17 October 2013

Przypowieść o ukrytym skarbie, perle i o sieci



Ewangelia wg Mateusza 13,44-52

44 Podobne jest Królestwo Niebios do ukrytego w roli skarbu, który człowiek znalazł, ukrył i uradowany odchodzi, i sprzedaje wszystko, co ma, i kupuje ową rolę.
45 Dalej podobne jest Królestwo Niebios do kupca, szukającego pięknych pereł, 46 który, gdy znalazł jedną perłę drogocenną, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją.
47 Dalej podobne jest Królestwo Niebios do sieci, zapuszczonej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju, 48 którą, gdy była pełna, wyciągnęli na brzeg, a usiadłszy dobre wybrali do naczyń, a złe wyrzucili. 49 Tak będzie przy końcu świata; wyjdą aniołowie i wyłączą złych spośród sprawiedliwych, 50 i wrzucą ich w piec ognisty; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
51 Zrozumieliście to wszystko? Odpowiedzieli mu: Tak. 52 A On rzekł do nich: Dlatego każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem Królestwa Niebios, podobny jest do gospodarza, który dobywa ze swego skarbca nowe i stare rzeczy.


Kontekst

Te trzy krótkie przypowieści znajdujemy tylko w Ew. wg Mateusza.
Z kontekstu nie wynika, czy przypowieści były skierowane do tłumów, czy tylko do uczniów, ale skoro w. 49-50 zawierają wyjaśnienie, prawdopodobnie były skierowane do tłumów, tak jak poprzednia przypowieść.
Te krótkie przypowieści następują po przypowieściach o ziarnie gorczycznym i o kwasie chlebowym (13,31-35) i ich wyjaśnieniu (13,36-43). Forma jest podobna: przypowieści nie są rozwinięte, nie ma w nich opowieści. Są to raczej krótkie porównania, podobieństwa.
Poprzednie przypowieści podkreślały, że Królestwo Boże rozwija się sposób ukryty, co jest także tematem omawianych przypowieści.
Jezus mówił już wcześniej o skarbie, jego szukaniu nie na ziemi, lecz w niebie (Ew. Mateusza 6,19-34).

Podobieństwo o skarbie i perle

Znalezienie ukrytego skarbu w polu było popularnym tematem w I wieku n.e. W starożytnym świecie znalezienie skarbu było bardziej prawdopodobne niż dzisiaj. Obecnie nikt nie przechowuje pieniędzy w ziemi, ale w I wieku n.e. było to często praktyką, nie było wtedy wiarygodnych banków. Najbardziej bezpiecznym sposobem zachowania pieniędzy było właśnie zakopanie ich w ziemi. Robiono to
szczególnie w czasach niespokojnych, podczas wojen, ale też jeśli ktoś miał większą sumę, którą chciał zachować, podobnie jak dzisiaj lokuje się w banku (por. Ew. Mateusza 25,25).
Pytaniem jest jak zawsze w przypadku przypowieści, co dokładnie porównywane jest z czym?
Królestwo Boże nie jest podobne do ukrytego skarbu, lub do kosztownej perły, lecz jest podobne do całego opisanego procesu. Ktoś znajduje skarb, cieszy się, sprzedaje wszystko, aby kupić pole zawierające skarb.

Niektórzy komentatorzy zarzucają, że działanie kupca jest niemoralne. Zadają pytanie czy jest moralnym kupić ziemię, wiedząc, że zawiera skarb, podczas gdy właściciel o tym nie wie? Dla niektórych interpretacja tej przypowieści jest kłopotliwa.
O ile wiemy, według prawa I wieku (zarówno rzymskiego jak i żydowskiego) takie postępowanie nie było nielegalnym.
Ważniejszym jednak jest, że skupiając się na tym aspekcie, nie rozumiemy przesłania przypowieści.
Komentatorzy są niezgodni co do tego, czy przypowieść naucza o cenności, unikalności Królestwa Bożego czy kosztów uczniostwa.
Nie musimy koniecznie wybierać jednej z opcji, bo są właściwie związane ściśle ze sobą. Nikt nie jest gotów dużo zapłacić za coś, jeśli nie jest przekonany, że jest cenne. Podobnie nikt nie jest gotów zostać uczniem Jezusa, jeśli nie jest przekonany, że Królestwo Boże jest tego warte.

