym
przykładem jest Piotr wyznający swoją wiarę w imponujący sposób (Mat. 16:13-20)
który potem, krótko po zapewnieniu, że nigdy nie opuści Jezusa (Mat. 26:33),
trzy razy zaparł się i zdradził swego Pana (Mat. 26:69-75). Jak to możliwe, że
Piotr, miłujący Jezusa, zdradził go?
W obu
przypadkach wierzący zachowali się, jakby byli bezbożnymi. Z Bożej perspektywy jednak
nigdy nie stracili swojego zbawienia.
Bóg nie pozbawił
ich swej łaski. Nasz Stworzyciel dopuszcza do tego, by jego dzieci grzeszyły.
Nie jest to wolą Bożą a grzech jest straszną rzeczą i może oznaczać, że
wierzący, który tak czyni, rzeczywiście nie doświadcza w codziennym życiu
światłości i łaski Bożej. Wina za grzech jest wielka i obciąża sumienie, ale
także za ten grzech Jezus zapłacił karę całkowicie.
Wierzący więc
nie straci zbawienia, nawet nie jest tym zagrożony, ale mimo to, grzech jego
jest straszny i nie powinien go czynić. W związku z tym Pan Jezus ostrzega: Czuwajcie
i módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie, duch wprawdzie jest ochotny,
ale ciało mdłe (Mat. 26:41). Wierzący powinien więc bronić się (być czujnym)
a jednocześnie aktywnie walczyć (modlić się), aby przeciwstawiać się pokusom
grzechu. Jeśli wierzący nie jest czujny i nie modli się aktywnie, łatwo wpada w
grzech. Życie wierzącego jest aktywne, stanowiąc stan duchowej wojny (Ef.
6:10-20). W tej wojnie każdy wierzący czasami wygrywa, ale często również
przegrywa bitwę. Ale dzięki temu, że Jezus Chrystus wygrał wojnę chrześcijanin
może mieć pewność udziału w zwycięstwie Zbawiciela.
To wszystko
oznacza, że chrześcijan nigdy nie może zbyt lekkomyślnie traktować łaski i
zbawienia, nigdy nie może myśleć, że jego grzech nie jest tak poważny, bo i tak
Chrystus zapłacił karę za wszystkie grzechy. Taka postawa nie traktuje Bożego
Słowa i samego Boga poważnie. Jeśli ktoś tak myśli, powinien zastanowić się,
czy naprawdę się nawrócił. Prawdziwie wierzący jest wyjątkowo przygnębiony z
powodu grzechy. To smutek, który zasiewa w nim Duch Święty (2 Kor. 7:10). Prawdziwa
wiara charakteryzuje się między innymi właśnie głębokim smutkiem z powodu
grzechu i związanym z tym głębokim żalem. Dokładnie taką postawę widzimy w
przypadku Dawida (2 Sam. 12:13, 16) i Piotra (Mat. 26:75; Jn 21:15-22).
W związku z
tym wzywamy każdego, kto grzeszy lub żyje w grzechu, aby się nawrócił z grzesznej
drogi, aby żałował swego postępowania i prosił Boga o przebaczenie. A Bóg w
swojej łasce przez Ducha Świętego zawsze poprowadzi swoje dzieci na drogę prowadzącą
do Niego.
Chrześcijan
musi mieć świadomość, że jego życie nie jest łatwe i nie jest pozbawione trosk,
pełne wielu pokus, którym nie może się przeciwstawić. Chrześcijanin wie jednak,
że Chrystus zwyciężył a Duch Święty daje siłę potrzebną do walki z grzechem, sprawiając
również, że wierzący jest czujny i chętnie oddaje się modlitwie, powierzając
swe słabości i troski swemu Zbawicielowi. Prawdziwą pociechą chrześcijanina jest
to, że nikt lub nic nie może odłączyć go od miłości Jezusa Chrystusa (Rz.
8:31-39).