Przesłanie przypowieści bardziej skupia się na reakcji człowieka, który znajduje skarb.
Jezus nie mówi po prostu, że Królestwo Boże jest cenne jak wielki skarb, lecz wskazuje na właściwą reakcję na znalezienie Królestwa.
Królestwo Boże jest tak cenne, że nie daje się z niczym porównywać. Jest więcej warte więcej niż wszystko co posiadamy.

Nie chodzi też o to, jak niektórzy komentatorzy twierdzą, że musimy sprzedać wszystko co posiadamy aby dać biednym (por. Ew. Mateusza 19,21; Ew. Łukasza 12,33). Tu chodzi tylko o to, że Królestwo Boże ma większą wartość niż my możemy sobie wyobrazić.
Królestwo jest tyle warte, że jesteśmy w stanie opuścić wszystko, aby naśladować Jezusa, tak jak uczniowie uczynili (Ew. Mateusza 4,20-22). Także w innych miejscach Jezus mówi o wynagrodzeniu za opuszczenie wszystkiego aby Go naśladować (19,27-29; por. też Ew. Mateusza 10,37-39; 16,24-26; 8,19-22)

Dla tego, kto sprzedał wszystko, aby móc kupić pole zawierające skarb, nie jest to wielkim poświęceniem, bo on wie, że warto wszystko sprzedać. Tak samo dla kogoś, kto rozumie prawdziwe znaczenie i wartość Królestwa Bożego, poświęcenie się, i ofiara związana z tym, nie są tak naprawdę wielkimi ofiarami, bo wie, że otrzyma coś o wiele bardziej wartościowego niż wszystko co ma w tym życiu.
Królestwo jest ukryte i powinno być odnalezione. Mimo to, że jest ukryte, można go znaleźć. Innymi słowy: królestwo jest obecne i czeka tylko na to, abyśmy je rozpoznali i poznali jego wartość oraz właściwie zareagowali.

Podobieństwo o perle

W Starym Testamencie samo słowo perła nie występuje. W czasie Nowego Testamentu perła była uważana za najbardziej wartościową a samo słowo perła oznaczało coś wyjątkowo cennego.
Noszenie pereł jako biżuterii oznaczało szczyt bogactwa (por. 1 Tymoteusza 2,9; Ks. Objawienia 17,4). Nowe Jeruzalem opisane jest jako posiadające ogromne perły jako bramy (Objawienia 21,21).

Znowu pytaniem jest, co jest dokładnie porównywane? Królestwo nie jest porównywane do perły. Perła nie ma alegorycznego znaczenia będąc wiarą, Chrystusem lub Królestwem. Królestwo Boże porównywane jest do procesu: kupiec widzi perłę, jego reakcja: sprzedaje wszystko co ma (więc nic mu nie zostaje) aby móc kupić tą perłę.
Nie jest to realne, ponieważ sprzedaż wszystkiego oznacza, że nie będzie miał z czego żyć. Ale nie o to chodzi. Przesłaniem jest znowu, jak w poprzedniej przypowieści, że Królestwo Boże jest tak cenne, że jesteśmy gotowi wszystko oddać co mamy, aby je otrzymać, aby wejść do Królestwa. To jest realne: wielu chrześcijan musiało poświęcić wszystko co mieli, nawet życie.

Zastosowanie

Przypowieści w uderzający sposób konfrontują i zmuszają słuchacza do przemyślenia, co jest naprawdę najważniejsze i najcenniejsze w jego życiu.
To przesłanie, tak jak cała Ewangelia, czyni podział wśród słuchaczy, wśród ludzi: niektórzy słuchają i reagują, innym natomiast jest to obojętne.
Większość ludzi odrzuca, i nie uznaje wartości skarbu i perły, wielu jest na drodze szerokiej i niewielu na drodze wąskiej (Ew. Mateusza 7,13-14). Wielu nie rozumie i nie rozpoznaje, ale dla niektórych przesłanie przynosi wielką radość. Do której grupy należysz?

To, co Chrystus uczynił dla nas jest bardziej wartościowe niż wszystko co posiadamy, co implikuje, że nie możemy skupić się na własnych sprawach i własnym majątku a jednocześnie być w Królestwie Bożym.
Nasza reakcja na Ewangelię, dobrą nowinę o Królestwie Bożym wymaga bardzo radykalnej i natychmiastowej reakcji. Nie można zachować jednocześnie naszych własnych ‘skarbów’ i skarbu Królestwa. Tylko ci, dla których Królestwo Boże jest najwyższym priorytetem w życiu, wejdą do Królestwa i rzeczywiście znajdą ten skarb.

Przypowieść o sieci

Przypowieść o sieci jest nieco inna niż dwie poprzednie. Wyjaśnienie tej przypowieści w wersetach 49-50 jest podobne do wyjaśnienia przypowieści o chwastach w zbożu (w. 40-42). (bardziej obszerne omówienie: patrz Słowo nr. 33, wrzesień 2013).   W. 49a powtarza w. 40b a werset 50 jest dosłownym powtórzeniem w. 40.
Tak jak przypowieść o chwastach w zbożu, to podobieństwo mówi o sądzie ostatecznym, który oznacza dla jednych zbawienie, a dla innych potępienie.

Porównanie Królestwa do łowienia ryb, przypomina Jezusa mówiącego do uczniów, że będą łowić ludzi zamiast ryb (Ew. Mateusza 4,19).
W jeziorze galilejskim pływało ponad dwadzieścia rodzajów ryb, ale nie wszystkie były jadalne, innych nie wolno było jeść według Prawa Mojżeszowego (ks. Kapł. 11,9-12; ks. Powt. Prawa 14,9-10). Rybacy musieli więc zawsze robić selekcję.
Łowienie ryb jest częścią Królestwa Bożego i jest też zadaniem uczniów. Ma to jednak różne skutki: nie wszyscy słuchają. Tak jak sieć zostaje rzucona do wody, i łapie wszystko co tam pływa, podobnie Królestwo zostaje głoszone wszystkim ludziom. Ale tak, jak w sieci, tylko część połowu jest dobra, tak tylko część słuchaczy reaguje adekwatnie.

Zakończenie

Jezus pyta uczniów, czy wszystko zrozumieli (w. 51). Jezus opowiadał w przypowieściach, ale wielu nie rozumiało. Bez zrozumienia, przypowieści nie mają sensu. Nie chodzi o ładne opowiadanie, lecz o przesłanie, o głoszenie Królestwa Bożego. Ważne jest nie tylko słuchanie i rozumienie przesłania, ale też właściwa reakcja na to i właściwe dostosowanie.
Uczniowie są przyszłymi apostołami, głosicielami Ewangelii. Jezus inwestuje dużo czasu, aby przekazać im swoje nauczanie. Rozumienie Ewangelii o Królestwie Bożym i właściwy sposób reagowania nie jest tylko zadaniem apostołów i przywódców, lecz każdego chrześcijanina.
Werset 52 stanowi podsumowanie właściwie do całego rozdziału (więc podsumowanie przypowieści o siewcy (13,1-9), o chwastach w zbożu (13,24-30) o ziarnie gorczycznym i o kwasie (13,31-35) oraz trzech krótkich podobieństw omawianych powyżej.
Bardzo nagle i niespodziewanie Jezus mówi o uczonych w piśmie. O ile wiemy żaden z uczniów nie był uczonym w Piśmie lub blisko związanym z nimi. W Ewangelii wg Mateusza uczeni w Piśmie są, razem z faryzeuszami, zazwyczaj przedstawieni jako przeciwnicy Jezusa.

Uczniowie Jezusa mają być nowymi nauczycielami Izraela, jak uczeni w piśmie są obecnie. Ale gdy uczony w piśmie nauczają tylko co jest stare (czyli ‘Stary Testament’), uczniowie Jezusa powinni nauczać starego (czyli Prawo i prorocy) i nowego (czyli nauczanie Jezusa). Uczniowie znają tajemnice Królestwa Bożego, które tak naprawdę nie było nowe, tylko ukryte od założenia świata (w. 35).
Nauczanie Jezusa o Królestwie nie jest nowe w tym sensie, że wszystko co było jest złe. Jest raczej kontynuacją i spełnieniem tego. To co jest stare (dla nas: Stary Testament) nie jest odrzucone, lecz jest nadal ważne, ale niekompletne bez nauczania Jezusa o Królestwie. Jezus nie przyszedł aby rozwiązać Prawo, lecz aby je wypełnić (Ew. Mateusza 5,17). Kościół potrzebuje Starego Testamentu, ale możemy go tylko we właściwy sposób rozumieć w świetle nauczania i dzieła Jezusa Chrystusa.

Uczniowie muszą rozumieć to, że powinni być jak dobry gospodarz, który gospodaruje tym co stare i nowe. To jest kompletna Ewangelia, którą znajdujemy w całości Biblii: w Starym i Nowym Testamencie. Jeżeli to rozumiemy i przyjmujemy, wtedy ukryty skarb, którym jest Królestwo Boże, już nie jest tajemnicą dla nas, ale odkryliśmy go i przyjęliśmy. Tylko wtedy mamy wieczne życie z Bogiem.


07 October 2013

Ewangelia wg Mateusza 7:7-12



7 Proście, a będzie wam dane, szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. 8 Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje, a kto szuka, znajduje, a kto kołacze, temu otworzą.
9 Czy jest między wami taki człowiek, który, gdy go syn będzie prosił o chleb, da mu kamień? 10 Albo, gdy go będzie prosił o rybę, da mu węża? 11 Jeśli tedy wy, będąc złymi, potraficie dawać dobre dary dzieciom swoim, o ileż więcej Ojciec wasz, który jest w niebie, da dobre rzeczy tym, którzy go proszą.

W poprzednim rozdziale Jezus mówił o modlitwie. Znajdujemy tam modlitwę Ojcze nasz (Ew. Mateusza 6,9-15) oraz słowa Jezusa o trosce Boga Ojca o swoje dzieci (Ew. Mateusza 6,24-34). Także w tym tekście czytamy o Bogu, który da nam to, o co prosimy. Wygląda to dla wielu fantastycznie i nierealnie. Czy Bóg rzeczywiście spełni nasze prośby?

Obietnica, że Bóg daje nie dotyczy tylko uczniów, lecz każdego, kto prosi, szuka i puka.
Bóg chce słuchać każdego. Nie musisz być szczególnie święty lub mniej grzeszny niż inni. Bóg pragnie słuchać i dać każdemu, kto szczerze do Niego przyjdzie.
Także w innych miejscach Ewangelii Jezus mówi o wysłuchaniu modlitw w sposób, który nam się wydaje nierealny (Ew. Mateusza 17,20; 18,19; 21,22).

Łatwo można by na podstawie tych tekstów konkludować, że Bóg zawsze daje to, co chcemy. Niektórzy chrześcijanie wręcz wymagają od Boga spełnienia tych obietnic. Jednak należy, jak zawsze, czytać te słowa w kontekście całego Pisma Świętego.
W pierwszym Liście Jana czytamy:
14 Taka zaś jest ufność, jaką mamy do niego, iż jeżeli prosimy o coś według jego woli, wysłuchuje nas. 15 A jeżeli wiemy, że nas wysłuchuje, o co prosimy, wiemy też, że otrzymaliśmy już od niego to, o co prosiliśmy.
Bóg wysłuchuje i daje to, o co prosimy według Jego woli. Nie chodzi o spełnianie naszych pragnień, lecz o wolę i pragnienia Boże. Bóg chce zapewnić nam życie i wszystko co potrzebujemy, ale nie gwarantuje nam spełnienia wszystkich

naszych marzeń. Syn (w. 9) prosi też o chleb, a nie o artykuł luksusowy.
Nie żyjemy dla siebie i ku własnej chwale, lecz ku Bożej chwale i to ma też wpływ na sposób w jaki się modlimy i o co prosimy.

Jezus mówi: Pukaj i będzie otworzone, ale są też sytuacje, w których drzwi nie zostają otworzone, jak w przypadku pięciu głupich panien (Ew. Mateusza 25,10-12). Nie każda nasza modlitwa otrzyma odpowiedź taką jaką się spodziewamy (6,5-7; 26,39).  Warunek, który Jezus daje, jest czynienie woli Bożej (6,33 i 7,21).

Modlitwa nigdy nie działa automatycznie. Modlitwa nie jest magiczną formułą,  Bóg nie da się manipulować. Cechą pogańskich religii jest właśnie to, że można manipulować bogami przez słowa i czyny. Słowa modlitwy działają jak formuła, nieraz w magiczny sposób. Należy zadowolić bogów, a wtedy dają to co się chce.
Niestety wielu chrześcijan w taki sposób traktuje Boga, używając pewnych istniejących modlitw, którymi modlą się nieraz bezmyślnie, myśląc, że uczynili wszystko co należy. Nie jest wcale dziwnym, że wtedy nie wiele się dzieje. Bóg nie chce naszych słów, naszych pięknie sformułowanych modlitw (por. Ew. Mateusza 6,5-8), lecz chce naszych serc, pragnie mieć żywą relację z nami.
Jeżeli żyję w żywej relacji z Bogiem Ojcem, pragnę czynić Jego wolę, pragnę żyć blisko Niego, wtedy z całą pewnością mogę oczekiwać, że Bóg odpowie na moje modlitwy.
Pytaniem jest: jak się modlę i dlaczego się modlę? Jak wygląda moja życie modlitwy?

Bóg daje dobre dary, co nie znaczy, że On daje wszystko czego jego dzieci sobie życzą. Bóg nie daje nam, jeśli prosimy o coś co nie jest dobre dla nas, czy dla innych. Bóg Ojciec, Który nas stworzył, najlepiej wie co jest dobre dla jego dzieci. Podobnie jak matka lub ojciec na ziemi lepiej wie co jest dobre dla dziecka. Dziecko może pragnąć różnych rzeczy, ale rodzic wie lepiej, czy to dobre dla niego czy nie i daje lub nie. Rodzice gwarantują podstawowe potrzeby życiowe dzieciom, tak samo Bóg gwarantuje je swoim dzieciom.

Jest jednak faktem, że wierzący czasem modlą się całym sercem przez długi czas, a jednak nie otrzymują.
Nawet jeżeli żyjemy w żywej relacji z Bogiem, modlimy się według Jego woli, modlitwa nigdy nie działa automatycznie. Nigdy nie możemy powiedzieć, że teraz dobrze modliłem się według woli Bożej, więc Bóg musi mi dać. Bóg nic nie musi, Bóg jest suwerennym Stworzycielem. Nigdy nie możemy wymagać od Boga, że uczyni o co prosimy.

Z Biblii jednak znamy charakter Boga, możemy dowiedzieć się Kim On jest i czego możemy oczekiwać od Niego. Bóg pragnie abyśmy Mu zaufali jako Ojcu. Bóg jest naszym Ojcem,  troszczy się o nas jak Ojciec.
Ojcowie i matki troszczą się o swoje dzieci. Każdy, kto ma dzieci wie, że nie jest perfekcyjnym ojcem lub matką. Każdy rodzic grzeszy, też wobec własnych dzieci. Ale mimo grzechu, mimo faktu, że jesteśmy złymi (czyli grzesznymi), jesteśmy w stanie troszczyć się jak dobrzy ojcowie i matki o nasze dzieci.
Bóg jest ojcem, ale nie On jest Ojcem według przykładu naszego ziemskiego ojca. Często projektujemy nasze doświadczenia z własnym ojcem na Boga. Ale Bóg nie jest taki jak nasz ziemski Ojciec, On jest prawdziwym Ojcem. Ziemscy ojcowie powinni starać się być bardziej podobnymi do naszego Ojca w niebie.
Nawet najlepsi rodzice na ziemi są złymi w porównywaniu z Bogiem Ojcem.
To stanowi ogromną pociechę dla nas. Ziemski rodzic nie daje dziecku wszystkiego o co prosi, bo lepiej wie co jest dobre. Dziecko się buntuje, bo nie rozumie tego. Bóg nie daje nam wszystkiego, bo On wie lepiej, co jest dobre dla nas, a my się buntujemy, bo nie rozumiemy.

Bóg chce, abyśmy żyli z Nim, abyśmy mieli żywą relację z Nim, podobnie jak dziecko ma ze swoim ojcem. Wtedy poznajemy Go coraz lepiej.
Nasz tekst jest zakończeniem tak zwanego kazania na górze (Ew. Mateusza 5,7-7,12). Całe kazanie na górze mówi o tym kim jest Bóg i czego od nas oczekuje. Jeżeli zaczynamy żyć z Bogiem, nasze życie zdecydowanie się zmieni, nasza relacja z Bogiem się zmieni i nasze życie modlitwy ulegnie zmianie.

Wtedy doświadczymy, że Bóg daje, też w sposób który nam się wydaje nierealny. Wiele jest przykładów wierzących, którzy na przykład nie wiedzieli już jak zapłacić swoje rachunki, a jednak Bóg w cudowny sposób prowadził ich i zaspokoił ich potrzeby.
Celem naszego życia nie jest spełnianie naszej woli, odpowiedzi na nasze modlitwy, lecz celem jest chwała Boża i rozwój Jego Królestwa.

Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane. (Ew. Mateusza 6,33)